SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1744

Trzy kropki: Mecz z Evertonem


Dzień po przedziwnych derbach naznaczonych nowymi rekordami, seriami i kontuzjami oraz – co prawda jednostronnymi, ale jednak – emocjami, gorąco zapraszamy na „Trzy kropki”, w których wszystko to przemaglujemy raz jeszcze. Dziś spotkanie relacjonują BartekB8, Jetzu, ManiacomLFC oraz Wroo.

– O ogólnym przebiegu meczu… (ManiacomLFC)

Pierwsza połowa sprawiała wrażenie wyrównanej. Co prawda to Liverpool był przy piłce i stwarzał sobie dogodne sytuacje do strzelenia bramki, ale Everton potrafił wyprowadzać groźne kontry, w których brakowało jednak wykończenia. W końcówce pierwszej połowy Liverpool w końcu trafił do siatki, i to dwukrotnie, więc do szatni gospodarze schodzili z dwubramkową, w pełni zasłużoną przewagą. Po przerwie Everton powinien skoczyć swoim rywalom do gardła, tak się jednak nie stało. Nadal to gospodarze kontrolowali mecz, a czerwona kartka Funesa Moriego zabiła drużynę Evertonu w tym meczu. Od tamtej pory Liverpool grał już praktycznie wyłącznie na połowie rywala i przy odrobinie wysiłku mogli wygrać nawet 8:0. The Reds upokorzyli i ośmieszyli Everton na Anfield. Merseyside jest czerwone.

– O 37 strzałach the Reds… (Jetzu)

Plan Liverpoolu na wczorajsze spotkanie z Evertonem był jasny – uderzyć tam gdzie boli, a w przypadku Evertonu najbardziej boli z tyłu, gdzie podopieczni Roberto Martíneza raz za razem popełniają te same błędy, dzięki którym ich rywale zdobywają bramki. The Reds dominowali pod bramką i kiedy przy stanie 0:0 pokazano statystykę strzałów (15:3) mój wewnętrzny gracz FM-a od razu wiedział, jak zakończy się te spotkanie. Na szczęście zdążyłem FM-a w porę wyłączyć, a od tamtego momentu the Toffees pod bramkę Mignoleta się zabrać nie zdołali. W Liverpoolu zaś strzelali wszyscy, nawet Lucas pokusił się o strzał, który przy ociupince szczęścia mógł wylądować na każdej kompilacji związanej z brazylijskim pomocnikiem.

– O pierwszej w sezonie serii zwycięstw u siebie… (Wroo)

Długo zawodnicy the Reds kazali czekać swoim kibicom na radość ze zwycięstw na Anfield w dwóch kolejnych meczach Premier League. Od początku sezonu (!) piłkarze Liverpoolu nie potrafili wygrać na własnym boisku dwa razy pod rząd. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się to wielką sztuką, jednakże obecny, szalony sezon zweryfikował i ten pogląd. Co więcej, jeśli uwzględnimy wszystkie rozgrywki, to w obecnym sezonie taka sztuka udała się piłkarzom, do tej pory, tylko trzykrotnie: pod koniec listopada (wygrane z Bordeaux i Swansea), początkiem marca (United i City), oraz w ostatnich tygodniach (Stoke i Borussia).

Nareszcie jednak podopieczni Kloppa stanęli na wysokości zadania i rozpoczęli (miejmy nadzieję) zwycięską passę, która zabierze ich do czuba tabeli. Po rozgromieniu zespołu the Potters, wczoraj zawodnicy z czerwonej części miasta byli górą w derbach Merseyside, deklasując Everton i aplikując rywalom cztery bramki. Niezły byłby to początek piłkarskiej hossy, oby tak dalej!

