Agger: Brakuje mi Liverpoolu
Daniel Agger w niedawnym obszernym wywiadzie dla duńskiego dziennika został spytany m.in o czas spędzony w Liverpoolu. Obrońca z sentymentem wspomina ten okres swojej kariery.
- Owszem, tęsknię za Liverpoolem. Spędziliśmy tam naprawdę dobry okres. Mieliśmy wspaniały dom i świetnie żyło nam się w mieście. Będę zawsze bardzo ciepło wspominał czas, który spędziłem, grając w Liverpoolu.
- Nie żałuję, że wróciłem do kraju. Gdy podejmujesz wybór, nie możesz potem narzekać. Nie pamiętam, kiedy konkretnie podjąłem decyzję, by wrócić do Danii.
- Barcelona była dla mnie opcją w 2013 roku. Zdecydowałem jednak, że najlepszym rozwiązaniem będzie dla mnie wtedy kontynuowanie występów w Liverpoolu. Nie żałuję tego, lecz gdy wracam pamięcią do tych momentów, stwierdzam z przebiegu czasu, że może warto było spróbować przenieść się na 3-4 lata do Hiszpanii. Podjąłem inną decyzję i nigdy jej nie żałowałem.
Komentarze (13)
Pewnego rodzaju symbol :) YNWA na palcach, odmowa Barcelonie i soczysty łokieć dla Torresa zaraz po przejściu do Chelsea :)
Szkoda, bo duet Agger-Sakho w formie byłby ciekawy ;)
Ale charakter Aggera zamieniamy na Lovrena i tyle po Brendanowej rewolucji. Tak z perspektywy czasu to chyba tylko z Cou i Sturridgem w jednym okienku go myśl pierdo**** :p bo reszte zamaskował Suarez. Ciężkie zadanie klubu, który od Beniteza (od momentu sprzedaży Alonso), przez Hodgsona, Rodgersa szedł w dół.
Kenny'ego tak źle nie ocenię za Suareza i inne względy;)
Mi wcale Daniela nie brakuje. Jako zawodnika, nie jako człowieka. Z całym szacunkiem do Aggera, bo jest on jednym z moich ulubionych zawodników LFC ostatnich lat, ale pod koniec był dla klubu kimś, kim teraz jest Skrtel. Lubianą, szanowaną postacią, która ma Liverpool w sercu, ale gra pozostawia tyle do życzenia, że tylko czeka się, aż odejdzie z klubu.
Myślisz, że w ciągu jednego sezonu można z obiektu westchnień Barcelony i nominacji na wicekapitana stać się graczem na miarę wcale nietopowego klubu ligi duńskiej?
Sam nie pamiętasz co się działo gdy Daniel grał? Zresztą "obiekt westchnień Barcelony" to jakiś wyznacznik klasy? Przecież Barcelona zamiast Aggera sprowadziła Mathieu i Vermaelena. Nie chce nic ujmować Danielowi, bo jak wcześniej pisałem uwielbiam go. Jednak jego ostatni sezon w Liverpoolu był fatalny i moim zdaniem dobrze się stało, że odszedł, a to do jakiego klubu już nie ma znaczenia. Stevena też byś nadal chciał oglądać w środku pola? Ja jednak wole Cana.
YNWA to piękne sowa, ale nie oznaczają, że jakiś zawodnik, który sezon wcześniej odmówił Barcelonie i City ma nagle zapewnione miejsce w pierwszej jedenastce, bez względu na to jak gra.
Ale jestem zdania, że po części wynikał z tego, że Brendy wykończył go trochę psychologicznie, bo było pewne, że Rodgers zamierza zreformować linię obrony i że nie polubili się specjalnie. Wydaje mi się, że został trochę zdegradowany z europejskiej piłki i że przy odpowiednim pokierowaniu dalej prezentowałby wysoki poziom, a wcale nie musiało się to równać jego grze w każdym meczu, co choćby przez kontuzjogenność było niemożliwe.
