Hansen: Liverpool zaspał na starcie
Liverpool, Chelsea i Man Utd to trójka najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa - pisze Alan Hansen, na łamach The Telegraph.
Ale podczas gdy Hull i Birmingham momentami podejmowały walkę z, odpowiednio, Chelsea i United, tak Liverpool momentami podejmował walkę ze Spurs.
Wczoraj na White Hart Lane to Tottenham, a nie Liverpool, wyglądał na pretendenta do tytułu.
W pierwszej połowie trudno było się doszukać jakichkolwiek pozytywów w grze the Reds.
Słabo w defensywie, bez pomysłu w pomocy. A Fernando Torres w ataku nie przypominał samego siebie.
Nie da się wygrać mistrzostwa w pierwszych sześciu tygodniach sezonu, ale definytywnie da się je przegrać w pierwszych sześciu tygodniach sezonu.
W obliczu meczów na Anfield - ze Stoke i Aston Villą (oba w przeciągu najbliższych siedmiu dni), Liverpool sam siebie postawił pod presją.
Najlepsza jedenastka Liverpoolu jest w stanie wygrać z każdym. Ale wielkim problemem są zmiennicy. Na White Hart Lane Spurs wyglądali na kadrowo mocniejszych.
Szans na mistrzostwo na pewno nie zwiększyła sprzedaż Xabiego do Realu. Alonso był ważnym elementem drużyny. Jego obecność na boisku pozwalała Stevenowi Gerrardowi skupić się na ofensywie.
Mascherano to inny typ zawodnika, a Lucas Leiva wciąż nie gra tak, jak się tego wymaga od gracza Liverpoolu. Gareth Barry wybrał Manchester City.
Powstaje pytanie, czy niektórzy piłkarze są wystarczająco dobrzy, by pomóc klubowi w zdobyciu mistrzostwa. Zobaczymy.
Arsenal, Chelsea, City i United wygrały swoje mecze, Liverpool przegrał. Nie skreśla się nikogo po jednej porażce, ale the Reds muszą szybko przypomnieć sobie, jak się wygrywa.
Liverpool w meczu z Tottenhamem w niczym nie przypominał drużyny, która w zeszłym sezonie walczyła o mistrzostwo.
Komentarze (0)