Trzy kropki: Mecz z West Bromem
W sobotnie popołudnie the Reds rozegrali prawdopodobnie najlepszy mecz w tym sezonie i rozgromili 4:1 West Brom. Hat-tricka ustrzelił Suarez i między innymi o tym wyczynie możecie przeczytać w najnowszym wydaniu „Trzech kropek”.
O ogólnym przebiegu meczu... (Hulus)
Może to najmniej elegancki opis spotkania piłkarskiego, ale najkrócej można to określić jako "gwałt". WBA nie grało źle, rzadko im to się zdarza pod rządami Clarke'a, ale to Liverpool rzucił się na nich tak agresywnie, dynamicznie, że stali się bezbronni i tylko nadgorliwy sędzia pozwolił im wyjechać z Anfield z honorową bramką. Kiedy WBA miało piłkę, Liverpool od razu atakował i przeważnie szybką ją odbierał, żeby za moment przeprowadzać szturm na bramkę Myhilla. Jak udało im się jakoś powstrzymać szybką ofensywę, któryś z pomocników przerzucał piłkę na drugą stronę, gdzie wchodzący Cissokho czy Glen mieli sporo miejsca. Co prawda gościnność the Reds nie zna granic, więc nawet stłamszone WBA miało kilka niezłych okazji, ale nawet przez sekundę nie pachniało niespodzianką. To była demonstracja siły Liverpoolu ozdobiona geniuszem Suareza, przebłyskiem Sturridge'a oraz tytaniczną pracą Hendersona i Lucasa.
O hat-tricku Suareza... (AirCanada)
Ciężko dobrać odpowiednie słownictwo, które opisałoby najlepiej sobotnie popisy Urugwajczyka. Jego występ był po prostu magiczny. Stworzył na boisku różnicę, będąc absolutnym liderem, poza zasięgiem defensywy West Bromwich. Jego powrót po zawieszeniu dał Liverpoolowi kolejną, niezwykle potrzebną dawkę jakości. Dobra dyspozycja Suareza jest nam niezmiernie potrzebna wobec kilku niezwykle istotnych spotkań w 2013 roku. Razem ze swoim angielskim partnerem w linii ognia nawiązali wyjątkową nić porozumienia, która może dać Liverpoolowi masę radości w bieżących rozgrywkach.
O większej dominacji w środku pola... (Oskar)
Długo czekaliśmy na ten moment, ale wreszcie możemy być w pełni zadowoleni z postawy środkowych pomocników. Lucas po małej przerwie od gry zyskał sporo świeżości i motywacji. Gerrard potwierdził, że jest piłkarzem z absolutnie najwyższej półki, a Henderson był po prostu Hendersonem. Jordan imponuje wolą walki i tym, jak wpływa na postawę zespołu, dlatego tutaj Rodgers ma problem. Problem bogactwa rzecz jasna, bo w szerokiej kadrze jest jeszcze Allen i przede wszystkim Coutinho. Wydaje mi się, że z Arsenalem skład w tej formacji się nie zmieni, a Brazylijczyk pojawi się w drugiej części meczu, w zależności od losów spotkania. A co będzie dalej, to czas pokaże. Ważne, że nasze słabe punkty z początku sezonu powoli znikają.
O ponownym braku Aggera w wyjściowej jedenastce... (Hulus)
Widocznie błędy Skrtela muszą bezpośrednio odcisnąć się na wyniku, żeby wrócił on na ławkę. A tych niestety nie brakowało przeciwko WBA. Kwestią pierwszej wpadki Słowaka jest wskoczenie Aggera do składu o ile wcześniej nie przydarzy się któremuś z trzech środkowych uraz(odpukać). Daniel może nie jest nieomylny, ale jest znacznie wszechstronniejszym piłkarzem od Słowaka. Sakho i Toure na chwilę obecną są nietykalni, więc walka toczy się pomiędzy starymi znajomymi. Dziwna sytuacja, bo Rodgers stara się być fair wobec wszystkich a przecież nie będzie wiecznie trzymał swojego wicekapitana poza boiskiem, więc liczy zapewne na to, że sprawa sama się rozwiąże albo czeka na pretekst do zmiany. Dla jakości naszej gry lepiej byłoby jakby Agger wrócił jak najszybciej.
O starciu z Arsenalem na szczycie... (AirCanada)
Biorąc pod uwagę ostatnie sezony to lepiej z Kanonierami gra się Liverpoolowi właśnie w Londynie. Kibiców powinna czekać potężna dawka emocji na Emirates. Zespoły są nastawione na ofensywną grę i mają kim postraszyć swoich przeciwników. Özil, Ramsey, Giroud to trzy nazwiska w składzie Wengera, na które the Reds będą musieli zwrócić szczególną uwagę. Czerwoni nie mają jednak powodów do kompleksów. W poprzedniej kampanii duet snajperów the Reds radził sobie naprawdę dobrze na obiekcie Arsenalu. Nie będę w tym momencie może zbyt odkrywczy, ale kto popełni mniej błędów w defensywie, ten będzie miał powody do radości po ostatnim gwizdku sędziego.
Komentarze (3)