Klopp: Nie jestem zbawcą
Jürgen Klopp zaprzeczył, jakoby to on stworzył kult wokół własnej osoby w trakcie pełnego sukcesów pobytu w Borussii Dortmund. Niemiecki menedżer odniósł się w ten sposób do słów pisarza i filozofa, Wolframa Eilenbergera, który stwierdził, że zeszłoroczna obniżka forma dortmundczyków częściowo spowodowana była „bezgraniczną wiarą w swojego zbawcę".
W książce „Reading The Game", która pojawi się jutro w angielskich księgarniach, Klopp udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikarzowi i pisarzowi, Moritzowi Rinkemu, dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat ostatniego sezonu w Borussii.
Wówczas to klub zaliczył kontakt ze strefą spadkową, aby ostatecznie zakończyć rozgrywki na siódmym miejscu. Wywiad został przeprowadzony przed ostatnim meczem Kloppa na stadionie Borussii.
Wspomniany „zbawca", czyli Klopp, zapewnia, że nigdy nie dążył do zbudowania takiego statusu.
– To kompletna bzdura. Jeżeli ktoś wymyśla takie rzeczy, można wyczuć jego prawdziwe intencje.
– Nie chciałbym, aby klub był ode mnie zależny, tak samo jak nie mam aspiracji, aby być najlepszym menedżerem na świecie.
– Od kiedy tu jestem, zawsze powtarzam, żebyśmy przestali sprowadzać ludzi związanych z futbolem do statusu "półboga".
– Biorę na siebie odpowiedzialność za porażki i ciążą one nie na barkach piłkarzy, lecz na moich - tak było zawsze. Nie potrafię inaczej.
– Stając się menedżerem nigdy nie pomyślałem sobie: „Czas dokonać rewolucji w piłce". Jak mógłbym tak powiedzieć?
– W życiu nie śniłem nawet o wygraniu ligi. Nigdy. Trudno mi było uwierzyć we własne szczęście, gdy pozwolono mi być menedżerem.
Niemiecki szkoleniowiec wyjawił również, dlaczego za młodu zdecydował się porzucić plany zostania lekarzem.
– Myślę, że nadal mam w sobie trochę z „syndromu pomocnika". Nie oszukujmy się jednak, nigdy nie byłem wystarczająco zdolny, aby pójść na medycynę.
– Dyrektor mojej szkoły, wręczając mi wyniki matury, powiedział: – Oby ci się udało coś osiągnąć w piłce - w przeciwnym razie możesz mieć ciężko w życiu.
Komentarze (0)