Trzy kropki: Mecz z West Hamem
Obecną sytuację the Reds można podsumować przysłowiem „z pustego i Salomon nie naleje”. Snujący się po boisku piłkarze w białych trykotach po raz kolejny zostali pokonani przez rywali już samym entuzjazmem i chęcią gry. Czy redaktorzy naszego portalu – dziś w osobach AdamaR, AirCanady i Kinia25LFC – podzielają zdanie autora? Przekonajcie się, czytając najnowsze „Trzy kropki”.
– O ogólnym przebiegu meczu… (AirCanada)
Co tu dużo mówić, piłkarze Liverpoolu zawiedli na całej linii. Było mnóstwo aspektów w naszej grze, do których można się przyczepić. To wolne holowanie futbolówki, podania w poprzek boiska, kiedy obrona rywala spokojnie zdąży się ustawić… Na Upton Park podopieczni Kloppa wielokrotnie w zbyt prosty sposób tracili piłkę. Brakowało płynności w grze, a na niektóre próby strzałów w kierunku bramki Adriána brakowało odpowiednich, cenzuralnych słów. W zasadzie podobać się mógł początek drugiej połowy, kiedy the Reds nieco przycisnęli i zaczęli szybciej wymieniać podania na połowie Młotów, jednak gol Carrolla skutecznie ostudził głowy gości z Anfield.
– O apatii w szeregach the Reds… (Kinio25LFC)
W tym sezonie raz za razem zdają się potwierdzać słowa, że najlepszym sposobem na pokonanie Liverpoolu jest oddanie mu piłki. Z starciu z młotami to The Reds byli zespołem przewidywalnym, który pałętał się z piłką gdzieś za linią 25–30 metra i niezbyt wiedział co dalej z tym fantem zrobić. Nie pomaga raczej niezbyt mobilny Benteke oraz zaliczający kolejnego dołka Coutinho. Brak Hendersona i wartościowych skrzydłowych dopełniał dzieła i szczerze mówiąc, perspektyw na wybudzenie się z tego letargu nie widać będzie tak długo, dopóki do zdrowia nie wróci Sturridge lub Liverpool nie rozbije swojej świnki skarbonki i nie kupi pasującego do taktyki Kloppa napastnika już zimą. A trzeba tu dopowiedzieć, że nowy, rasowy napastnik do dopiero początek wydatków, jakie czekają Niemca już latem. Mamy światowej klasy menedżera,który dopiero co wdraża swoją filozofię i sposób gry, jednak wydaje mi się, że w obecnej sytuacji naszego klubu nic nie zrobi piłkarzom tak dobrze, jak diametralne zaostrzenie rywalizacji w walce o wyjściową koszulkę. Może wtedy skończy się era nudnych spotkań z teoretycznie gorszymi rywalami.
– O dramatycznie krótkiej ławce rezerwowych… (Kinio25LFC)
Przykro patrzyło się na przetrzebioną kontuzjami ławkę, gdzie najlepszym zawodnikiem zdawali się być nieco przygaszony Adam Lallana i Joe Allen, przynajmniej jeśli patrzeć po papierach na granie. Znudzony grzaniem pleców Kolo Touré, młody Smith, Brannagan i Randall w asyście węgierskiego golkipera – Bogdána. I to wszystko po trzech latach budowania zespołu, który przecież miał się bić o Big4. Wydaje się, że polityka transferowa i płacowa wdrożona za poprzedniego menedżera powoli zbiera swoje żniwa. W obecnych czasach trudno zbudować mistrzowski zespół w realiach BPL bez gigantycznego zastrzyku kasy i nie oszczędzania na pensjach zawodników. Oczywiście można wskazywać na przykład Lisów, Spursów, którzy sumarycznie cały czas wydają mniej niż obydwa Manchestery czy zespół prowadzony przez Wengera, jednak wydaje się, że zarząd będzie musiał przedyskutować zwiększenie budżetu płacowego, bo – jakby się nie czarować – od wielu lat Liverpoolowi stale brakuje trzech – pięciu zawodników, którzy mogą wejść z ławki i zrobić na boisku niezły młyn. Geniusz Kloppa też potrzebuje solidnego paliwa jakim musi okazać się pełne wsparcie, w tym i to finansowe. Kibicuję naszym młodzikom ale nie mam też złudzeń co do tego, jak wielką rolę w nowym sezonie musi w klubie z Anfield odegrać Funt Szterling. A będzie skąd brać – już niebawem otwarcie nowej trybuny.