Nie tylko Barcelona, ale i Manchester City chciały go w swoich szeregach. A to, że sprowadzili innych wynikało z jasnego sygnału, że DAgger zostaję w LFC (bo YNWA nie tatuuje się na pożegnanie).
Za samego łokcia w Torresa powinien dostać jeszcze z dwa sezony :) nie mówiąc o tym, że wolałbym po meczu przeczytać jego szczery komentarz po meczu niż to co aktualnie po meczach mówią takie postaci jak Alberto Moreno czy Adam Lallana...
Oczywiście, że chciałbym z powrotem Gerrarda w drużynie i wcale nie było tak konieczne robić to kosztem Cana. On sam z resztą chętnie, by został, gdyby zaoferować mu rolę grającego trenera. Ostudziłoby to jego zapędy do gry, bo jako piłkarz nie zniósłby siedzenia na ławce (co razem z odwlekającym się śmiesznym kontraktem, który dostał sprawiło, że zdecydował się odejść), ale jako trener na pewno przyjąłby taką rolę. Sam z resztą wspominał o tym w swoim biografii, że szkoda, że Rodgers planował zrobić rewolucję w sztabie (tj. zwolnić Marsha i Pascoe) i przy tej rewolucji mogłaby się znaleźć jakaś rola dla niego.
Przydałby się w szatni, ale możliwe, że wtedy dalej mielibyśmy erę Brendana na poziomie niepozwalającym ani się cieszyć, ani na to, żeby go zwolnić.
- "za samego łokcia w Torresa powinien dostać jeszcze 2 sezony" - chyba jednak nie o to chodzi w tej grze. Rozdawanie miejsc w zespole za wypłacanie łokci byłym zawodnikom?
- "Gerrard grającym trenerem" - Steven chciał grać. Dlatego odszedł. Gdyby chciał być trenerem to zakończyłby karierę i zajął się trenerką. Już widzę jak przyjąłby taką ofertę.
- "Kontuzjogenność"- sprawdz najpierw co to słowo oznacza. Agger nie było kontuzjogenny, Agger był podatny na kontuzję. Kontuzjogenny to może być sport, albo Roy Keane.
Jako kibic miło wspominam to zdarzenie. Oczywiście, że klubi trenera gówno to obchodzi, było to rzucone btw, ale jeśli ty interpretujesz to na takim poziomie z pełną powagą to nie będę dyskutował.
"- "Gerrard grającym trenerem" - Steven chciał grać. Dlatego odszedł. Gdyby chciał być trenerem to zakończyłby karierę i zajął się trenerką. Już widzę jak przyjąłby taką ofertę."
Oczywiście, że chciał grać. Dlatego odszedł.
"Wiem, że mówiłem o braku chęci dalszej gry w zespole Liverpoolu, jeśli jednak miałbym to połączyć z przygotowaniami do objęcia posady w sztabie szkoleniowym byłaby to dla mnie interesująca alternatywa wobec wyjazdu do USA i doświadczenie nie do przeceniania. Mógłbym pociągnąć w ten sposób jeszcze rok lub dwa. "
Zgadnij, kto jest autorem tych słów. Ale tu również nie dyskutuję, widocznie masz lepsze źródła.
"- "Kontuzjogenność"- sprawdz najpierw co to słowo oznacza. Agger nie było kontuzjogenny, Agger był podatny na kontuzję. Kontuzjogenny to może być sport, albo Roy Keane."
Zajebiście, że zrozumiałeś sens, ale zjechałeś mnie jak dzieciaka za definicję. Strzel sobie setę albo coś na odrobinę dystansu :)
I tak podtrzymałbym, że też był kontuzjoegenny, ale faktycznie chodziło mi, że człowiek-szklanka.
Też żałuję, że nie odszedł do Barcelony, bo przeżyłby chwile chwały i mielibyśmy z tego dochody, a tak Agger nic nie dostał, a my dostaliśmy sezon życia Dejana Lovrena...