Trzy kropki: Mecz z Newcastle
Po meczu takim jak wczoraj, trudno o optymistyczne wnioski. W „Trzech kropkach” zastanawiamy się, dlaczego drużyna gra lepiej bez Benteke, czy Ibe nie gra przypadkiem lepiej od Firmino i czy Lovren po cichu nie dorasta do mitycznego miana „Lidera”.
– O ogólnym przebiegu meczu… (Kinio25LFC)
Widać było wyraźnie, że nie był to dzień Liverpoolu. Wraz z wymuszoną przebudową drugiej linii znikła nasza kreatywność, agresja i wszystko to, co sprawiało, że tak przyjemnie patrzało się na ostatnie mecze z naszym udziałem. Newcastle odrobiło lekcję, nie dając sobie w kaszę dmuchać, umiejętnie wypychając the Reds z okolic własnego pola karnego. To, w połączeniu z niechlujnym pressingiem wystarczyło, aby ustawić mecz pod korzystny dla Srok remis. Późniejszy bieg wydarzeń to pokłosie interwencji Škrtela, który usiłował załatać dziurę po nieco spóźnionym Lovrenie oraz chaotyczne, nieskoordynowane ataki będące doskonale znanym kibicom z ostatnich miesięcy Rodgersa biciem głową w mur. Zasłużyliśmy na kubeł zimnej wody i dostaliśmy go zupełnie zasłużenie.
– O wciąż niestabilnej dyspozycji… (Glodzilla)
Konia z rzędem temu, kto celnie obstawi wynik następnego meczu Liverpoolu. Po fenomenalnym widowisku przeciwko Southampton liverpoolczycy boleśnie sparzyli się na okupującym strefę spadkową Newcastle, które sprawiło, że Klopp może mówić o kolejnej „cholernej porażce”. The Reds grają w kratkę, w kratkę występują kluczowi zawodnicy, którzy albo borykają się z urazami (Coutinho, Sakho), albo brakiem pełnej sprawności meczowej (Sturridge, Henderson). W tym momencie należy uzbroić się w cierpliwość (fani the Reds z pewnością wypracowali już tę umiejętność do perfekcji) i czekać na efekty pracy nowego sztabu. Pierwsze z nich – jak choćby lepsza gra na wyjazdach – już widać, co dobrze wróży przed spotkaniem ze Sionem.
– O przebłyskach Ibe’a… (Kinio25LFC)
Po meczu z Southampton, Ibe na moment mógł stać się bożyszczem kibiców. Dynamiczny, szybki, szukający partnerów a nawet potrafiący celnie uderzyć. Zakończony mecz ze Srokami pokazał, że młody Anglik to bardzo chimeryczny piłkarz, przed którym ciągle bardzo wiele nauki. Egoistycznie zabierał się z piłką, usiłując przedryblować całą obronę gospodarzy, niechlujnie odgrywał do kolegów w czerwonych koszulkach, a gdy już (wreszcie?!) udało mu się znaleźć niezłe miejsce do oddania strzału, nie był w stanie wymierzyć w bramkę. Jeśli trzeba by wskazać jednego z głównych winowajców za rozczarowujący mecz z Newcastle, to poza Jamesem Milnerem i Christianem Benteke młody Jordon Ibe – zdaniem wielu kibiców – łapie się do tego zaszczytnego grona. Od tego typu zawodnika należy wymagać nieco więcej kreatywności.
– O niekompatybilnym Benteke… (Jetzu)
Kolejny występ Christiana Benteke od pierwszej minuty i śmiało można powiedzieć, że kolejne rozczarowanie. Belg był całkowicie odcięty od reszty zespołu. Co prawda nie pomogło, że reszta zawodników ofensywnych wcale nie zagrała lepiej od niego (Liverpool zaliczył aż 124 niecelne podania we wczorajszym meczu, najwięcej na przestrzeni ostatnich pięciu sezonów) jednak sytuacji, w której Benteke dreptał na 20 metrze, gdy Alberto Moreno dośrodkował piłkę w pole karne Newcastle, nie da się wyjaśnić. Numer 9 Liverpoolu mógł wpisać się na listę strzelców, jego strzał z kilku metrów powędrował jednak nad poprzeczką bramki Srok. Sytuacja nie była tak prosta jak niektórzy twierdzą, gdyż bez podniesienia piłki ta na pewno uderzyłaby w bramkarza gospodarzy. Podejrzewam jednak, że można było wykończyć to nieco lepiej. Ogólnie rzecz biorąc, Benteke zdecydowanie musi poprawić grę bez piłki, jeśli chce mieć przyszłość w Liverpoolu. Ma na to nieco ponad pół roku.
– O delikatnym progresie Lovrena… (Jetzu)
Kiedy Mamadou Sakho wypadł ze składu z powodu kontuzji, kibice Liverpoolu drżeli ze strachu. Nazwisko Lovren nie uspokaja chyba nikogo, kto miał „przyjemność” podziwiać występy Chorwata w ubiegłym sezonie, czy chociażby w tegorocznym spotkaniu z West Hamem. Stoper Liverpoolu w ostatnich meczach radzi sobie jednak zaskakująco dobrze, przede wszystkim dobrze czyta grę i przecina wiele piłek, potrafi zachować spokój pod własnym polem karnym i nie gubi krycia tak często, jak miało to miejsce w przeszłości. To dopiero małe kroczki, ale na pewno dobrze jest widzieć, że Lovren potrafi zrobić coś pozytywnego dla klubu. Chorwat szans na długoterminowy pobyt w pierwszym składzie raczej nie ma (chyba, że nauczy się grać po prawej stronie bloku obronnego), póki co walczy o pozostanie w klubie jako #3 i wbrew temu co wydawałoby się jeszcze nie tak dawno temu, nie jest w tej walce aż tak bardzo pozbawiony szans.
– O szwajcarskim meczu o pietruszkę… (Glodzilla)
Piłkarze Jürgena Kloppa będą mieli okazję na poprawę humorów kibiców już w czwartek, kiedy to zmierzą się w Szwajcarii z FC Sion w ostatnim meczu w ramach fazy grupowej Ligi Europy. Zarówno Liverpool, jak i Sion awans mają już zapewniony, zatem możemy spodziewać się w składzie pewnych rotacji. Rotacji, ale nie lekceważenia rywala. Klopp doborem składu w poprzednich starciach w tych rozgrywkach pokazał, że zależy mu na jak najlepszym występie w LE, a nadchodzący mecz zadecyduje o tym, kto zakończy grupę na pierwszym miejscu. Co więcej, the Reds nie ponieśli jeszcze ani jednej porażki i mają na koncie dwie wygrane z rzędu. Jeśli zespół ma ambicje, aby pewnego dnia podbijać boiska Premier League i Ligi Mistrzów, musi nauczyć się poważnie pochodzić do każdego spotkania. Nawet jeśli wydaje się ono nic nieznaczącym starciem o przysłowiową pietruszkę.
Komentarze (1)