Aldo: To było zwycięstwo sezonu
Były gracz Liverpoolu, John Aldridge stwierdził w swoim felietonie, że okazałe zwycięstwo Liverpoolu nad Newcastle było jak dotąd najlepszym spotkaniem, jakie w tym sezonie rozegrała którakolwiek drużyna Premier League.
Demolka, jaką przeprowadził Liverpool w meczu ze Srokami jest moim zdaniem wynikiem sezonu.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego. Byłem nawet lekko pesymistycznie nastawiony do tego spotkania po tym, co zobaczyłem w poprzedniej kolejce, ale Liverpool zagrał perfekcyjnie od pierwszej do ostatniej minuty.
Zdominowanie gospodarzy na trudnym terenie, jakim jest St James’ Park to wyczyn godny szacunku. W porządku - Newcastle zagrało beznadziejnie, ale to the Reds zmuszali ich do błędów nieustannymi atakami.
Gra Liverpoolu przypominała sytuację, w której drużyna grająca w dziesiątkę daje z siebie wszystko, aby nadrobić brak jednego gracza.
Wszyscy przed meczem trąbili o tym, że jest to drużyna jednego gracza i będzie im niezwykle ciężko bez zawieszonego Luisa Suareza. Piłkarze LFC udowodnili, że nie ma ludzi niezastąpionych.
Czy na dłuższą metę możemy poradzić sobie bez Urugwajczyka? Trudno o dobrą odpowiedź po obejrzeniu zaledwie jednego meczu, ale jeśli kolejne dziewięć spotkań rozegramy w takim stylu jak ostatnio, wszyscy będą zadowoleni. Philippe Coutinho w sobotę pokazał piłkarskiemu światu swój geniusz. Przebłyski pokazywał już wcześniej, ale w meczu z Chelsea był twardo pilnowany i nie miał możliwości „wejścia w grę”.
Na St James’ Park Brazylijczyk zaliczył najlepszy występ w barwach Liverpoolu i w mojej opinii był bezsprzecznie graczem meczu.
Nie mam pojęcia jednak, dlaczego gracze Newcastle zostawiali piłkarzowi tej klasy tyle miejsca! Spodziewałem się, że po przerwie, już przy wyniku 0-2, Alan Pardew wprowadzi piłkarza, którego zadaniem byłoby indywidualne krycie Coutinho. Tak się jednak nie stało, a gospodarze srogo zapłacili za tę niefrasobliwość.
To był fatalny mecz również dla samego Pardewa, który widział na boisku bardzo mało.
Po przeciwnej stronie, Brendan Rodgers zaimponował taktyką, w której nie dało się odczuć, że w drużynie brakuje jednego z kluczowych graczy.
Świetnym zagraniem było ustawienie Coutinho tuż za Sturridge’em. Tak powinno zostać do końca sezonu – Philippe już wypracował Anglikowi bramki i w takiej formie do końca sezonu z pewnością zanotuje jeszcze kilka asyst.
Sturridge strzelił dwie bramki, ale największe wrażenie zrobiło na mnie jego niesamolubne zachowanie przy drugiej bramce, kiedy wyłożył piłkę Hendersonowi, który był w lepszej pozycji do strzału. Ten zrewanżował się w drugiej połowie, otwierając drogę do bramki Sturridge’owi.
Napisałem ostatnio, że Sturridge musi udowodnić, że jest napastnikiem zasługującym na grę w pierwszym składzie. Zrobił to w sobotę.
Z ośmioma bramkami w trzynastu spotkaniach jego statystyka jest bardzo dobra, a co ważniejsze – widać gołym okiem, że świetnie rozumie się z Coutinho.
Świetne zawody rozegrał również Henderson, dla którego zwycięstwo nad Newcastle smakowało jeszcze lepiej biorąc pod uwagę fakt, iż pochodzi on z Sunderlandu i jest wychowankiem tamtejszego klubu.
Jego dwa gole były nagrodą za świetną grę na lewym skrzydle. Miło było go oglądać.
Henderson ostatnio jest cichym bohaterem Liverpoolu. Na początku sezonu kibice poddawali w wątpliwość jego przydatność dla drużyny, ale sam gracz pokazał im, że jest klasowym zawodnikiem.
Komentarze (1)