Analiza taktyczna meczu z Wigan
Dzięki szybkiemu trafieniu Stewarta Downinga i hat-trickowi Luisa Suareza Liverpool odniósł przekonujące zwycięstwo nad przeciwnikiem. Nowy nabytek the Reds, Philippe Coutinho pomógł pogrążyć Wigan dwoma efektywnymi asystami. Gospodarze nie umieli zachować dyscypliny w obronie, ani odnaleźć się w nowym systemie gry.
Składy
W związku z kontuzją Daniela Sturridge'a Liverpool był zmuszony do zmiany ustawienia w ataku, który wcześniej doszczętnie zniszczył Swansea. Miejsce coraz lepiej radzącego sobie Jordana Henerdsona zajął Joe Allen. Formacja the Reds zmieniła się z niedawno używanej 4-2-3-1 na 4-3-3, Lucas zajął głębszą pozycję, a Gerrard i Allen grali nieco wyżej.
Choć skład Wigan sugerował, że będą stosować swoje normalne ustawienie 3-4-3, to ich menedżer zdecydował się na użycie 4-2-3-1. Arouna Kone pełnił rolę 'numeru 9', a Franco di Santo operował za jego plecami.
Porażka nowego systemu
Granie formacją 3-4-3 przez Wigan Roberto Martineza było wskazywane jako główny powód utrzymania tej drużyny w zeszłym sezonie Premier League. Trójka obrońców to rzadki widok w najwyższej klasie rozgrywkowej Anglii, dlatego zawodnicy tej drużyny mogli się cieszyć możliwością korzystania na nieznajomości tego systemu przez rywali.
Tym razem powrót do linii czterech defensorów spowodował zamęt w głowach piłkarzy Wigan oraz niepewność co do tego jak powinni się bronić. Jednocześnie pozwoliło to Liverpoolowi na obronę przeciwko modelowi, który doskonale znali. Pierwsze dwie bramki the Reds doskonale pokazują jak łatwo ofensywa gości mogła manipulować defensywą Wigan.
Gol Downinga
Długie podanie Pepe Reiny za linię obrony Wigan znacząco przyczyniło się do pierwszego trafienia w meczu. Defensorzy drużyny Martineza nie byli w stanie na czas wrócić na właściwe pozycje, co w rezultacie kosztowało ich oddanie prowadzenia już w drugiej minucie spotkania.
Powyższe zdjęcie pokazuje optymalne ustawienie obrońców po powrocie na swoje pozycje w tej sytuacji. Rolą Emmersona Boyce'a, prawego obrońcy gospodarzy było wywarcie nacisku na rywalu przy piłce (Coutinho). Robił to, co do niego należało, ale został przez niego pokonany.
Drugi obrońca, Gary Caldwell miał za zadanie ochronę strefę przy bliższym słupku oraz krycie napastnika atakującego ten obszar, ale także być świadomym możliwości ścięcia do środka gracza przy piłce. Trzeci defensor powinien ustawić się w okolicy punktu wskazującego 'jedenastkę', a lewy boczny obrońca miał zaopiekować się strefą przy dalszym słupku, chroniąc ją przed skrzydłowym przeciwnika.
Boyce i Caldwell spełnili swoją powinność, za to Paul Scharner okazał się najsłabszym ogniwem defensywy – nie zdołał osiągnąć strefy przy 'jedenastce', co umożliwiło Stewartowi Downingowi jej zaatakowanie. Śledził go wprawdzie Figueroa, ale Anglik zmylił rywala i umieścił piłkę w siatce głową.
Gol Suareza
Urugwajczyk przebiegł zakrzywionym torem wzdłuż linii obrony Wigan, po czym wyrwał do przodu w kierunku podania Coutinho i zdobył bramkę.
Drugie trafienie Liverpoolu było kolejnym przykładem ignorancji defensywy Wigan. Suarez przebiegł przez dwie strefy środkowych obrońców gospodarzy i nie zatrzymał go żaden nacisk zawinił tu zwłaszcza Gary Caldwell.
