LFC-Spurs: Ostatnie 5 spotkań
Jutro wieczorem na Anfield Road drużyna Rafaela Beniteza podejmować będzie Tottenham, jednego z najgroźniejszych rywali do zajęcia miejsca w top 4 na koniec sezonu. Przyjrzyjmy się ostatnim 5 konfrontacjom pomiędzy Liverpoolem a Spurs na boisku The Reds.
Liverpool 3-1 Tottenham
Premier League
Maj 2009
W niedzielne popołudnie drużyna Liverpoolu zapewniła sobie wicemistrzostwo Anglii pokonując na Anfield Road Tottenham 3:1. Mecz zostanie zapamiętany na długo głównie dlatego, że z Liverpoolem pożegnał się legendarny obrońca- Sami Hyypia.
Gole Fernando Torresa, Alana Huttona (samobój) i Yossiego Benayouna pozwoliły The Reds zakończyć sezon bez porażki na własnym stadionie.
Liverpool 2-2 Tottenham
Premier League
Październik 2007
Gol w doliczonym czasie gry uratował Liverpool od porażki i dał zasłużony remis 2-2 w meczu Barclays Premier League w niedzielę.
Wyglądało na to, że The Reds zaliczą swoją pierwszą ligową porażkę w domu w lidze, po tym jak Robbie Keane zaliczył trafienia po obu stronach przerwy, czym zniweczył bramkę Woronina. Jednak Torres wyskoczył najwyżej przy długim słupku, i uderzeniem głową zdobył późne wyrównanie, dzięki któremu Anfield wybuchło.
Liverpool 3-0 Tottenham
Premier League
Wrzesień 2006
Mark Gonzalez, Dirk Kuyt i John Arne Riise przyczynili się do zwycięstwa we wrześniowe popołudnie na Anfield. Wszystkie bramki padały w drugiej połowie, kiedy gospodarzom udało się wreszcie odczarować bramkę Kogutów. Bohaterem meczu był bez wątpienia Momo Sissoko, który harował na boisku przez pełne 90 minut.
Liverpool 1-0 Tottenham
Premier League
Styczeń 2006
Piękny gol lewą nogą z woleja Kewella zapewnił Liverpoolowi niełatwe zwycięstwo nad Spurs.
Harry popisał się kapitalnym uderzeniem w 58 minucie i była to zarazem pierwsza bramka Australijczyka w tym sezonie.
Liverpool 2-2 Tottenham
Premier League
Kwiecień 2005
Bramka Hyypii w drugiej połowie uratowała remis Liverpoolu w dreszczowcu rozgrywanym na Anfield Road.
Spurs dwukrotnie wychodzili na prowadzenie po bramkach Edmana i Keane'a, ale Liverpool za sprawą Garcii i Samiego Hyypii potrafił odrabiać straty.
Komentarze (0)