Reina: Wracamy do gry
Bramkarz The Reds jest przekonany, że drużyna Liverpoolu powróci do dobrej formy i udowodni, że znów może się stać liczącą się siłą w Premier League. Fatalna passa meczów bez wygranej w lidze została przerwana w niedzielę dzięki zwycięstwu 2-1 nad Blackburn Rovers.
Nie pomogło to jednak Liverpoolowi w ucieczce ze strefy spadkowej. Mimo to, Pepe, który jest bezsprzecznie istotną postacią w drużynie, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że kryzys minie, jeśli The Reds będą prezentować taki poziom jak w spotkaniu z Blackburn.
Po raz pierwszy w tym sezonie, piłkarze Liverpoolu opanowali sytuację na boisku i nie pozwalali przeciwnikom przez większą część meczu na swobodne rozgrywanie piłki i przejęcie inicjatywy. Można było odnieść wrażenie, że nastąpił powrót do stylu prezentowanego kilka sezonów temu. Właśnie to spowodowało poprawę nastroju naszego bramkarza, który uważa tę zmianę za znak polepszenia się formy The Reds.
- To był niezwykle ważny mecz - stwierdził Reina.
- Wiedzieliśmy o tym wcześniej i dlatego od początku meczu byliśmy niezwykle skoncentrowani. Dzięki temu, narzuciliśmy przeciwnikom swój styl gry, a po ewentualnej stracie piłki od razu zakładaliśmy pressing.
- Szybkie tempo gry nie było oczywiście jedynym czynnikiem decydującym o wygranej. Nasi fani znów fantastycznie nas dopingowali. Nareszcie pokazaliśmy styl z poprzednich lat. Teraz musimy wierzyć w nasze możliwości. W końcu nie jesteśmy outsiderami - powiedział Pepe.
- Jeżeli uda się utrzymać taką formę w kolejnych kolejkach, to ilość naszych wiktorii będzie przeważać liczbę porażek. Wszystko zależy od wiary we własne umiejętności.
- W momencie, gdy nic ci nie wychodzi, nie potrafisz się przełamać i ciągle schodzisz z boiska pokonanym, to nie ma mowy o pewności siebie. Po prostu nie jesteś w stanie się pozbierać, przez co twoja sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej.
- W każdej kolejce będziemy musieli udowodnić, że piłkarze The Reds zasługują na znacznie wyższe miejsce w tabeli. Na tym skupiamy się przed każdym meczem- zakończył Reina.
Komentarze (0)