Kenny: Zagraliśmy tragicznie
Menedżer Liverpoolu nie ukrywa głębokiego rozczarowania rezultatem meczu w Bradze, cieszy się jednak z pozytywnego wpływu Andy’ego Carrolla na grę The Reds w drugiej połowie.
Rzut karny z 18 minuty wykorzystany przez Alana oznacza, że w rewanżu gospodarze będą musieli co najmniej jedną bramkę aby awansować do ćwierćfinału Ligi Europy.
Na początku drugiej połowy na boisku pojawił się Andy Carroll i od tej chwili gra zespołu wyglądała nieco lepiej. Sprowadzony z Newcastle napastnik niepokoił defensywę gospodarzy, a obrońcy wyraźnie nie radzili sobie w powietrznych starciach z nowym wieżowcem Liverpoolu.
- W pierwszej połowie zagraliśmy naprawdę słabo – mówił na pomeczowej konferencji Kenny – Nie mamy żadnych pretensji co do rzutu karnego.
- Po przerwie było lepiej, stwarzaliśmy zagrożenie, zwłaszcza po wejściu Andy’ego. Można powiedzieć, że nie udało nam się strzelić gola przez kamienny mur w ich polu karnym.
- Przy naszej grze w pierwszej połowie jesteśmy szczęściarzami, że strzelili tylko jedną bramkę. Chociaż nie sprawiali za dużych problemów, sami jesteśmy sobie winni. Kiedy grasz tak źle, dobrze jest przegrać tylko 1:0.
Dla Carrolla było to drugie wejście z ławki w koszulce Liverpoolu po debiucie w niedzielnym spotkaniu z Manchesterem.
- Niepokoił obronę. Kiedy wszedł, zaczęliśmy grać lepiej, więc może być dla nas dobrem wyborem.
- Musimy dawać mu tyle czasu, na ile jest gotów, aby nie zepsuć długiej rehabilitacji jaką ma za sobą. Dziś grał trochę dłużej, niż z United i będziemy dalej starannie obserwować jego sprawność.
Przed The Reds tydzień przerwy od grania. Następnym razem zobaczymy naszych ulubieńców dopiero w przyszły czwartek podczas rewanżowego meczu na Anfield. Dalglish przyznaje, że jego piłkarze muszą zagrać na znacznie wyższym poziomie, jeśli chcą pozostać w grze o majowy finał w Dublinie.
- Nie wiadomo, czy osiągnęliśmy dziś dobry wynik dopóki nie skończy się drugi mecz. Poczekamy i zobaczymy, co będzie.
- W szatni nie ma piłkarza, który byłby zadowolony z dzisiejszego występu czy wyniku. Do przyszłego czwartku nie dowiemy się, czy będziemy w stanie podnieść się po dzisiejszym wyniku.
Na koniec Dalglish nie miał do przekazania żadnych nowych wieści na temat kontuzji Gerrarda:
- Być może dowiemy się czegoś jutro – zakończył King Kenny.
Komentarze (0)