Rush: Liverpool działa globalnie
W Singapurze miało miejsce kolejne starcie zespołów legend Liverpoolu i Manchesteru Utd. Tym razem the Reds byli górą i pokonali Czerwone Diabły 2:0 po bramkach Garcii i Hamanna.
Na stadion przybyło ponad 30 000 widzów, którzy chcieli zobaczyć poczynania obu jedenastek złożonych z zasłużonych dla klubów osobowości.
Ian Rush wychwala wsparcie kibiców z całego świata, którzy prowadzą drużynę do zwycięstw w meczach takich jak ten rozgrywany w Singapurze.
Ponad 30 000 fanów widziało, jak trafienia Luisa Garcii i Dietmara Hamanna zapewniły zwycięstwo 2:0 na Stadionie Narodowym.
Był to rewanż Liverpoolu za porażkę 4:2 w Sztokholmie w sierpniu tego roku. Dla Rusha było to również kolejne potwierdzenie tego, że Liverpool nieustannie może pochwalić się globalną popularnością.
- Fantastycznie było móc zobaczyć tylu kibiców przychodzących na taki mecz – powiedział Ian Rush.
- Singapur to wspaniałe miejsce, w którego społeczności funkcjonują ludzie z różnych zakątków świata, ale 30 000 widzów pojawiających się na takim spotkaniu świadczy o uroku Liverpoolu.
- Kiedy rozmawiam z kolegami z innych krajów, zawsze słyszę, że właśnie za to kochają Liverpool i właśnie dlatego chcą dla naszego klubu grać. Nawet teraz. Gdzie się nie pojawią, tam jest pełne pasji wsparcie kibiców. Nie znajdziesz tego w innych klubach. To jest wyjątkowe.
Obie drużyny spotkają się ponownie w środę w Tajlandii. W spotkaniu Ian Rush jednak nie wystąpi, gdyż powrócił już do Anglii. Drużynę poprowadzi Robbie Fowler.
- Zostawiam sprawy w odpowiednich rękach.
- Powiedziałem mu, że zrobiłem, co do mnie należało i poprowadziłem nas do zwycięstwa w sobotę, więc moje miejsce w składzie jest bezpieczne na kolejny rok – zażartował Rush.
- Wspaniale było wygrać w sobotę. Zwycięstwo nad United zawsze smakuje wspaniale niezależnie od tego, czy ma ono miejsce w meczu piłkarskim, przy grze w golfa czy przy grze w karty!
- Przegraliśmy w Sztokholmie, nie zagraliśmy dobrze, ale byliśmy znacznie lepsi w Singapurze. Mam nadzieję, że w Bangkoku znów wygramy.
Ian Rush chwali również strzelców goli. Jego zdaniem oba trafienia były bardzo przyjemne dla oka.
- Główka Luisa była fantastyczna. Nie jest najwyższym facetem na świecie, ale oddał strzał, którego nie powstydziłby się Christian Benteke.
- Następnie Didi zrobił to, co zrobił przy drugim golu. Muszę także zaznaczyć, że Jerzy Dudek popisał się wspaniałą poradą przy uderzeniu Kietha Gillespiego przy wyniku 1:0, więc on również wykonał swoją robotę.
Komentarze (0)