BR: To Liverpool, a nie „Balo show”
Brendan Rodgers zaprzeczył, jakoby niedawne przybycie na Anfield Mario Balotellego miało usunąć w cień pozostałych piłkarzy i zaznaczył, że w Liverpoolu liczy się zespół.
Dwudziestoczterolatek trenował już kilkukrotnie z nowymi kolegami, ma być również brany pod uwagę przy kompletowaniu szerokiego składu na Tottenham w niedzielę. Jednak podczas dzisiejszej konferencji prasowej trener the Reds dobitnie podkreślił, iż nie jest to jedyny klasowy piłkarz w ekipie.
– To nie teatr jednego aktora. Balotelli to dobry, utalentowany piłkarz, ale ma przed sobą w Liverpoolu dużo pracy.
– Nie narzekamy na brak zawodników prezentujących wysoki poziom. Gwiazdą Liverpoolu jest… Liverpool, drużyna.
– Nie nakładam na Mario ani o gram więcej presji, niż na innych zawodników, bo wszyscy mają tu równe prawa i takie same obowiązki. Oczywiście, fakt, iż jest to piłkarz bardzo jakościowy, pozostaje niepodważalny.
– Może grać z Danielem Sturridge’em, może grać sam na szpicy lub w głębi. Do tego poświęca wiele uwagi futbolowi.
– Aklimatyzuje się właśnie w mieście, zapoznaje z otoczeniem, ludźmi i, przede wszystkim, z tutejszym stylem gry. Cieszę się na myśl o obserwacji jego rozwoju w ciągu kilku najbliższych lat.
Zapytany o zbliżający się mecz na White Hart Lane, Rodgers również udzielił stosownych informacji:
– W zeszłym sezonie wygraliśmy oba mecze, ale było ciężko. Nie spodziewam się niczego innego w tym roku. Ważne, żeby nie koncentrować się już na poniedziałkowej porażce z City. Jeśli spojrzycie w statystyki od początku mojej pracy tutaj, dostrzeżecie, że szybki kuraż po przegranych spotkaniach to nasza mocna strona. W poniedziałek czuliśmy się… dziwnie. Nie zwykliśmy przegrywać.
– Nie chcę wyjść na zarozumialca, ale naprawdę jesteśmy coraz lepsi i nawet jeśli nie udaje się wygrać meczu, widać, że robiliśmy wszystko, próbując przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Komentarze (2)
Jak Balo coś odwali to poleci do rezerw i koniec.