Assaidi: Pokażę, na co mnie stać
Wypożyczony do Stoke Oussama Assaidi wyraził nadzieję, że dzięki bramce dającej zwycięstwo w meczu z Chelsea zdołał udowodnić swoją wartość. Póki co Marokańczyk nie zaliczył wielu występów w Stoke, jednak wierzy, że wkrótce ulegnie to zmianie.
25-latek sobotnie spotkanie z Chelsea rozpoczął na ławce rezerwowych i swoją szansę otrzymał dopiero na sześć minut przed końcem meczu. Na tablicy widniał wynik 2:2, kiedy Assaidi popisał się szalonym wręcz strzałem w okno bramki Petra Čecha i zapewnił drużynie pierwsze ligowe zwycięstwo nad the Blues od 38 lat.
Marokańczyk dołączył do Stoke w lecie na zasadzie wypożyczenia, jednak jak na razie tylko czterokrotnie rozpoczynał mecze w pierwszej jedenastce.
– Uważam, że na tyle, na ile grałem, spisywałem się dobrze. Zdobyłem dwie bramki, mimo że nie występowałem zbyt często.
– W tym tygodniu dwukrotnie otrzymałem szansę gry przez 90 minut i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Chciałem znowu zacząć od pierwszej minuty, jednak menedżer zadecydował inaczej. Pokazałem, że jestem w stanie zrobić coś dla drużyny.
– Trener zna moją wartość. Zanim wszedłem na murawę, powiedział do mnie: „Idź i wygraj nam ten mecz”. Wie, na co mnie stać.
– Cieszę się, że pokłada we mnie wiarę, ale chcę grać od początku. Musiałem uzbroić się w cierpliwość i w końcu pokazałem, do czego jestem zdolny.
Wygrana Stoke była również niezwykle ważna z perspektywy Liverpoolu, który dzięki porażce Chelsea i lepszemu bilansowi bramkowemu awansował na drugą pozycję w tabeli. I chociaż Assaidi koncentruje się teraz na grze w Stoke, ma nadzieję, że w przyszłości znajdzie się dla niego miejsce na Anfield.
– Mam jeszcze dwa lata kontraktu, zobaczymy, jak to się potoczy. Obecnie jestem jednak zawodnikiem Stoke i chcę tutaj dawać z siebie wszystko.
– Rodgers wysyła mi czasami SMS-y, rozmawiamy ze sobą. W Liverpoolu nie otrzymałem zbyt wielu szans, ale jeśli takie były, grałem dobrze. Być może jeśli menedżer na mnie postawi, pokażę, co potrafię – zakończył.
Komentarze (8)
(tak tak wiem, jak cenna była)
Nawet największy fan Premier League nie ogląda meczów Stoke dla przyjemności :v
fajna sprawa, ciekawe jakie to musi być uczucie i dla trenera i dla zawodnika jak po takich słowach gość faktycznie wygrywa mecz :D