Paradoks Virgila van Dijka
W starych, dobrych czasach, kiedy nikt nie mógł go pokonać, Virgil van Dijk na pewno po cichu zastanawiał się nad słusznością stwierdzenia, że nikt nie może go przejść.
Z pewnością mogło mu się wydawać, że w swoich próbach pokonania go przeciwnicy tracili skupienie lub wręcz się poddawali. Kiedy wrócił po kontuzji kolana, która mogła skończyć jego karierę próbowali podobnie, tym razem z większą pewnością siebie, co poskutkowało szybkim pojawieniem się stwierdzeń, że dopadł go spadek formy.
Ze statystykami nie da się dyskutować. Między 2018 i 2020 rokiem, kiedy sezon po sezonie Liverpool wygrał w Lidze Mistrzów i Premier League, podjęto 54 próby przedryblowania go i sukces odniósł tylko jeden piłkarz. W kolejnych trzech sezonach, głównie po kontuzji, przegrał 23 z 89 pojedynków indywidualnych.
Ostatniego słowa nie można jednak powiedzieć tylko na podstawie statystyk: partnerzy van Dijka w mniejszym stopniu go ubezpieczają, znacznie zmienił się także personel oraz taktyka.
W tym sezonie van Dijk zagrał w 10 meczach w Premier League, przeciwnicy 13-krotnie próbowali go przedryblować i żadna z tych prób nie zakończyła się sukcesem. W statystykach przygotowywanych przez Optę jest też liderem pod względem odbiorów piłki wślizgiem i wygranych pojedynków w powietrzu.
Przebudowany Liverpool poprawia się z meczu na mecz, a Holender zdaje się powracać do swojej najlepszej formy, co zbiegło się w czasie z mianowaniem go ubiegłego lata na kapitana przez Jürgena Kloppa.
Tę samą rolę pełni w reprezentacji Holandii od 2018 roku, jednak pomimo niepodważalnego statusu w Merseyside, w jego kraju narracja jest nieco inna. Od 2022 roku dla kilku najgłośniejszych ekspertów w kraju van Dijk stał się odpowiedzialny za rzekome porażki kadry.
Popularne w Holandii chińskie powiedzenie głosi, że 'im wyższe drzewo tym silniejszy wiatr'. W kontekście piłkarskim oznacza ono, że na van Dijka spada najwięcej krytyki. Można przypuszczać, że nie wpływa to na niego bardzo mocno - akceptuje, że to część jego statusu, zdaje sobie również sprawę z tego, że taka krytyka nie ominęła nawet najsłynniejszego piłkarza z tego kraju, Johana Cruyffa.
Sobotnie zwycięstwo z Irlandią w Amsterdamie dało Holendrom awans na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy, jednak ten sukces nie byłby pewny, gdyby w ubiegłym miesiącu van Dijk nie zamienił na bramkę rzutu karnego w ostatnich minutach starcia z Grecją.
Wcześniej w tym samym spotkaniu były gracz Burnley i Manchesteru United Wout Weghorst nie wykorzystał swojej jedenastki. Gotowość van Dijka to wzięcia na siebie takiej odpowiedzialności jest dowodem na posiadanie przez niego pewnych cech, o których brak oskarżał go zwłaszcza Marco van Basten, legendarny holenderski napastnik, który obecnie pracuje jako ekspert w telewizji Ziggo Sport.
Van Basten krytycznie oceniał van Dijka jeszcze przed jego kontuzją, ale wtedy nikt go nie słuchał. Po jego powrocie do zdrowia w Holandii transmitowano więcej meczów Liverpoolu, pojawiło się więcej okazji do dyskusji na temat jego występów ponieważ The Reds grali mnóstwo szalenie istotnych spotkań w bezprecedensowej pogoni za poczwórną koroną.
W kwietniu 2022 roku van Basten wypowiadał się na temat rozwoju zawodnika, który z obrońcy, którym nie był poważnie zainteresowany żaden z topowych holenderskich klubów stał się jednym z najlepszych w Europie. Van Dijk był 'wtedy zdecydowanie na topie', o czym mówił van Basten i dodał, że to 'wybitny obrońca i wybitny piłkarz'.
- Jest szybki, dobrze gra głową, świetnie podaje, ma kapitalną technikę - dodał.
Podkreślał jednak, że zawodnik wciąż ma pole do poprawy, zwłaszcza jeśli chodzi o jego 'obecność' na boisku. Mówił, że van Dijk musi dawać więcej od siebie w fazie ataku, 'szybciej korzystać z posiadania piłki', wpływać na pomocników poprzez przekazywanie piłki do przodu 'w odpowiedni sposób'.
