TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1636

Trzy kropki: Mecz z Boltonem


Dzień po meczu tradycyjnie mamy dla Państwa nasze „Trzy kropki”. Nie mogło być inaczej – będzie o jubileuszu Gerrarda, bramce Coutinho i Emrem „Bestii” Canie.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Jetzu)

Rewanżowy mecz z Boltonem nie należał do najpiękniejszych, a już na pewno nie należał do najlepszych jakie rozegrał w ostatnim czasie Liverpool. Było to jednak zło konieczne, a przed samym meczem jak mantrę powtarzałem, że ostatnie czego nam przed derbami potrzeba to dogrywka. Rodgers podszedł do wyzwania jednak bardzo poważnie i wystawił w większości podstawowy skład. 90 minut po raz kolejny rozegrali Sterling, Can czy Coutinho, z podstawowego składu zabrakło wczoraj tylko kontuzjowanego Lucasa. The Reds przeważali przez większość spotkania, trzykrotnie obijali obramowanie bramki gospodarzy, a przez ostatnie 20 minut prowadzili istne oblężenie pola karnego Kłusaków, która objęła prowadzenie za sprawą bramki Guðjohnsena z rzutu karnego. Kiedy wydawało się, że drużyna wróci na Anfield z podkulonym ogonem, swoją klasę pokazała wspomniana wyżej trójka. Najpierw Can pięknym podaniem uruchomił Sterlinga, a potem Coutinho uratował siebie i kolegów od męczarni dogrywki. Liverpoolczycy byli w tym spotkaniu lepsi i powinni wygrać w innych okolicznościach niż strzał rozpaczy w 92. minucie, ale to nieważne – wynik idzie w świat, a w piątej rundzie meldują się The Reds.

– O trzech napastnikach na ławce rezerwowych… (Vituu)

Po raz kolejny byłem bardzo zdziwiony tym rozwiązaniem, szczególnie że był to mecz pucharowy. Pomysł z posadzeniem na ławce rezerwowych trzech napastników nie wydaje się zbytnio rozsądny. W trakcie całego spotkania na boisko nie wejdzie więcej niż dwóch takich zawodników, tak jak miało to miejsce w meczu z Boltonem. Wydaję mi się, że lepszym rozwiązaniem było by zabranie jednego bądź dwóch graczy z akademii, którzy jeśli nawet nie wejdą na murawę, to bez wątpienia zdobędą cenne dla nich doświadczenie podczas samej podróży czy treningu przed wyjazdowym spotkaniem pierwszej drużyny. Poza tą dwójką młodych chłopaków, menedżer ma wciąż do dyspozycji czterech zawodników z poziomu pierwszej drużyny, nie licząc rezerwowego bramkarza. Tak samo dziwi mnie ciągły brak Balotellego, nawet na ławce rezerwowych. Rodgers niejednokrotnie wspominał o szansie, jaką dostanie Włoch, a tymczasem nie ma go nawet w składzie na mecz pucharowy. Jak nie w pucharze, to kiedy? Może powinno się dać mu szansę w duecie z Danielem Sturridgem i wtedy wydać ostateczny osąd na jego temat?

– O bardzo przeciętnym jubileuszu Stevena… (Jetzu)

Bardzo dużo przed tym meczem mogliśmy zobaczyć wzmianek na temat Stevena Gerrarda. Występ numer 700 kapitana Liverpoolu w czerwonej koszulce czy też możliwość rozegrania finału FA Cup na Wembley w dniu urodzin legendarnego pomocnika, wszystko to wskazywało przed meczem, że Steven będzie zmotywowany jeszcze bardziej niż zwykle aby pomóc swojej drużynie. Cóż, znaki te okazały się być mylące… Kapitan The Reds rozegrał jedno z gorszych spotkań w ostatnich miesiącach, często spowalniał akcje, nie potrafił dokładnie podać piłki, a o jego dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry lepiej nie wspominać. Sam fakt, że pod koniec spotkania dobrowolnie oddał pole do popisu w środku pola młodemu Canowi, a sam przesunął się nieco bardziej do tyłu, pokazuje, że nawet on zdał sobie już wtedy sprawę, że to nie będzie kolejna noc Steviego G, i że pora oddać pałeczkę młodszym kolegom. Miejmy nadzieję, że w meczu derbowym nie będzie śladu po wczorajszym Gerrardzie, derby to jego świat, a te sobotnie najprawdopodobniej będą jego ostatnimi. I w pewnym stopniu tak jak przed meczem z Boltonem, tak i teraz wszyscy liczą, że Steven w pięknym stylu zakończy swoją przygodę pojedynków z lokalnym rywalem.

