Gerrard: Plotki o Realu mi schlebiały
W przeddzień jednego z najsmakowiciej zapowiadających się meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów kapitan Liverpoolu opowiedział o tym, jak to jest kilkukrotnie w swojej karierze odrzucać oferty z Realu Madryt.
Przyznał przy tym, że być może kiedyś będzie żałował zmarnowania szansy na grę dla Królewskich, ale to „być może” nijak się ma do stuprocentowo pewnego i znacznie większego żalu, jaki męczyłby go po opuszczeniu Liverpoolu.
- Oczywiście schlebia mi, że łączono mnie z drużyną taką jak Real. Miałem okazję na grę dla nich, ale przezwyciężyłem pokusę i zostałem w moim klubie.
- Być może skończę karierę i z żalem pomyślę, że nie spróbowałem w życiu wykorzystać danej mi szansy na grę w innym zespole, ale jestem pewien, że odejścia z Liverpoolu żałowałbym o wiele bardziej. Real Madryt jest wyjątkowy. Liverpool był i będzie dla mnie numerem jeden.
Gerrard przyczynił się do spektakularnego czterobramkowego zwycięstwa przy zachowaniu czystego konta w meczu z Realem rozgrywanym na Anfield w 2009 roku, ale zdaje sobie sprawę z tego, że w środę czeka go o wiele bardziej karkołomne wyzwanie.
- Wtedy nam się udało, bo byliśmy agresywni zarówno z piłką, jak i bez niej, naciskaliśmy w ataku, a po naszej stronie grał Fernando Torres pokazując ówcześnie niesamowite umiejętności. Dzięki kombinacji wszystkich tych czynników zmuszaliśmy ich do błędów. Nie mogę zdradzić założeń taktycznych na jutro, ale, z całym szacunkiem do chłopaków mierzących się z nami pięć lat temu, Real bardzo się rozwinął, mamy dla nich ogromne poważanie.
- Wspominam ten mecz z 2009 roku jako cudowny wieczór i, rzecz jasna, miło byłoby to powtórzyć. Starcia z takimi drużynami na własnym stadionie zawsze są wyjątkowe i rozpamiętywane przez lata.
- Jesteśmy praktycznie „nowi” w Lidze Mistrzów, więc nie sądzę, żeby koledzy z Realu obgryzali właśnie paznokcie ze strachu przed nami. Ale bądźmy szczerzy, nie ma zbyt wielu drużyn na świecie, których mogliby się bać. Liverpool się rozwija i powoli idzie do przodu, a jutrzejsze spotkanie ma dla nas, rzec można, dodatkowy bonus i musimy jak najlepiej je wykorzystać - czyli wynieść coś z niego i poczynić postępy. Kto wie, spróbujemy zaskoczyć, a może nawet zaszokować niektórych.
Steven wypowiedział się również o niesamowitym rozwoju, jaki zaobserwować można u Cristiano Ronaldo od czasu jego wyprowadzki z Manchesteru.
- W United dał próbkę swoich możliwości, ale teraz wskoczył na kompletnie inny poziom i jest prawdopodobnie najlepszym piłkarzem na świecie.
- Nie możemy się bać Cristiano. Wręcz przeciwnie: ja skupiam się nie na rywalu, a na własnej drużynie. Chcemy pokazać nasze umiejętności jako kolektyw.
- Obecny sezon to dla nas sinusoida. Straciliśmy Suáreza, pojawiły się problemy ze zdrowiem Sturridge'a, ale jestem pewien, że wrócimy tam, gdzie byliśmy w ubiegłej kampanii i stanie się to już niedługo.
Komentarze (1)
Ten sezon to (jak do tej pory) totalna
SiNuSoIdA ale i tak będzie dobrze. . .