Sturridge: Z Luisem jest łatwiej
Daniel Sturridge został zalany pochwałami po zdobyciu swojego ósmego gola w tym sezonie, ale sam zawodnik zaznacza, że gdyby nie jego koledzy na boisku, nie mówilibyśmy teraz o jego sukcesie.
24-latek zdobył 8 bramek w 9 występach w sezonie 2013/2014, a jego statystyki od przybycia na Anfield w styczniu wyglądają fenomenalnie. W 25 meczach zdołał znaleźć drogę do bramki aż 19 razy.
Powrót Luisa Suáreza do drużyny po zawieszeniu tylko zwiększył potencjał linii ataku the Reds, a Sturridge jest przekonany, że Urugwajczyk jak nikt inny pomoże powiększyć dorobek strzelecki drużyny.
– To świetny gość, jest między nami chemia na boisku, dobrze odnajdujemy się razem – zdradził Anglik.
– Gdy masz obok siebie takiego piłkarza jak Luis, wszystko staje się łatwiejsze. Do tego mamy w drużynie Stevena Gerrarda i Victora Mosesa, którzy świetnie nas asekurują.
– Mamy zawodników, którzy potrafią strzelać bramki. Mam nadzieję, że uda nam się utrzymać taką formę, jaką prezentowaliśmy dotychczas.
Podczas gdy Sturridge docenił wkład Gerrarda do drużyny na boisku, nie omieszkał również zdradzić, jaki wpływ kapitan miał na niego w innych aspektach.
Zapytany o to, czy w jego życiu jest jakiś mentor, bez zastanowienia odpowiedział: – Powiedziałbym, że Gerrard jest takim piłkarzem, jest wspaniałym człowiekiem zarówno na boisku jak i poza nim.
– Dogaduje się ze wszystkimi, do tego jest zawsze szczery.
– Odkąd tu jestem, można powiedzieć, że wziął mnie pod swoje skrzydła i pomógł w wielu sprawach – przede wszystkim zaaklimatyzowaniu się w klubie jak i mieście. Cieszę się, że mam obok kogoś takiego.
– Od lat jest w ścisłej światowej czołówce, darzę go naprawdę wielkim szacunkiem.
Świetna forma Sturridge’a pomogła drużynie Brendana Rodgersa zadomowić się w czołówce Premier League po siedmiu kolejkach, przegrywając z liderującym Arsenalem jedynie różnicą bramek.
Trener potrafił zaszczepić w swoich piłkarzach mentalność zwycięzcy, a Anglik cieszy się każdą chwilą spędzoną w Merseyside.
– To coś niesamowitego, być częścią tego wszystkiego. To jak rodzina, czuje się tę atmosferę w klubie – dodał.
– Nawet samo miasto – tutaj wszyscy żyją piłką, są fani Liverpoolu i Evertonu, którzy lubią się przekomarzać.
– Nie jest to jakaś wielka wojna, ale wiadomo, że chcemy, by Liverpool wrócił na szczyt jak za dawnych lat, a to wszystko zależy od nas.
– Każdy chce osiągnąć sukces. I nie mówię tu o zadowoleniu się drugą czy trzecią lokatą.
– Tu chodzi o mentalność zwycięzcy, a to coś, co trener nam wpaja bez przerwy, dzięki czemu chcemy wygrywać każdy kolejny mecz.
Komentarze (2)
A co ma do tego Suarez?