- Myślę, że może robić więcej, często ogranicza się do podawania piłki do bocznych obrońców, a potrafi znakomicie zagrywać - dodał van Basten. - Mógłby pokusić się o drybling, dysponuje odpowiednią techniką. Może znacznie bardziej dominować.
We wrześniu 2022 roku van Dijk pomógł drużynie w zakwalifikowaniu się do finałów Ligi Narodów poprzez dwa czyste konta w wygranych meczach z Polską i Belgią (w tym drugim spotkaniu zdobył zwycięską bramkę), jednak van Basten zmienił swoją narrację.
Ekspert stwierdził, że van Dijk 'daje z siebie najmniej jeśli chodzi o inicjatywę', dodał również, że 'to dziwne, że tak dobry piłkarz tak mało pomaga swojej reprezentacji w rozegraniu piłki'.
Na Mundialu prowadzona przez Louisa van Gaala reprezentacja Holandii dotarła do ćwierćfinału, gdzie odpadła po rzutach karnych z ostatecznym zwycięzcą turnieju, Argentyną.
Van Basten nie był pod wrażeniem tego osiągnięcia. Były napastnik Ajaxu i Milanu pracował wtedy w NOS, holenderskiej telewizji państwowej, więc jego krytyka docierała do szerszego grona odbiorców. Po zremisowanym 1:1 grupowym starciu z Ekwadorem wbił kilka szpilek właśnie w kierunku van Dijka, który w końcu się odgryzł i powiedział: 'Nie wydaje mi się, żeby on kiedykolwiek był pozytywny, więc co miałbym z nim zrobić?'.
Van Dijk żałował później, że dał się na to złapać i wyjaśniał, że jest 'tylko człowiekiem' i był 'rozdrażniony', ponieważ chwilę wcześniej zszedł z boiska. Van Gaal bronił swojego kapitana i opisywał go jako 'fantastycznego' lidera.
Van Bastenowi zależało na tym, żeby van Dijk brał na siebie więcej odpowiedzialności z piłką przy nodze i grał tak, jak to robili legendarni gracze, z którymi dzielił boisko lub ich oglądał. Z tyłu tacy zawodnicy jak Frank Rijkaard, Ronald Koeman czy Frank de Boer potrafili dyktować styl gry reprezentacji. W prawdziwym duchu holenderskiego futbolu, w którym hierarchie często były ignorowane zdawało się, że van Basten chciałby, żeby obrońca był bardziej zdecydowany w relacji z selekcjonerem lub odważył się podążać własną drogą - tak jak potrafił robić Cruyff.
Z drugiej strony van Gaal był pierwszym selekcjonerem reprezentacji Holandii, któremu udało się wprowadzić totalne rządy menedżera. Van Dijk usiłował wyjaśnić, że otrzymał inną rolę, ponieważ van Gaal postawił na grę trójką obrońców, takie ustawienie mu odpowiadało. Van Dijk grał w środku bloku defensywnego, zawodnicy po jego obu stronach mieli nieco większą dowolność. 'Inni często ruszają do przodu, a ja muszę zabezpieczać tyły' wyjaśniał stoper.
W swoich komentarzach van Basten nie przywiązywał dużej uwagi do zadań desygnowanych zawodnikowi zarówno w klubie, jak i w kadrze. Biorąc pod uwagę sukcesy Liverpoolu pod okiem Kloppa byłoby to ze strony van Dijka egoistyczne, gdyby zgłaszał menedżerowi uwagi co do stylu gry zespołu. Gdyby podobnie jak za czasów gry w Celtiku chciał ruszyć do przodu i strzelić spektakularną bramkę, można byłoby to zinterpretować jako okazanie przywództwa poprzez nagięcie zasad dla dobra drużyny.
Na Anfield van Dijk zawsze był stoperem operującym piłką, ale nigdy nie oczekiwano od niego, że będzie dołączał do pomocników. Regularnie wykorzystuje swój szeroki wachlarz podań aby rozrzucać piłkę z linii obrony, jednak jego zadaniem zawsze było zabezpieczanie partnera z obrony, który zwykle miał nieco więcej wolności, a także bocznych defensorów, którzy od dawna mają w klubie zadania ofensywne. Szybkość van Dijka zawsze była atutem Liverpoolu w sytuacjach, kiedy przeciwnicy próbowali wykorzystać jakiekolwiek błędy.
Po Mundialu van Dijk znowu znalazł się na świeczniku, tym razem po porażce 0:4 z Francją w eliminacjach do Mistrzostw Europy - w tym spotkaniu Holendrzy trzy bramki stracili w zaledwie 21 minut.
- Robi dużo hałasu, ale nie mówi nic konkretnego - powiedział wtedy van Basten. - Dobry kapitan potrafi przyznać co się dzieje. On wytwarza chaos, który prowadzi do nieporozumień. Kapitan musi zapobiegać takim sytuacjom.