– O potencjale drzemiącym w Emrem Canie… (Frydzio)

Niepodważalnie gracz spotkania! Niesamowity, zaskakujący, wszędobylski – taki był wczoraj Emre Can. We wczorajszym meczu miałem wrażenie, że gra na obronie go ogranicza. Pod koniec spotkania grał wyżej i to po jego akcjach było gorąco wszystkim kibicom. Cudowny strzał, który został sparowany przez bramkarza na poprzeczkę mógł być tak niesamowitej urody, jak ten Coutinho. Asysta, którą obsłużył Raheema Sterlinga prawdopodobnie podbija dzisiaj serca kibiców piłki nożnej na całym świecie. Na obronie sprawuje się bez zarzutu, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest trochę ograniczony grą w obronie. Niewątpliwie potencjał w nim drzemiący pozwoli mu grać ze wspaniałymi efektami zarówno w destrukcji jak i ataku, jednak chciałbym go kiedyś jeszcze ujrzeć w drugiej linii.

– O Złotej Bramce ratującej przed dogrywką… (Frydzio)

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego strzału w wykonaniu Coutinho. Co za bramka! Od momentu czerwonej kartki dla Dannsa the Reds praktycznie nie opuszczali połowy Boltonu nieustannie nękając gospodarzy atakami. Bramka Sterlinga jednak to było minimum, które musieliśmy wykonać by wciąż liczyć się w walce o 5. rundę FA Cup, więc gol Brazylijczyka w ostatnich minutach meczu można określić mianem złotej bramki. Coutinho rozwija się w tym sezonie bardzo szybko. W wielu spotkaniach można było dostrzec u niego jednak braki w wykończeniu. W zremisowanym meczu z Arsenalem to właśnie on powinien wygrać nam mecz, ale zabrakło tego elementu. Strzały z dystansu często były powtarzalne, przewidywalne i rzadko mogły zaskoczyć bramkarza rywali. W ostatnim czasie i ten element zdaje się ulegać poprawie i jeśli tylko Philippe przyłoży się do tego jeszcze bardziej, to kolejne bramki będą tylko kwestią czasu. Być może tak ważne jak ta wczorajsza.

– O derbach z „cieniującym” Evertonem… (Vituu)

Pomimo że Everton w ostatnim czasie „cieniuje”, to w żadnym wypadku nie należy lekceważyć przeciwnika i nastawiać się na łatwą wygraną. Derby z Evertonem to mecz, na który nie trzeba nikogo specjalnie motywować. Każdy wie, że te spotkania to zawsze zacięta walka do końca i mnóstwo emocji. Ostatnia wygrana The Toffies w lidze na pewno dodała im nieco więcej pewności siebie, ale przypuszczam, że są świadomi, że Liverpool odzyskał swój rytm i ta rywalizacja będzie należeć do bardzo ciężkich. Roberto Martínez przyznał, że nie obawia się powrotu Daniela Sturridge’a, ale moim zdaniem, jeśli zawodnicy Liverpoolu zachowają taką formę jak w ostatnich spotkaniach i będą w stanie dograć odpowiednie piłki do Anglika, to menedżer Evertonu powinien zaszczepić w swoich zawodnikach podwójną czujność w blokach defensywnych, bo Sturridge zdążył już pokazać w meczu z West Hamem, że nie potrzebuje wcale dużo czasu, żeby zakończyć sprawę w mocno niekorzystny sposób dla drużyny przeciwnej.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com