Virgil: Wszyscy wiedzą, jak bardzo kocham ten klub
Virgil van Dijk przerwał swoją wypowiedź podczas pomeczowych obowiązków medialnych na Anfield, gdy zauważył zbliżającego się wyjątkowego gościa.
- Pozwólcie, że się przywitam, powiedział zebranym dziennikarzom.
Kapitan Liverpoolu serdecznie uściskał Seana Coxa – kibica Liverpoolu – który przyszedł na mecz z żoną Martiną i rodziną. Klub zaprosił ich na niedzielne spotkanie z West Hamem United z okazji urodzin Irlandczyka.
- Dobrze cię widzieć – minęło trochę czasu. Zaraz się z wami spotkam, dodał Van Dijk, po czym wrócił do rozmowy o tym, jak Liverpool zbliżył się do mistrzostwa Premier League.
Niewzruszone wsparcie Van Dijka i całej społeczności Liverpoolu wiele znaczyło dla rodziny i przyjaciół Coxa, odkąd ten doznał urazów mózgu w wyniku niesprowokowanego ataku pod Anfield przed pierwszym meczem półfinału Ligi Mistrzów z Romą – niemal siedem lat temu.
A kapitan drużyny podarował idealny prezent urodzinowy – dramatycznego gola na wagę zwycięstwa w końcówce spotkania, który wywołał eksplozję radości na stadionie.
To była prawdziwa emocjonalna huśtawka.

Zaledwie kilka minut wcześniej Van Dijk trzymał głowę w dłoniach po nieporozumieniu, które doprowadziło do tego, że niechcący przekierował płaskie dośrodkowanie Aarona Wan-Bissaki na Andy’ego Robertsona, który przypadkowo skierował do własnej bramki, dając wyrównanie West Hamowi.
Niespokojni kibice obserwowali drugą połowę pełną niepewności i błędów, a w tamtym momencie goście z Londynu zasłużenie zmierzali po punkt, po tym jak zdołali odpowiedzieć na bramkę Luisa Díaza z 18. minuty.
Jednak Van Dijk zmienił bieg wydarzeń w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, uderzając głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego od Alexisa Mac Allistera. Eksplozja emocji na boisku i na trybunach pokazała, jak wiele znaczyła ta bramka – Liverpool powiększył swoją przewagę nad Arsenalem do 13 punktów, mając jeszcze sześć meczów do końca sezonu.
Po tym, jak rzucili się na niego koledzy z drużyny, Van Dijk poklepał herb na koszulce przed trybuną The Kop, po czym go pocałował, co wywołało burzę oklasków.
- Oczywiście mieliśmy jeszcze czas, żeby to naprawić – i na szczęście się udało, powiedział Van Dijk stacji Sky Sports, która transmitowała mecz w Wielkiej Brytanii. Często to ćwiczymy i staram się być ważny dla drużyny. W końcu dzisiaj udało mi się zdobyć zwycięskiego gola.
To jego pierwszy gol w Premier League na Anfield od lutowego zwycięstwa 4:1 nad Luton Town w zeszłym roku – i idealny sposób na zapowiedzenie spodziewanego w tym tygodniu ogłoszenia nowego dwuletniego kontraktu.
Zastąpienie Van Dijka tego lata byłoby dla Liverpoolu prawdopodobnie jeszcze trudniejsze niż znalezienie następcy Mohameda Salaha, który w zeszłym tygodniu również podpisał nowy, dwuletni kontrakt. Pomimo tego, że w lipcu skończy 34 lata, Holender rozegrał każdą minutę, każdego meczu ligowego w tym sezonie… i był absolutnie kluczowy.
Doświadczony stoper świetnie odnalazł się w nowej roli pod wodzą trenera Arne Slota, w której ma więcej odpowiedzialności za rozpoczynanie akcji poprzez rozgrywanie między liniami. Przeciwko West Hamowi zaliczył 63 celne podania na 67 prób (94 procent skuteczności) i wygrał cztery z sześciu pojedynków.
Nie można też przecenić jego roli jako lidera – czego nie da się łatwo przedstawić w danych. Van Dijk w pełni utożsamia się z rolą kapitana Liverpoolu – zarówno na boisku, jak i poza nim. Wyznacza standardy w klubie i wydobywa to, co najlepsze z ludzi wokół siebie.
Stojąc obok kapitana po meczu i mówiąc o swoim własnym przedłużeniu kontraktu, Salah promieniał: - Cieszę się, że udało się to załatwić wcześnie, przed końcem sezonu, i mam nadzieję, że Virgil będzie następny. Po prostu mam taką nadzieję! Może zrobić, co chce, ale bardzo chciałbym go znowu zobaczyć w przyszłym sezonie.
