Coutinho: Nie możemy się poddać
Brazylijczyk wierzy, że zespół jest jeszcze w stanie zakwalifikować się do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, jednak przyznaje, że teraz liczy się wyłącznie dobry występ w ramach Pucharu Anglii.
Sobotnia porażka Liverpoolu na Emirates Stadium zwiększyła stratę punktową dzielącą the Reds z zajmującym obecnie czwarte miejsce w tabeli Manchesterem City, do siedmiu punktów. The Citizens nie zagrali jeszcze meczu w obecnej kolejce ligowej i podejmą dzisiaj na wyjeździe Crystal Palace.
Po klęsce w Londynie Brendan Rodgers przyznał, że odrobienie tak dużej straty punktowej na siedem kolejek przed końcem sezonu jest nierealne.
Coutinho zdaje sobie sprawę z obecnej sytuacji jednak nie składa broni. Jednocześnie wierzy, iż Liverpool jest w stanie unieść Puchar Anglii w maju na Wembley.
W środę wieczorem the Reds podejmą na Ewood Park, Blackburn Rovers w dodatkowym meczu ćwierćfinałowym. Jeżeli podopieczni Rodgersa odniosą zwycięstwo zmierzą się w półfinale z Aston Villą.
- Wygrana w pucharze uratuje sezon. To bardzo ważne z naszego punktu widzenia - mówi Coutinho.
- Musimy wziąć się w garść po porażce z Arsenalem jeżeli myślimy jeszcze o zdobywaniu kolejnych punktów. Chcemy zagrać w Lidze Mistrzów i to jest naszym priorytetem. Przed nami siedem spotkań, które pokażą w jakim miejscu tak naprawdę jesteśmy. Zobaczymy co jeszcze się wydarzy.
Weekendowe plany Liverpoolu zniszczyli w zaledwie osiem minut piłkarze Arsenalu. Na listę strzelców wpisywali się kolejno Hector Bellerin, Mesut Ozil oraz Alexis Sanchez. Wynik spotkania ustalił Olivier Giroud. Dla przyjezdnych bramkę zdobył z rzutu karnego Jordan Henderson.
- Arsenal jak zawsze zagrał bardzo dobre spotkanie. Nie zrobiliśmy nic co przybliżyłoby nas do zwycięstwa. Powinniśmy pokazać futbol prezentowany we wcześniejszych spotkaniach i bardziej naciskać na przeciwnika.
- Ta różnica przesądziła o końcowym wyniku. To był bardzo trudny mecz, lecz musimy podnieść głowy do góry i dalej wierzyć. Trzeba iść naprzód. Wiele może się zmienić w najbliższych tygodniach.
Komentarze (3)