– O fatalnych występach Benteke… (AdamR)
Obecny lider formacji ofensywnej Liverpoolu swoją grą pozostawia wiele do życzenia. Już od samego początku jego transfer budził ogromne kontrowersje, zarówno pod względem finansowym, jak i taktycznym. Jürgen Klopp wymaga od zawodników, aby dużo biegali, wywierali nieustanną presję i byli mobilni. Benteke nie spełnia żadnego z tych kryteriów. Belga widzimy natomiast często spacerującego po murawie i wystawiającego rękę z prośbą o zagranie piłki. Gdy już takową dostanie nie potrafi urwać się obrońcom, którzy wydają się szybsi i sprytniejsi od niego, często odbierając mu piłkę. Co więcej, snajper the Reds marnuje stuprocentowe sytuacje, przegrywa pojedynki powietrzne i nie potrafi zagrać dokładnej piłki do swoich kolegów. Co ciekawe, najwięcej bramek w tym sezonie the Reds strzelili pod nieobecność Belga lub gdy wchodził z ławki w końcowej fazie spotkania – Aston Villa (3), Chelsea (3), Manchester City (4), Southampton (6). Na jego obronę możemy przytoczyć dwa trafienia na wagę zwycięstwa w ostatnich trzech meczach, lecz czy to wystarczający argument?
– O setkach strzałów Coutinho… (AdamR)
Nie ukrywam, że niepokoi mnie słaba forma małego magika. Brazylijczyk przyzwyczaił nas do tego, że jednym zagraniem potrafi odmienić losy spotkania. W ostatnich pojedynkach Philippe był niemalże niewidoczny, a gdy już znalazł się w posiadaniu piłki najczęściej uderzał w obrońców lub z dala od bramki rywala. Nie krył przy tym rozczarowania, które z pewnością malowało się również na twarzach kibiców Liverpoolu. Jego trafienia i dobre zagrania potrzebne są szczególnie teraz, gdy the Reds mają kłopoty ze strzelaniem goli, notując przy tym najgorszą passę w historii (22 bramki w 20 spotkaniach ligowych).
– O Arnautoviciu, Krkiciu, Shaqirim i spółce… (AirCanada)
We wtorek czeka nas niezwykle trudne zadanie w starciu z the Potters. Jeszcze kilka tygodni temu wszyscy z niezwykłą radością przyjęli wylosowanie Stoke w półfinale Pucharu Ligi. Czeka nas z pewnością ciężka wyjazdowa potyczka, a o wyniku zadecyduje dyspozycja dnia, którejś z drużyn. Stoke to chimeryczna drużyna, podobnie jak obecny Liverpool. Jednego dnia potrafi zachwycić publikę swoją postawą, by kilka dni później w dość łatwym stylu zostać pokonanym. Występ podopiecznych Hughesa na Goodison Park zrobił wrażenie na publiczności w całej Anglii. Ten zespół ma wiele do zaoferowania szczególnie w ofensywie, więc linia obrony the Reds musi być szczególnie czujna. Sam jestem niezmiernie ciekawy, jak na sobotnią porażkę zareagują podopieczni Kloppa.
Komentarze (2)
Nie zapominajmy, że pomimo tego, iż Benteke nie pasuje do taktyki Liverpoolu (chociaż obecnie naprawdę trudno ten zespół posądzić o posiadanie jakiejkolwiek myśli taktycznej, gdy jest przy piłce), to jest w tym sezonie naszym najlepszym strzelcem, a w dużej części meczów albo nie grał, albo wchodził z ławki. Jeśli się mylę z tym "najlepszym strzelcem", to mnie poprawcie, bo tego nie sprawdzałem ;)