Nie ma co do tego wątpliwości.
Liverpool może teraz działać na rynku transferowym z pozycji siły, mając pewność, że utrzymał dwóch najbardziej wpływowych zawodników. Tak, obaj są już w końcowej fazie kariery, ale ich wkład od początku sezonu był tak ogromny, że inwestycja w ich pozostanie była oczywistym wyborem.
- Mogę powiedzieć, że jestem dziś bardzo dumny, prowadząc Liverpool jako kapitan po raz setny w meczu ligowym – dodał Van Dijk. To był emocjonalny dzień, także ze względu na rocznicę tragedii na Hillsborough. Głównym celem były trzy punkty i kolejny krok w stronę naszych marzeń – nie tylko naszych, jako piłkarzy i sztabu, ale wszystkich związanych z Liverpoolem.
- Wszyscy wiedzą, jak bardzo kocham ten klub, więc zobaczymy, co przyniesie przyszły tydzień.
To był wielki dzień dla weteranów Liverpoolu.

Salah błyszczał w pierwszej połowie, popisując się znakomitym podaniem do Díaza, który otworzył wynik meczu. Dzięki tej asyście Egipcjanin ustanowił nowy rekord 45 bezpośrednich udziałów przy golach (27 bramek, 18 asyst) w sezonie Premier League rozgrywanym w formacie 38 meczów. Do rekordu 20 ligowych asyst w jednym sezonie – współdzielonego przez Kevina De Bruyne (2019/20) i Thierry’ego Henry’ego (2002/03) – brakuje mu już tylko dwóch.
Na boisko powrócił także jego rówieśnik – 32-letni Alisson – który zachwycił swoją postawą po przerwie spowodowanej wstrząśnieniem mózgu. Brazylijski bramkarz wielokrotnie powstrzymywał ataki West Hamu, zanim został pokonany po samobójczym trafieniu Robertsona. Interwencje przy strzałach Mohammeda Kudusa i Jarroda Bowena były najwyższej klasy.
- Jako trener zawsze liczysz na to, że ci, którzy już osiągnęli wiele w karierze, staną na wysokości zadania w najważniejszych momentach sezonu, powiedział dziennikarzom Arne Slot.
- Im bliżej końca sezonu, tym większe i cięższe stają się te momenty. Dziś cała trójka dała o sobie znać. Alisson zagrał prawdopodobnie swój najlepszy mecz w sezonie, Virgil zdobył gola dającego nam trzy punkty, a Mo znów odegrał kluczową rolę przy pierwszej bramce i był bardzo aktywny w pierwszej połowie. Zobaczyłem znów tego Mo Salaha, którego oglądaliśmy przez większość sezonu.
Slot po meczu świętował pod trybuną The Kop z taką samą energią, jak przez cały sezon. Był zachwycony tym, jak Anfield jako całość zareagowało na stratę wyrównującej bramki — kibice poderwali drużynę do ataku, który zakończył się zwycięskim golem Van Dijka.
Liverpool potrzebuje teraz maksymalnie sześciu punktów w sześciu pozostałych meczach, by sięgnąć po mistrzostwo. Tytuł może być przesądzony już w niedzielę, jeśli zajmujący drugie miejsce Arsenal przegra na wyjeździe z Ipswich Town we wczesnym meczu, a Liverpool potem pokona Leicester City — jedną z drużyn walczących o utrzymanie.
Tak czy inaczej – teraz to już naprawdę blisko.
- Nie obchodzi mnie, gdzie zdobędziemy tytuł, zapewnił Slot. Wiemy, że musimy jeszcze wygrać dwa mecze, a pierwsze 32 spotkania pokazały nam, jakie to trudne, bo konkurencja jeszcze nigdy nie była tak silna, jak w tym sezonie. W tym tygodniu musimy się poprawić, żeby zwiększyć nasze szanse na zwycięstwo w kolejnym meczu. Całą moją uwagę kieruję teraz na Leicester.
Do tego czasu atmosfera w klubie powinna się jeszcze poprawić dzięki spodziewanemu ogłoszeniu nowego kontraktu Van Dijka.
Nawet przed Salahem to właśnie on był najbardziej przełomowym transferem Liverpoolu w erze Premier League – a jego miłość do klubu, po ponad siedmiu latach, płonie jaśniej niż kiedykolwiek.
James Pearce
Komentarze (5)