TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1605

Roy: Nando szczęśliwszy


Fernando Torres strzelił dziś zwycięską bramkę na Anfield i Roy Hodgson ma nadzieję, że od dziś El Nino znów będzie cieszył się swoją grą. Było to pierwsze trafienie Hiszpana od 29 sierpnia, a drugą bramkę dołożył Sotirios Kyrgiakos.

- Fernando grał dziś bardzo dobrze, nie tylko ze względu na gola. Jego występ był o niebo lepszy niż poprzednie i moim zdaniem to jego najlepszy mecz w tym sezonie.

- Na pewno dobrze mu było stworzyć kilka groźnych dla przeciwnika okazji i zaliczyć dobry występ. Torres jest dziś bardzo szczęśliwy, a jako klub będziemy potrzebować jeszcze wielu jego goli aby dostać się na miejsce w tabeli, na którym powinniśmy być.

Po długo oczekiwanym odblokowaniu się El Nino musiało paść pytanie, dlaczego znalezienie drogi do siatki rywali zajęło mu tyle czasu.

- Nie wiem – odpowiedział Hodgson – Był trochę podłamany po powrocie z Mistrzostw Świata. Nawet najlepszym zawodnikom nie jest łatwo, kiedy są krytykowani z każdej możliwej strony.

- Rozmiary krytyki musiały na niego wpłynąć. Po niezbyt udanym dla samego Torresa Mundialu przyszła kolejna fala niezadowolenia z powodu pierwszych spotkań ligowych i braku tylu punktów, ile powinniśmy zgromadzić do tej poru.

- Być może dopiero zaczyna z tego wychodzić i ponownie odnajdywać radość w grze, swoją energię i dynamikę.

- To coś, nad czym możesz pracować na treningu, ale nie wmusisz w piłkarza tego nastroju.

- Możemy rozmawiać, wymagać i prosić, ale tylko do Torresa należy przełączenie się na odpowiedni tryb kiedy rozlega się pierwszy gwizdek. Dziś zrobił to bardzo, bardzo dobrze.

Wygrana nie wyciągnęła The Reds ze strefy spadkowej, ale teraz tracą jedynie 3 punkty do siódmego miejsca. Hodgson był zachwycony tym, co zaprezentowali jego zawodnicy przed własną publicznością.

- Było dziś kilka fragmentów gry, które mogliśmy zobaczyć w meczach które przegraliśmy lub zremisowaliśmy. Nie chcę stwierdzać, że nagle wszystko jest idealne. To więcej niż zasłużona wygrana i jestem bardzo zadowolony z naszej gry, zwłaszcza przez pierwsze 70 minut.

- Pewność siebie, z jaką gracze przemieszczali się po boisku i podawali była trochę zaskakująca ze względu na naszą sytuację w tabeli.

- Jasno pokazaliśmy, o co nam chodzi. To nasz mecz, to my będziemy atakować, to my będziemy was naciskać i nie damy wam wytchnienia, kiedy stracimy piłkę.

- Jeśli chodzi o poruszanie się i podania uważam, że były równie dobre co w ostatnich spotkaniach, ale dzisiaj dodatkowo pokazaliśmy drapieżność i wielką chęć gry. Mieliśmy więcej dośrodkowań, więcej ludzi w polu karnym do wykorzystania tych dośrodkowań. Było mnóstwo rzutów rożnych i co ważne, byliśmy groźni z tych rożnych.

- Przed piłkarzami stało dzisiaj ważne zadanie. Jedną rzeczą jest mieć przed sobą kolejny mecz, który trzeba wygrać i mówienie, że tutaj są obowiązkowe trzy punkty, a zupełnie inaczej jest kiedy stajesz przed przeciwnikiem zdeterminowanym, aby cię powstrzymać. Nigdy nie można dopuścić do głowy myśli, jak źle może się stać, jeśli popełnisz błąd.

- Mamy za sobą dobry tydzień, bo po remisie z Napoli ważne było, aby poprzeć tamten dobry występ zwycięstwem w lidze i jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się tego dokonać.

Wszystkie trzy gole dzisiejszego meczu padły w pierwszych sześciu minutach drugiej połowy i Hodgson był pod dużym wrażeniem reakcji swoich zawodników na szybkie wyrównanie Blackburn.

