Mølby: Dlatego kupiliśmy Benteke
W swojej najnowszej kolumnie legenda Liverpoolu Jan Mølby wskazuje dlaczego kupiliśmy Christiana Benteke. Duńczyk podkreśla jednak, że forma na własnym stadionie wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Chcecie wiedzieć dlaczego Liverpool kupił Benteke?
Wczorajszy mecz z Bordeaux jest odpowiedzią na to pytanie. Zrobił różnicę. W zasadzie, gdyby ten mecz był rozgrywany kilka tygodni temu, gdy nie był dostępny to pewnie wczoraj nie zanotowalibyśmy trzech punktów. Belg był kluczową postacią dzięki swojej sile i zastraszaniu obrońców rywali.
Rozumiem dlaczego arbiter podyktował karnego, ale pewnie nie bylibyśmy zadowoleni, gdy tak się stało w przeciwną stronę. Jednak stało się tak dzięki temu, że Belg był zagrożeniem w polu karnym, a jego bramka dokładnie pokazuje dlaczego Liverpool go kupił. Dobre przyjęcie, kontrola i świetne wykończenie.
Bez wątpienia wiedzieliśmy inne spotkanie niż to przeciwko Manchesterowi City. W zasadzie to bardziej przypominało inne mecze na Anfield z tego sezonu.
Dużo szumu i mało zdecydowania. Wiem, że brakuje nam kilku podstawowych piłkarzy, ale jest to wskazówka ile jeszcze czeka nas ciężkiej pracy. Nasz skład jest zdolny do pięknej piłki tak jak przeciwko City, ale również do cięmięgi jak z Bordeaux. Jednak wygraliśmy i awansowaliśmy do dalszej fazy. Jeżeli wygramy 70-80% tych brzydkich spotkań to mamy szansę osiągnąć nasze cele.
Uwierzcie mi, czeka nas wiele tego typu spotkań w tym sezonie. To była dobra noc dla Christiana Benteke, ale zła dla Daniela Sturridge'a. Absolutny koszmar być znowu poza grą, a mówię z perspektywy byłego piłkarza. Ciężko pracował, żeby wrócić na boisko, wielki cios dla jego fizyczności i mentalności.
Sturridge oczywiście ma problem. Mówienie, że nie jest zbudowany do gry byłoby okrutne, ale coraz częściej pojawiają się dowody wskazujące na to, że być może nie będzie w stanie grać regularnie na najwyższym poziomie.
Szczęśliwe wyjazdy...ale czas na łyżkę dziegciu
Nie bądźmy zaskoczeni, jeżeli w niedzielę znowu czeka nas droga przez mękę. Na wyjeździe stawiamy wymagające warunki. Byłem pewien, że City czeka trudna przeprawa z nami, ale nie sądziłem, że pokonamy ich 4:1. Pomimo tego, że pewnie wygramy ze Swansea to czeka nas wyszarpane zwycięstwo.
Na Anfield gra nie układa się po naszej myśli. Zupełnie inaczej gra się przeciwko drużynom, które murują drogę do bramki. Nasze problemy na Anfield są sumą piłkarzy, których posiadamy w zespole. Dodatkowo nie można ignorować, wciąż pewnej dozy niepewności fanów w stosunku do drużyny.
Będzie nam brakować zawieszonego Lucasa Leivy. Już na początku rozgrywek mówiłem, że byłem zdumiony, iż Liverpool nawet rozważa możliwość sprzedania Brazylijczyka, gdy jest naszym jedynym defensywnym pomocnikiem w drużynie. Zna swoją pozycję co jest kluczowe. Na rynku transferowym nie zawsze znasz osobowość danego piłkarza i może okazać się niewypałem.
Jednak masz problem jeżeli nie potrafisz określić profili osobowości swojego składu. Brendan Rodgers powinien wiedzieć co Lucas wnosi do zespołu. W końcu postawił na niego, ale decyzja była wymuszona kontuzją Jordana Hendersona, a nie przemyśleniami Rodgersa.
Po meczu ze Swansea czeka nasz mecz w Pucharze Ligi z Southampton. Nie możemy zlekceważyć tego spotkania. Zero odpoczynku, jeżeli wygramy to czeka nas półfinał na Wembley.
30 lat temu...
Niesamowite, że 30 lat temu zdobyłem TEGO gola przeciwko Manchesterowi United. Takie rzeczy uświadamiają ci jak szybko przemija życie. Tamta bramka bardzo mocno wryła się w moją pamięć.
Podczas kariery każdego piłkarza, istnieje pewien punkt zwrotny, gdy przychodzą do nowego klubu.
To był mój moment w Liverpoolu. Bramka na przestrzeni lat urosła do rangi legendy. Fakt, że nie było kamer telewizyjnych na stadionie pomógł w tworzeniu się legendy.
Czy była to moja najlepsza bramka? Prawdopodobnie przez te wszystkie lata, ludzie trochę ją wyolbrzymili, ale muszę przyznać, że cieszę się z niej.
Bramka w stylu Stevena Gerrarda, niż Jana Mølbiego, ale mi to odpowiada!
Jan Mølby
Komentarze (0)