Souness: The Reds za silni dla Hearts
Graeme Souness wierzy, że Liverpool zdoła wyładować frustrację w jutrzejszym meczu Ligi Europy przeciwko Hearts. Legenda Anfield, która dorastała w Edynburgu spodziewa się, że klub z jego dzieciństwa będzie na straconej pozycji w starciu z zespołem Brendana Rodgersa, który przegrał inauguracyjny mecz z West Brom.
Hearts zakwalifikowali się do Ligi Europy dzięki zwycięstwu w Pucharze Szkocji, ale Souness uważa, że pobyt Szkockiego klubu w turnieju będzie krótki.
- Czuję po prostu, że Liverpool posiada za dużo jakości w zbyt wielu częściach boiska i myślę, że to zadecyduje o wyniku – powiedział Souness.
- Hearts potrzebowałoby ponad połowę zawodników Liverpoolu, by mieć w tych dwóch spotkaniach szansę. Istnieje obecnie duża przepaść pomiędzy angielską i szkocką Premier League.
- Pomimo tego, że Liverpool nie jest taką potęga, jaką niegdyś był, to bezwątpienia są drugim największym klubem w Anglii. Wciąż są wielkim klubem na arenie światowej, więc należy szanować ich fantastyczny europejski dorobek.
- Będzie to inny Liverpool niż w zeszłym roku, ale to będzie bardzo silny Liverpool.
- Z pewnością wciąż mają kilku dobrych zawodników. Mają również świetnego piłkarza w postaci Stevena Gerrarda. Wpasowałby się do każdego zespołu Liverpoolu z przeszłości.
- Jeżeli Gerrard gra, to jest to osoba, na której musisz się skoncentrować. Trzymaj go z dala od bramki jak się tylko da.
- Andy Carroll również może być trudnym przeciwnikiem, jeżeli dostanie odpowiednie wsparcie, należy więc zatrzymać idące do niego piłki.
- Jest wiele zagrożeń, może zbyt wiele. Nie chodzi tylko o Hearts. Gdyby Liverpool grał z jakimkolwiek zespołem ze Szkocji, to byłoby tak samo.
W zeszłym sezonie Hearts zostali rozgromieni 5:0 w dwumeczu z Tottenhamem w tej samej fazie Ligi Europy.
Koguty rozstrzygnęły starcie tych zespołów już w pierwszych trzydziestu minutach pierwszego spotkania na Tynecastle, gdy strzelili zespołowi Hearts trzy bramki.
- Musisz dać swoim kibicom powód do radości i myśli, że Hearts skorzysta z doświadczeń z zeszłego sezonu – dodał Souness, który dorastał w okolicach Saughton Mains w Edynburgu, jednak odrzucił szansę na dołączenie do ich klubu, gdyż jako nastolatek pragnął grać w Anglii.
- Problem z Hearts jest taki, że muszą próbować atakować, ale tak to robić, by zbytnio się nie odkrywać.
- To problem, który pojawia się, gdy słabszy klub mierzy się z silniejszym. Musisz spróbować wygrać mecz u siebie, ale gdy to robisz, odsłaniasz się.
- Wciąż uważam, że Anfield to najlepsze miejsce w Wlk. Brytanii do gry w piłkę. To dla Hearts pozytywna strona meczu, który rozegrają za tydzień.
- Anglia nie jest zbyt klimatycznym miejscem w świecie futbolu, ale Anfield jest miejscem, do którego chcę się przyjechać.
- Piłkarze Liverpoolu są przyzwyczajeni do dużych stadionów, więc Tynecastle nie będzie dla nich straszne.
Komentarze (3)