O relacjach w Akademii słów kilka
W pierwszym wydaniu kolumny, która będzie pojawiała się co tydzień, by fani mieli wiedzę o tym co dzieje się w Akademii klubu, człowiek odpowiedzialny za edukację i dobrobyt młodzików, Phil Roscoe, wyjaśnia sposób w jaki trzyma się piłkarzy w ryzach, podczas okresu ich kształcenia.
Pastoralna rola Roscoe’a (poza tym pełni jeszcze funkcję asystenta menadżera Akademii) oznacza, że nadzoruje edukacyjny rozwój każdego ze 198 młodych graczy klubu zaczynając od Składu Rozwoju Elitarnego, przez drużynę U-18, kończąc na programie uczniowskim U-9 do U-16.
- Praca na tym stanowisku jest ważna i zróżnicowana – pisze w pierwszej odsłonie swojego felietonu.
Był to dobry tydzień dla Akademii. We wtorek zakwalifikowaliśmy się do grona najlepszej 16 turnieju NextGen Series. Chłopaki świetnie się wywiązali. Inter to ciężki rywal, ale odpowiednio przygotowani do meczu nasi młodzi dali radę i zaprezentowali kawał dobrej piłki.
Frank, Rodolfo i ja zeszliśmy do szatni dojrzeć chłopaków. Alex Inglethorpe przemówił do nich i był bardzo zadowolony. Chcąc jednak ich rozwinąć, powiedział o rzeczach, które musimy dopracować i nad czym trzeba się skupić przygotowując się do następnego spotkania.
Dobrze, wygraliśmy mecz, ale wygranie jednego starcia nie zapewni im wejścia do pierwszej drużyny. Chodzi o to by trzymać ich w ryzach i budować poczucie realizmu co do ich piłkarskiej ścieżki.
Jednym sposobem na to jest by przedstawić takiemu zawodnikowi obraz szarej rzeczywistości zaraz po tym jak wpadł w euforię, jak ta po pokonaniu Interu.
Mogę podać przykład takiego działania. Jerome Sinclair jako najmłodszy piłkarz w historii klubu zadebiutował dla pierwszej drużyny w meczu Capital One Cup przeciwko West Brom. Co robił dzień po zapisaniu się na kartach historii klubu? Wrócił do szkoły robić zadania z matematyki.
Tak powinno być. To norma i tak samo jest z chłopakami, którzy rozegrali mecz w NextGen. We wtorek pograli, w czwartek wrócili i byli skupieni na następnej sesji treningowej.
Powszechny jest pogląd, że kształcenie w piłce polega na zawodnikach zajmujących miejsce w klasie, przed tablicą. Edukacja w akademii dotyczy jednak ich całokształtu. Jest to zupełnie inny rodzaj nauki niż ten znany ze szkół.
Piłka piłką, ale ważne jest też by chłopcy zyskiwali umiejętności, które zapewnią im postęp w karierze, jeśli w Liverpoolu im nie wyjdzie. Chodzi o to, żeby stali równo na nogach jeśli się nie uda i wiedzieli co zrobić po ewentualnym odwieszeniu butów. Chodzi o to, żeby radzili sobie z finansami, umieli gotować i po prostu, by byli lepszymi ludźmi.
To kształcenie ma miejsce cały czas. Dla nas najważniejszy jest rozwój wszystkich z osobna. Każdy jest inny i nie da się podporządkować ich pod jeden program. Zawodnicy kształceni są też według określonych potrzeb.
Niektórzy pochodzą z innych krajów. Mogą mieć problemy z językiem. Powinni się nauczyć przynajmniej podstawowych zwrotów. Lokalni zaś mogą potrzebować pomocy w sprawach finansowych. Może nie wiedzą zbytnio gdzie trzymać swoje pieniądze.
Z wiekiem stają się profesjonalistami. Pieniądze, jak i pokusy, przybierają na rozmiarze. U mojego boku w tych sprawach stoi Clive Cook(urzędnik od spraw edukacji i dobrobytu) i razem rozpatrujemy opcje, które mogą przynieść korzyści graczom.
Na przykład Clive wymyślił świetną ideę, polegającą na wysłaniu paru chłopaków do centrum pomocy bezdomnym i serwowaniu jedzenia potrzebującym. Nie tylko dla zawodników było to godne zapamiętania doświadczenie, dla mnie też. Też tam byłem i służyłem pomocą i wiecie co?
- To wspaniałe – powtarzałem, stojąc tam cały czas.
Gracze muszą zdawać sobie sprawę ze swej uprzywilejowanej w stosunku do społeczeństwa pozycji. Dlatego też wspomagamy szpital Alder Hey. Często pojawia się tam ktoś z klubu nie tylko dlatego, że wspaniale jest móc dać coś dziecku, które może strasznie cierpieć, ale dlatego, że piłkarze zdają sobie sprawę z otaczającej ich rzeczywistości. Problemy, z którymi oni się męczą są niczym, w porównaniu z tym co dzieje się z dziećmi z Alder Hey.
Taka postawa kształci się z czasem. Nie wybieramy po prostu grupki piłkarzy i nie wysyłamy ich na takie przedsięwzięcia mając nadzieję, że od razu czegoś się nauczą, zmienią swoje postępowanie i będą padali na kolana jeśli zrobi się dla nich cokolwiek.
Od bardzo młodych lat staramy się wdrożyć pewne postawy naszym piłkarzom. Z biegiem czasu i ich rozwojem, naturalna jest zmiana sposobu myślenia.
Oczekujemy wysokich standardów od piłkarzy. W tym jak dogaduje się z ludźmi, jak reprezentuje klub, swoją rodzinę i siebie. Nie ma szans na wpojenie tego młodym bez regulaminu i wspomnianych już wysokich standardów, które ustanawia sztab i inni zawodnicy.
Na boisku widać całą duszę Liverpoolu, która rozciąga się od pierwszego składu do Akademii. Poza boiskiem ciężko pracujemy by stworzyć filozofię mówiącą o tym, jaka powinna być osoba z tego miasta.
Piłkarze muszą też czuć komfort by mogli być w stanie podejść do nas i porozmawiać o jakimkolwiek problemie. Czy o tym związanym ze sportem, czy takim spoza boiska.
Z czasem zdobywasz doświadczenie w pracy z nimi. Zaczynasz znajdować własne sposoby na to, jak się z każdym porozumiewać i jakie relacje budować.
Zawsze uważałem, że poza boiskiem, poza centrum treningowym, w jakimś spokojnym miejscu, gdzie piłkarz może się zrelaksować, wyrazić opinię i powiedzieć co mu tylko na sercu leży, można najlepiej dowiedzieć się o co chodzi. W rezultacie, pomóc.
Komentarze (0)