Ayre: Stać nas na kolejne inwestycje
Dyrektor generalny Liverpoolu wyjawił, że finansowe plany klubu pozwolą na kontynuowanie budowy składu the Reds. Ponadto dzięki inteligentnemu i rozsądnemu działaniu na rynku transferowym jest przekonany, że na Anfield wciąż mogą trafić najlepsi gracze.
Liverpool dobrze rozpoczął letnie okno transferowe wzmacniając skład, aż sześcioma piłkarzami. Największym zaskoczeniem i jednocześnie sukcesem było wygranie wyścigu o podpis Roberto Firmino, który za 29 milionów funtów przeniósł się z Hoffenheim.
Szefowie the Reds wciąż starają się pozyskać Christiana Benteke z Aston Villi, lecz cena 32,5 miliona funtów wydaje się być zaporą nie do przeskoczenia.
Tegoroczne wydatki są jednak mniejsze od pozyskania za kwotę 115 milionów funtów, ośmiu zawodników po ubiegłorocznych przenosinach Luisa Suareza do Barcelony.
Fenway Sporst Group chce inwestować w młodych piłkarzy z potencjałem, którzy będą mogli opuścić klub po wyższej cenie. Ayre jest zdania, że to jedyna droga do uniknięcia kłopotów finansowych jakich Liverpool doświadczył pięć lat temu.
- Przez wiele lat stałem na the Kop w roli kibica i często słyszałem słowa ludzi, którzy mówili dobrze jest kupować świetnych piłkarzy bez względu na ich cenę.
- Jak pokazał przykład poprzednich właścicieli, sprawy mogą potoczyć się wówczas bardzo źle. Ludzie stracą wtedy wiarę w obrany kierunek prowadzenia drużyny.
- Nie można pracować w ten sposób. Musisz ułożyć bardzo szczegółowy i przemyślany plan, a następnie upewnić się, iż każdy nowy element będzie do niego pasował.
- Na tym właśnie polega nasza obecna polityka, którą zamierzamy kontynuować.
- Nie oznacza to, że nie chcemy inwestować w najlepszych. Chcemy ale podchodzimy do tego mądrze i rozważnie.
- Pomimo braku gry w Lidze Mistrzów klub wciąż robi postępy i kontynuuje wcześniej rozpoczęty proces budowy składu. Ponadto sukcesywnie poprawiamy naszą kondycję finansową co oznacza, że z każdym kolejnym rokiem będzie mieli więcej źródeł utrzymania. W praktyce przełoży się to na kolejne inwestycje.
Komitet transferowy the Reds, w którego skład wchodzą Mike Gordon, Ian Ayre, Brendan Rodgers i członkowie działu rekrutacji spotkał się z falą krytyki po zeszłorocznych zakupach.
Rodgers niechętnie mówi o działaniach komitetu, lecz przyznaje, że ostatnie słowo zawsze należy do niego. Zdaniem dyrektora generalnego wprowadzony model działa dobrze, a Rodgers czerpie z niego pełnymi garściami.
- Jeżeli menedżer nie rozumie długoletnich planów nie ma szans, aby je zrealizować. To on dowodzi tym co najważniejsze - piłkarzami.
- Brendan to gracz zespołowy. Wie, że mamy określony budżet, a z każdym transferem wiążą się określone komplikacje.
- Takie podejście zespaja drużynę, ponieważ spędzamy ze sobą czas na gruncie prywatnym jak i zawodowym. Prowadzimy dyskusję w pozytywnej atmosferze.
- Po odejściu Hicksa i Gilleta potrzebowaliśmy planu i grupy ludzi, których wspólna praca pomoże nam w osiągnięciu zamierzonych celów. Właściciele i członkowie sztabu dobrze ze sobą współpracują.
- Nikt się nie wywyższa. Jesteśmy ze sobą szczerzy, a ja osobiście czuje ich pełne wsparcie.
- Moja komunikacja z właścicielami jest prosta i otwarta. Wszystkie decyzje podejmujemy w grupie. Współpraca na równych prawach była tym czego Liverpool potrzebował.
- Nasze położenie jest bardzo obiecujące, co jest rezultatem odpowiedniego zarządzania i dobrych ludzi, w tym oczywiście Brendana.
Komentarze (5)
Po prostu Lfc.pl :D