Napastnik Liverpoolu wszedł w jego strefę bez najmniejszego oporu. Jeden krok w prawo pozwoliłby Caldwellowi na pokrycie toru biegu Suareza i zapobiegnięcie prostopadłej piłce. Obrońca Wigan najwyraźniej wciąż nie może się pozbyć mentalności stopera...
Lucas
Początek spotkania wskazywał na to, że Wigan za pomocą Franco Di Santo będzie próbować zająć się linią obrony the Reds atakując tym samym strefę Lucasa Leivy. W ten sposób gospodarze mogli zapobiec swobodnemu rozgrywaniu piłki od strony defensywy Liverpoolu, a także nawiązać fizyczną walkę w tych rejonach boiska.
Di Santo ochoczo krył Lucasa w pierwszych fazach meczu, nie pozwalał mu na otrzymywanie podań i dalszą dystrybucję piłki. Jednak wraz z upływem pierwszej połowy jego dyscyplina w obronie drastycznie spadła, co pozwoliło Brazylijczykowi na wystarczające posiadanie piłki, a Liverpoolowi na mocniejsze naciśnięcie na Wigan (powodujące dalsze problemy z defensywą). W środku pierwszej części meczu Di Santo został wezwany przez Martineza, który udzielił mu kilku porad. Chwilę potem napastnik wziął udział w najlepszej ofensywnej akcji gospodarzy, ale obrona Reiny sprawiła, że the Reds utrzymali swoje zasłużone trzybramkowe prowadzenie.
Po zmianie Di Santo przez Espinozę ten drugi przejął jego zadanie polegające na pilnowaniu Lucasa. Wywierał na nim ekstremalny nacisk, nie pozwalając mu na wiele kontaktów z piłką, ale Brazylijczyk mu się oparł – wymienił aż o 15 podań więcej niż jego najbliższy sąsiad Daniel Agger (61 do 46).
Używanie Di Santo jako 'dziesiątki' uczyniło walkę w tej strefie boiska bardziej fizyczną, co bardzo wpłynęło na grę Leivy. Popełnił on sześć fauli, połowę 'dorobku' Wigan w tym zakresie i 40% całości przewinień Liverpoolu. Jego statystyka pojedynków również wygląda o wiele mniej imponująco niż ta, której moglibyśmy się spodziewać po defensywnym pomocniku jego klasy. Wygrał zaledwie 8 z 17 starć i wyszedł zwycięsko z 43% odbiorów, pokazuje to, jak niekomfortowo Brazylijczyk czuł się na boisku mając u swojego boku napastnika grającego w tym stylu.
Czwarty gol Liverpoolu
Jak wskazano powyżej, defensywne obowiązki Di Santo miały zapobiec komfortowej dystrybucji piłki przez Lucasa, jednak przy czwartym trafieniu gości mogliśmy zaobserwować kolejny przykład złej gry bez piłki tego zawodnika.
Di Santo nie udało się zbliżyć do Lucasa, który z z łatwością był w stanie otrzymać futbolówkę od Carraghera i przekazać ją Glenowi Johnsonowi. Indywidualne umiejętności Anglika pozwoliły mu na pokonanie czterech obrońców oraz znakomite wypuszczenie Luisa Suareza, ale musimy pamiętać, że cała akcja mogła być stłumiona w zarodku, gdyby Di Santo rzetelnie wypełniał powierzoną mu rolę. Stało się jednak inaczej i Liverpool w praktyce skończył mecz po zaledwie 50 minutach gry.
Wnioski
The Reds mogli pochwalić się fantastyczną skutecznością. Na osiem oddanych strzałów przypadły aż cztery gole. Liverpool zdominował swoim występem bezradne Wigan bez osiągnięcia dwucyfrowej statystyki uderzeń na bramkę rywala
To zwycięstwo przyczyniło się do podtrzymania dobrej formy the Reds w Premier League, natomiast podopieczni Martineza pogrążają się coraz bardziej – w ostatnich ośmiu meczach pokonali rywala zaledwie jeden raz – i nadal muszą się liczyć z widmem relegacji.
Komentarze (0)