- Sposób w jaki straciliśmy dziś bramkę powtórzył się już raz czy dwa w tym sezonie. Kiedy piłka ląduje w twojej bramce zastanawiasz się ‘Jakim cudem się tam znalazła?’

- Spodobało mi się, jak szybko piłkarze chcieli znów wyjść na prowadzenie i podporządkować sobie dalszą grę. Nie było chwytania się za głowę i lamentów ‘Mój Boże, znów się to dzieje!’ Pepe Reina wziął piłkę i pokazał zawodnikom, co mają zrobić. To dobrze wróży na przyszłość.

- Nie spuścimy głów i będziemy wciąż walczyć, ponieważ przez trudną sytuację znaleźliśmy się na fatalnej pozycji w lidze. To zdecydowanie nie jest miejsce, w którym chcemy pozostać na dłużej.

- To jednak musi zająć trochę czasu, bo w Premier League nigdy nie możesz podejść do spotkania zrelaksowanym z myślą, że trzy punkty same wpadną do kieszeni.

63-letni Anglik przyznał, że stojąc przy linii bocznej w końcowych momentach meczu odczuwał niepokój.

- Niestety ostatnie 20 minut nie wyglądało dokładnie tak, jakbyśmy chcieli, ale zazwyczaj tak się zdarza kiedy grasz przeciwko zespołom, które za wszelką cenę chcą uciec spod topora i strzelić wyrównującą bramkę.

- Kiedy wygrywasz jedną bramką, koniec meczu potwierdzający zwycięstwo przynosi zawsze dużą ulgę. Nawet jeśli wiesz, że brak wygranej byłby ogromną niesprawiedliwością nie myślisz o tym, bo piłka nożna nie jest znana dzięki zawsze przewidywalnym i sprawiedliwym wynikom. Różne rzeczy zawsze mogą mieć miejsce. Historia zna niejeden przypadek, kiedy zespół wygrywał dzięki bramce w 93 minucie wcześniej nie oddając ani jednego strzału.

- Czekasz na ten końcowy gwizdek i niepokoisz się. Nie zamierzam ukrywać, że wyglądaliśmy niepewnie w ostatnich 15-20 minutach, a jest to spowodowane tym, że ciągle siedzimy w strefie spadkowej i nie możemy do końca uwolnić się od tej myśli.

Dziennikarze zapytali Roya, jak rzeczywistość odpowiada jego wcześniejszym planom odbudowania Liverpoolu i czy przewidywał rzeczywisty rozmiar pracy, którą ma tutaj do wykonania.

- Wiedziałem, że prawie wszystko jest nie tak, jak powinno. Nie chodzi tu tylko o kwestie kto jest właścicielem klubu czy dostępnych funduszy na transfery. Miałem świadomość obaw co do szerokości i jakości składu, ale tego nigdy nie można do końca ocenić, dopóki sam nie zaczniesz z nimi pracować.

- W swojej karierze spotykałem się kilkakrotnie z sytuacją, kiedy przed przyjściem do klubu mówiono mi, abym się nie martwił bo jest tam kilku fantastycznych zawodników. Bywało tak, że przychodziłem, a oni wcale nie okazywali się tacy dobrzy.

- Także odwrotnie, kiedy po radach, żebym nie wystawiał zawodników X, Y i Z odkrywałem, że mogą wiele wnieść do drużyny.

- Do Liverpoolu wszedłem z otwartymi oczami. Wiedziałem, że oczekiwania mogą przewyższyć to, co będziemy w stanie natychmiastowo naprawić i osiągnąć. Dla mnie rozwiązanie problemu leżało w ciężkiej pracy na boisku, dobrej organizacji i pewności, że każdy zawodnik wie, co ma do zrobienia na placu boju.

- Musimy pokazać naszą bezwzględność i zdać sobie sprawę, że jeśli nie mamy siły dawnego Liverpoolu, będziemy walczyć i pracować, aby stać się takim klubem, jak w przeszłości.

Thomas Werner i kilku innych ważnych przedstawicieli NESV było świadkami dzisiejszego triumfu, podczas gdy szef spółki Henry musiał zostać w domu przez chorobę.

- Jestem pewien, że będzie on dziś zadowolony z tego, co pokazaliśmy i mam nadzieję, że równie dobrze zagramy kiedy John W Henry będzie znów na trybunach, czyli pewnie po meczu z Boltonem – zakończył Hodgson.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com