– O stracie Origiego… (ManiacomLFC)

Faul Funesa Moriego był nie tylko ostry, ale chamski zarazem. Prawdę powiedziawszy, resztę sezonu powinien obejrzeć w telewizji i przemyśleć swoje postępowanie, ale nie wiemy jeszcze jaką karę wymierzy FA. Gdyby ktoś przed meczem powiedział nam, że pokonamy Everton 4:0 z pewnością szalelibyśmy z radości. Niestety sytuacja z 50. minuty rzuciła cień na to spotkanie. Origi strzelał ostatnio regularnie i jego brak będzie widoczny w następnych spotkaniach. Nie wiadomo jeszcze jak długa będzie przerwa młodego napastnika, ale Jürgen Klopp potwierdził, że nie doszło do złamania. Na pewno zabraknie go w meczu z Newcastle, ale w nim i tak pewnie rozpocząłby na ławce rezerwowych. Gorzej jeśli nie będzie mógł zagrać też w dwumeczu z Villarealem. Kontuzja Origiego na pewno otworzy teraz drogę do pierwszego składu Danielowi Sturridge’owi, który będzie się starał udowodnić, że to jemu należy się miejsce w wyjściowej jedenastce.

– O 50. trafieniu Sturridge’a w barwach LFC… (Jetzu)

Na pięćdziesiąte trafienie Sturridge’a przyszło nam czekać nieco dłużej niż wszyscy się spodziewali po fantastycznym początku kariery napastnika na Anfield, przyszło ono jednak w idealnym momencie. 50 bramek w 87 spotkaniach to wyczyn niespotykany w historii klubu, Anglik dobił do pięćdziesiątki szybciej niż tacy zawodnicy jak Luis Suárez czy Robbie Fowler, już sam ten fakt doskonale obrazuje, jak wielkie jest to osiągnięcie. Kolejny cel dla Sturridge'a jest jasny – zostawienie za sobą raz na zawsze problemów zdrowotnych i umocnienie się na pozycji napastnika numer jeden na Anfield, pozycji którą bardzo mocno zachwiał w ostatnich tygodniach Divock Origi.

– O pojedynku ze Srokami Beníteza… (BartekB8)

W sobotę na Anfield zawita osoba, która z tym miejscem ma wiele dobrych wspomnień. Rafa Benítez był trenerem Liverpoolu w latach 2004–2010 i zdobył z klubem m.in. Ligę Mistrzów. Jednak okoliczności najbliższego starcia nie zdają się sprzyjać przyjacielskiej potyczce. Obie ekipy mają wiele do wywalczenia. Liverpool może przedłużyć swoją serię bez porażki i passę zwycięstw u siebie oraz przede wszystkim zrewanżować się za grudniową porażkę. Natomiast Newcastle jest przedostatnią drużyną w tabeli i walczy o utrzymanie przede wszystkim z Sunderlandem i Norwich. W związku z tym Benítez będzie zapewne myślał o tym, aby tego sezonu nie zakończyć całkowitą klapą, w końcu zaczynał go z Realem Madryt a może skończyć z Newcastle w Championship. Ciężko będzie liczyć na sentymenty i wspomnienia.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

tnovak92 21.04.2016 20:35 #
Origi 4-6 tygodni.
consigliere 21.04.2016 20:45 #
te statystyki Stu są trochę nieprzejrzyste..on rzadko kiedy gra od pierwszego do ostatniego gwizdka. średnio strzela gola co 127 minut, więc z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić że skuteczniejszego napastnika w historii klubu nie było
kubaburza 21.04.2016 22:08 #
Po kontuzji ciagle danielowi pilka odskakiwala w kluczowym momencie ale znowu zaczyna strzelac.. wczorsjszy gol pokazal jak potrafi zgasic pile i wykonczyc.. gdyby nie kontuzje to bylby pewnie lepszy od suareza choc ma jeszcze takie mozliwosci bo jest w dobrym wieku dla pilkarza a jego klasa jest znana wszem i wobec.. mudimy na niego chuchac i dmuchac bo jemunawet jak nie idzie to i tak brame potrafi wbic.
Szpieg 21.04.2016 23:25 #
Jakiś babolek w tekście do poprawy:
"Gdyby ktoś przed meczem powiedział nam, że pokonamy Liverpool 4:0"
AirCanada 22.04.2016 00:37 #
Dzięki za czujność.
Wioor 22.04.2016 07:12 #
AirCanada, przyznaj po prostu, że zaimponował Ci ten faul Moriego i zmieniłeś barwy. :)
Szpieg 22.04.2016 11:06 #
Ale to pisał ManiacomLFC a nie Air.
Arvedui 22.04.2016 13:53 #
@Szpieg – to wszystko to tylko dowód, że ile razy by się nie czytało, to i tak zawsze można jeszcze odkryć jakiś błąd.

Pozostałe aktualności

Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (0)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (15)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com