Macca: Oni kochają grać dla Króla
Grający na skrzydle z numerem 7 wychowanek klubu uważa, że Kenny Dalglish swoim powrotem przywrócił na Anfield wartości i tradycje, zaszczepione w klubie od pełnych chwały lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Steve nie ukrywa podziwu dla Króla i stylu, w jakim ten odmienił postawę Liverpoolu w drugiej połowie sezonu. Z drugiej strony, mając za sobą doświadczenie pracy z Kennym ze swoich pierwszych dni na Anfield, McManaman nie jest zaskoczony wpływem osobowości Dalglisha na wyniki.
- Dołączyłem jako 16-letni uczeń i Kenny dał mi pierwszy profesjonalny kontrakt dwa lata później. To on dał mi szansę i wiele się od niego nauczyłem.
- Ma ten swój wspaniały sposób obchodzenia się z ludźmi. Czy chodzi o osobę pracującą w recepcji czy parkingowego, każdy wysoko ceni Kenny’ego.
- Piłkarze uwielbiają dla niego grać i darzą go odwzajemnionym szacunkiem. Sam był wybitnym piłkarzem i wie, o co tu chodzi, przebył całą drogę. Zna się na tym i potrafi przewidzieć, jaka metoda może zadziałać, a jaka się nie sprawdzi.
- Ludzie w klubie, z którymi rozmawiam chwalą przede wszystkim zmianę atmosfery. Są spokojniejsi.
- Kenny przywrócił klubowi wartości, za które był podziwiany. Wszystko odbywa się za zamkniętymi drzwiami i to co dzieje się w szatni, zostaje w szatni.
- Wszystko razem sprawia, że mamy radosną grupę piłkarzy jeszcze bardziej starających się dla swojego trenera.
Przed styczniowym powrotem na ławkę trenerską Liverpoolu, ostatnim klubem, który trenował Kenny był Celtic w 2000 roku.
Przez ostatnią dekadę pozostawał jednak aktywnie zaangażowany w futbol, w 2009 roku wracając na Merseyside jako ambasador klubu i wsparcie dla Akademii.
- Być może nie trenował od dłuższego czasu, ale na pewno nie wypadł z gry. Rozmawiałem z nim zanim przejął drużynę w styczniu i jego wiedza o europejskiej piłce była zdumiewająca. Dla mnie, był on logicznym wyborem, reszta kandydatów po prostu nie była dość dobra dla Liverpool Football Club.
- To wielki klub i potrzebuje wielkiego trenera. Dalglish jest odpowiednim człowiekiem i mimo następujących zmian w nauce i technologii sportu, jest tu wciąż miejsce dla menedżera ze starej szkoły.
- Kenny sprawia, że drużyna gra. Fantastycznie było to widzieć przez ostatnie pół roku i mam nadzieję na prawdziwy start nowej ery. Mówi się o historycznych cyklach i Liverpool właśnie jest w drodze powrotnej na szczyt.
- Ciężko powiedzieć cokolwiek realnego o sezonie 2011-12, do rozpoczęcia akcji jeszcze dużo czasu i pracy. W każdym razie, z dodatkowymi trzema czy czterema zawodnikami bez wątpienia będą walczyć o TOP 4.
Po poprowadzeniu The Reds do szóstego miejsca Dalglish płynnie przeszedł do wzmacniania składu, szybko ściągając wysoko cenionego pomocnika Sunderlandu, Jordana Hendersona.
McManaman z podziwem obserwował rosnącą formę reprezentacji Anglii U-21 i jest przekonany, iż pomocnik może kontynować swój rozwój pod okiem szkockiej legendy.
- Jordan to bardzo obiecujący chłopak i miał dobry sezon na Stadium of Light.
- Jak z większością dobrych graczy bywa spodziewam się, że gra w lepszym zespole wyciągnie z niego jeszcze więcej zalet. Bez urazy dla Sunderlandu, ale spodziewam się znacznej poprawy w grze Hendersona. Jest bardzo młody i ma ogromny potencjał.
Po skończeniu w zeszłym tygodniu 21 lat Jordan dołączy do mocnej grupy młodych , utalentowanych graczy Liverpoolu.
Jonjo Shelvey, Martin Kelly, Jay Spearing, John Flanagan i Jack Robinson wszyscy zebrali dobre noty stawiając pierwsze kroki w dorosłej drużynie po otrzymaniu szansy od Dalglisha.
- Kibice uwielbiają widzieć lokalnych chłopaków przebijających się do składu, jest to zdecydowanie skuteczna metoda. Wygląda na to, że mamy na Anfield kilku prawdziwie wyjątkowych talentów. Byłem na meczu z Fulham pod koniec sezonu i nasi zagrali niesamowicie. Jay Spearing i John Flanagan zaliczyli swoje najlepsze występy.
- Martin Kelly był fantastyczny przed kontuzją, a Robinson stanął na wysokości zadania, kiedy było to potrzebne. Oczywiście Jonjo był sprowadzony z innego klubu, ale to kolejny obiecujący młodzik.
- Kenny pokazał niezwykłą mądrość wprowadzając ich do składu w końcówce rozgrywek. To był dla nich świetny czas na grę, bez wyraźnej presji. Dostrzegł ich jakość i to, jak potrafią sobie radzić z wymogami gry dla Liverpoolu.
Tym, kto wie wszystko o grze w pierwszym składzie w młodym wieku jest obecny kapitan, Steven Gerrard. Po opuszczeniu ostatnich miesięcy kampanii 2010-2011 i operacji pachwiny Stevie G jest gotowy powrócić do treningów w czasie przedsezonowych przygotowań do sezonu i McManaman wierzy, że 31-latek może być w lepszej formie, niż kiedykolwiek.
- Taka długa przerwa od gry może mu nieoczekiwanie wyrządzić mnóstwo dobrego. Zarówno fizycznie, jak i mentalnie może na tym skorzystać. Gra przez tyle lat bez przerwy może w końcu mieć negatywny wpływ na kolejne występy.
- Wiem, że ciężko pracuje, aby wrócić do optymalnej formy i nabrać sił. To fantastyczny gracz i nadchodzący sezon może być dla niego wyjątkowy. Wróci zdrowszy, silniejszy i lepszy niż kiedykolwiek przedtem.
- Może mieć 31 lat, ale nie potrzebuje na nowo definiować swojej gry. Zawsze dbał o siebie i ma mnóstwo do zaoferowania.
- Steven wciąż ma tę zdolność do dominowania meczów swoją osobą jak robił to od zawsze i nadal będzie w kolejnym sezonie.
Komentarze (0)