Lucas: Liverpool to urocze miejsce
Lucas Leiva udzielił wywiadu dla talkSPORT, w którym to określił Liverpool jako swój dom, wyjawiając przy tym ciekawą historię z udziałem Jamiego Carraghera.
O swojej pozycji na boisku...
Wydaje mi się, że w roli pomocnika czuję się najlepiej. Walka o pozycję ofensywnego gracza na należała jednak do najłatwiejszych, dlatego też musiałem się nieco cofnąć i wkrótce stałem się przydatny. Do tej pory występowałem w klubie na wielu pozycjach, jednak właśnie jako defensywny pomocnik odnalazłem największy komfort. Pozostało mi się zatem tylko uczyć i dziś czuję, jakbym występował w tej roli od zawsze.
O przeprowadzce do Europy...
Wielu ludzi mówiło mi, że wyjazd do Anglii to szaleństwo. Z reguły Brazylijczycy preferują przecież takie kierunki jak Portugalia czy Hiszpania, w których to miejscach podobny jest sposób szkolenia oraz oczywiście język. Jednak kiedy Liverpool się zgłosił, nie mogłem odmówić. Niegdyś już znalazłem się w podobnej sytuacji, kiedy jako 14-latek zdecydowałem się opuścić Dourados. Pomyślałem sobie wówczas, że to moja szansa, którą muszę wykorzystać. Rzecz jasna wszystko wiązało się z ogromnym stresem i po raz kolejny w karierze trzeba było po prostu czerpać wiedzę z doświadczeń i pozostać cierpliwym. Bez determinacji nie byłbym teraz tam, gdzie zawsze chciałem być. Po pięciu latach wydaje mi się, że jestem coraz bliżej osiągnięcia celu.
O przywiązaniu do Liverpoolu...
Liverpool to dla mnie dom. Właśnie tutaj na świat przyszedł mój syn, a wyjazdy do Brazylii stanowią teraz jakby wakacje. Jadąc do Liverpoolu, czuję się, jakbym wracał do domu. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak miłe jest to miejsce i w tym celu dzielę się z kibicami zdjęciami wykonanymi w różnych zakątkach miasta. Ludzie znają tylko Beatlesów. Oczywiście nie ujmuję nic z ich wielkości, jednak poza nimi i piłką nożną Liverpool ma znacznie więcej do zaoferowania. Szczerze mówiąc, sam nie byłem tego z początku świadomy, ale na szczęście zdołałem odkryć wiele interesujących rzeczy na temat miasta i mieszkańców. To naprawdę urocze miejsce.
O Jamiem Carragherze...
Na samym początku mojego pobytu w Liverpoolu nie potrafiłem wypowiedzieć po angielsku ani słowa. Tymczasem pewnego razu podszedł do mnie w szatni Jamie i zadał jakieś pytanie. Nic nie zrozumiałem, ale pomyślałem, że wypadałoby się z nim zgodzić, zatem odpowiedziałem mu "tak". Moja reakcja doprawdy go zdziwiła. Poznałem po jego wyrazie twarzy, że nie był szczególnie zadowolony, dlatego poprawiłem się i powiedziałem "nie". On na to: "nie?", a ja potwierdziłem. I na tym się skończyło. Nigdy później nie spytałem go, o co mu chodziło. I chyba nie chcę tego wiedzieć. Być może zapomniał już o całej sprawie, ale ja wówczas sam nie wiedziałem, co robię. Zabawna historia.
O postępie pod okiem Brendana Rodgersa...
To nie jest łatwy sezon, ale trzeba zwrócić uwagę na wiele pozytywnych aspektów, jak choćby udane występy w meczach z silnymi zespołami. Staramy się być konsekwentni w grze i taki właśnie cel postawiliśmy sobie na najbliższe 10 spotkań. Jeśli nam się powiedzie, następny sezon z pewnością okaże się przyjemniejszym doświadczeniem.
Komentarze (0)