Swoje trzy grosze dołożył także Ruud Gullit, który podzielił się swoimi obserwacjami i powiedział: - On myśli, że jest lepszy od innych.
Podobnie jak wtedy, kiedy twierdzenie, że nikt nie może go przedryblować było przekazywane jako fakt przez poważane i respektowane osoby, co mocno wpływa na opinię publiczną.
Zaczęło się to zmieniać już w 2020 roku z powodu bojkotu kapitanów męskiej i żeńskiej reprezentacji wymierzonego w Veronica Inside, popularny program telewizyjny, który prowadził Johan Derksen, były piłkarz, który wypracował sobie reputację prowokatora.
Bojkot zaczął się po tym, jak Derksen porównał holenderskiego rapera i aktywistę do 'Black Pete'a', fikcyjnej postaci obecnej w holenderskich obchodach zimowych świąt, która zwykle jest przedstawiana przez białych ludzi z pomalowanymi twarzami. Już wcześniej porównał polityka pochodzenia surinamskiego do małpy, a także stwierdził, że standardy amatorskiego futbolu w Holandii są zagrożone przez napływ zawodników z marokańskimi korzeniami. 'Zostanę nazwany rasistą, ale nic mnie to nie obchodzi' powiedział.
W 2020 roku Derksen myślał, że jego komentarze będą 'burzą w filiżance herbaty, o której wszyscy zapomną', jednak podzieliły kraj na lata, a van Dijk i jego partnerzy z zespołu byli ważną częścią tej dyskusji. 'To nie jest skrajny humor, to nie ma z humorem nic wspólnego, to nie jest język futbolu' powiedział.
Początkowo van Dijk był niesamowicie popularnym kapitanem, jednak po wkroczeniu w dyskusję o rasizmie - czy jak twierdzą Derksen i jego poplecznicy, wolności słowa - okazało się, że istnieje część holenderskiego społeczeństwa, która się z nim nie zgadza.
Reporterzy wciąż pojawiali się na konferencjach prasowych holenderskiej kadry narodowej, ale nie mogli zadawać pytań. Przed ubiegłorocznymi Mistrzostwami Świata zasugerowano, że zawodnicy - z van Dijkiem na czele - powinni byli zająć bardziej zdecydowane stanowisko na temat rozgrywania tego turnieju w kraju, w którym tak słabo przestrzega się praw człowieka, a jednak się na to nie zdecydowali.
W środku tego wszystkiego van Dijkowi przytrafiła się kontuzja, przez którą nie mógł grać przez prawie 300 dni, a po której bardziej w Holandii niż w Liverpoolu uważano, że nie jest w stanie wrócić do swojego poprzedniego poziomu.
Dowody pokazują jednak, że do niego powrócił. Van Dijk od wyleczenia urazu w 2021 roku nie miał ani jednego problemu z kolanem. W stawie nie zbiera mu się nadmiar płynu, nie musi go drenować ani okładać lodem. On sam nie czuje żeby zwolnił, choć dopiero niedawno przyznał, że wróciła do niego dokładność i czujność.
Aktualnie sam zatrudnia prywatnego fizjoterapeutę, który bardzo mu pomaga. Nie jest to coś niespotykanego wśród zawodowych piłkarzy, nie oznacza też braku zaufania do klubowych lekarzy. W rzeczywistości chodzi o to, że jeśli poczuje potrzebę zabiegu w nocy, gdziekolwiek byłby na świecie, ten fizjoterapeuta będzie zawsze w pobliżu, nawet latem, kiedy kończy urlop.
Van Dijk nie robi tego ponieważ podąża za trendem wśród innych zawodników, którzy w swoich social mediach udostępniają zdjęcia z przesłaniem 'nigdy nie przestaję pracować'. Nie stara się nikomu zaimponować. Robi to, ponieważ zdał sobie sprawę z korzyści, jakie przynosi dbanie o swoje ciało.
Kiedy wrócił do gry w Liverpoolu został ostrzeżony, że trochę czasu zajmie mu przyzwyczajenie się do wyleczonego kolana. Być może zajęło to nieco więcej czasu niż zakładano. Jego profesjonalna kariera zaczęła się tuż przed dwudziestymi urodzinami, zatem nie cierpi na mentalne wypalenie, które dotyka innych graczy.
W wieku 32 lat może spoglądać na Thiago Silvę, który ma 39 lat i wciąż gra na wysokim poziomie w Chelsea. Nie ma żadnego powodu, żeby nie grał w Liverpoolu tak długo, jak pozwoli mu na to jego ciało - o ile oni wciąż będą go chcieli.
Simon Hughes
Komentarze (4)