Suarez: Spełniam swe marzenia
Luis Suarez przyznaje, że pasja fanów Liverpoolu nadal go zaskakuje. Napastnik spędził już dwa lata na Anfield i uważa swój pobyt w szeregach drużyny z czerwonej części Merseyside za spełnienie marzeń.
Urugwajczyk stał się idolem the Kop po dołączeniu do klubu z Ajaxu w styczniu 2011.
Suarez, jak sam mówi, czuje wielki podziw i szacunek wobec kibiców the Reds.
- Jestem do tego już przyzwyczajony, jednak nadal zdarzają się rzeczy, które mnie zaskakują. Gdy słyszę hymn będąc na boisku, albo nawet w szatni, dostaję gęsiej skórki. To niesamowite jak na stadionie ludzie znajdują ujście dla swoich emocji i pokazują prawdziwą pasję.
- Świat staje w miejscu i każdy śpiewa trzymając szalik w górze. To sprawia, że chcemy grać dla klubu jeszcze lepiej. Jestem szczęśliwy mogąc tu być i moja rodzina też kocha tutejsze życie. Chcę być częścią tej drużyny. Tak jak wszystkie dzieci marzyłem by grać na najwyższym poziomie. Teraz spełniam to marzenie.
Suarez rozgrywa właśnie swój najlepszy sezon w Liverpoolu. Zdobył 22 gole w 33 występach w kampanii 2012/2013.
26-latek przyznaje, że cieszy go postęp, który czynią the Reds pod wodzą Brendana Rodgersa i wierzy, że są w stanie stworzyć poważną konkurencję dla innych drużyn chcących zakończyć sezon w czołowej czwórce.
- Jestem bardzo szczęśliwy, bo widzę, że drużyna staje się lepsza - dodał - Jest znacznie lepiej niż było. Teraz mamy trenera z pomysłem na grę, który podoba się piłkarzom.
- Jedyne czego nam brakuje to większej ilości korzystnych rezultatów. Jeśli nad tym popracujemy, będziemy mogli wejść do Ligi Mistrzów. Pokazaliśmy już, że możemy postawić się każdemu. Prawie wszystkie z ostatnich meczów mogliśmy spokojnie wygrać. Jeśli w każdym nadchodzącym spotkaniu ligowym zagramy z takim samym nastawieniem, które pokazywaliśmy ostatnio, pójdziemy w górę tabeli.
Komentarze (7)
Wierze, że Luis będzie grał z nami bardzo długo, ciągle mówi jaki jest z nami szczęśliwy...Jacy my jesteśmy dzieki niemu szczęśliwy :) Nic, tylko zostać w takim układzie do końca świata i jeden dzień dłużej :)
YNWA !
A mówiłem, że Dalglish się nie nadawał