Mignolet: Zasłużyliśmy na Wembley
Simon Mignolet twierdzi, że Liverpool zasłużył na nagrodę po tym, jak drużynie udało się powrócić do formy po dwóch z rzędu porażkach i pokonać Blackburn Rovers w ćwierćfinale FA Cup w środowym meczu.
Belg zaliczył kolejny udany występ, kontynuując tym samym dobrą passę, jaką może poszczycić się w 2015 roku. Kilkukrotnie doskonale bronił strzały zawodników Blackburn na Ewood Park. W drugiej połowie meczu Philippe Coutinho zapewnił z kolei zespołowi Liverpoolu awans do półfinału, w którym na Wembley Liverpool zmierzy się z Aston Villą.
Zwycięstwo 1-0 oznacza, że belgijski golkiper Liverpoolu zanotował 11 czyste konto w tym roku kalendarzowym i sprawił, że kibice The Reds mogą już rezerwować bilety do Londynu na kolejną niedzielę.
W wywiadzie dla Liverpoolfc.com Mignolet powiedział:
— Naszym celem było dotarcie do półfinału. Wiedzieliśmy, że nie będzie do łatwe zadanie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas ciężki mecz.
— Blackburn sprawiło nam wiele trudności zarówno na Anfield, jak i na Ewood Park. Wszyscy jednak wykonali swoją pracę i na szczęście udało się strzelić bramkę, dzięki której jesteśmy teraz w półfinale.
— Pokazaliśmy się kibicom z dobrej strony. Nasi fani mogą teraz liczyć na kolejny dobry występ na Wembley.
— Za każdym razem kibice stoją za nami murem. Na każdym meczu wyjazdowym pojawiają się w dużej grupie. Zawsze miło się gra przed taką publicznością.
— To dzięki nim mieliśmy tyle motywacji. Chcemy, by mogli dalej cieszyć się naszą grą w meczu na Wembley. Miejmy nadzieję, że uda nam się dojść do finału.
Wędrowcy Gary'ego Bowyera zagrali w swoim stylu od pierwszych minut, nie dając gościom z Barclays Premier League ani chwili na spokojne rozgrywanie piłki. Podobnie jak w marcowym, remisowym meczu na Anfield drużyna z Championship broniła się pewnie i atakowała z determinacją. Liverpool się jednak nie ugiął, pomimo nieobecności zawieszonych Emre Cana, Stevena Gerrarda i Martina Skrtela i kontuzji Mamadou Sakho. The Reds odbili sobie bolesną porażkę z Arsenalem.
— Po meczu z Arsenalem nie mieliśmy zbyt dużo czasu na myślenie, bo wiedzieliśmy że w środę rozgrywamy kolejne spotkanie – powiedział Mignolet.
— Musieliśmy szybko się zregenerować i skupić na Blackburn, a następnie zrobić wszystko by mecz poszedł po naszej myśli.
— Uważam, że chłopaki i cały sztab zareagowali bardzo dobrze, wykonali swoje zadania i spełnili założenia trenera. Dzięki temu osiągnęliśmy taki rezultat, jaki nam odpowiadał.
— W zespole Blackburn jest kilku napastników dobrze grających głową. Wiedziałem, że będę musiał sobie poradzić z długimi piłkami i dośrodkowaniami z rzutów rożnych i wolnych wpadającymi w pole karne.
— Poradziliśmy sobie z nimi całkiem dobrze – zarówno w meczu u siebie jak i na Ewood Park. Całe szczęście, że udało się też strzelić gola.
— Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku. Chcieliśmy odbić się od dna po dwóch rozczarowujących porażkach przeciwko Manchesterowi United i Arsenalowi i dokonaliśmy tego.
Gdy mecz zbliżał się ku końcowi, a The Reds mogli być już prawie pewni awansu do półfinału, Blackburn rzuciło się do odrabiania straty. Nawet bramkarz Simon Eastwood pobiegł w pole karne Liverpoolu przy jednym z rzutów rożnych w doliczonym czasie gry i niewiele brakowało, by zapisał się w historii FA Cup strzelając niespodziewanego gola.
Gdy piłka wybita z rożnego nie została przez nikogo przejęta, golkiper Wędrowców uderzył na bramkę Liverpoolu. Próbując obronić strzał Mignolet wypuścił futbolówkę z rąk, lecz po chwili naprawił swój błąd i uratował swój zespół.
— Ostatnie sekundy meczu to była walka pomiędzy dwoma Simonami! – dodał rozemocjonowany Mignolet.
— Eastwood świetnie przyłożył nogę i oddał wspaniały strzał jak na bramkarza, ale na szczęście piłka poleciała wprost we mnie – najprawdopodobniej tylko dzięki temu nie wpadła do siatki.
— Także, podsumowując, jesteśmy bardzo zadowoleni z zachowania czystego konta i zdobycia upragnionego zwycięstwa.
Komentarze (0)