Trzy kropki: Mecz z Watfordem
W najnowszej odsłonie „Trzech kropek” chcemy porozmawiać m.in. o planie B, gdy idzie o przyszłoroczne rozgrywki europejskie czy o rekonwalescentach w drużynie the Reds. „Załogę odcinka” stanowią dziś AirCanada, Chaki i Jetzu. Gorąco zapraszamy na powatfordowe wydanie naszej redakcyjnej kolumny.
– O ogólnym przebiegu meczu… (Chaki)
Mecz nie porwał swoim widowiskiem, było to spotkanie spokojne, a momentami nawet nudne. Jednak najważniejsze, że trzy punkty zostały na Anfield, a zawodnicy the Reds pokazali, że wyciągnęli lekcje z poprzednich starć, gdzie prowadzili dwiema bramkami, aby w końcowych minutach meczu podzielić się oczkami z przeciwnikiem. Klopp w meczu z Watfordem postawił na młodzież i zawodników rezerwowych, którzy spisali się bardzo dobrze, często utrzymując się przy piłce i grając bardzo odpowiedzialnie. Kluczowym momentem była fantastyczna parada Mignoleta, który wybronił strzał słabo dysponowanego Ighalo przy jednobramkowym prowadzeniu. Nienagannie spisał się również Martin Škrtel, popisując się w jednej z defensywnych akcji świetnym zablokowaniem strzału. Pierwszą bramkę zdobył bezdyskusyjnie zawodnik meczu Joe Allen po zgraniu piłki główką przez Benteke. Druga bramka to świetne przejęcie Ojo i indywidualna akcja Firmino zamieniona na bramkę poprzez strzał zza szesnastki. Wynik mógłby być wyższy gdyby Benteke i Coutinho wykorzystali swoje sytuacje, lecz nie zapominajmy, że Watford również zmarnowało kilka szans na bramki.
– O przyszłości Walijskiego Xaviego… (AirCanada)
Bardzo prawdopodobne wydaje się, że Allen opuści latem Liverpool. Ma rok do zakończenia kontraktu i będzie można odzyskać sporą część pieniędzy, jaką przeznaczył na transfer Walijczyka Brendan Rodgers. Każdy menedżer ma swoją filozofię budowania zespołu i to zupełnie normalne, że pojawią się „ofiary systemu”. Podobnie było z Dannym Murphym, gdy do Liverpoolu przychodził Rafael Benítez. Hiszpan miał swoją wizję, do której dani zawodnicy mu najzwyczajniej w świecie nie pasowali. Osobiście bardzo lubię Allena i dla mnie byłby świetnym uzupełnieniem składu w kolejnych sezonach. Prędzej pozbyłbym się z klubu Lucasa, ale znając życie Brazylijczyk znów się jakoś „uchowa”.
– O ustawieniu Coutinho i Ibe’a… (Jetzu)
W niedzielnym meczu łatwo można było zauważyć, że grający zwykle bliżej linii bocznej boiska Jordon Ibe tym razem okupował przestrzeń bezpośrednio za wysuniętym Christianem Benteke, zaś miejsce po lewej stronie zajął Philippe Coutinho. Na taką decyzję Kloppa wpłynąć mogło kilka czynników, jednym z nich zapewne była chęć urozmaicenia wachlarza opcji ofensywnych the Reds. Po prawej stronie biegał Sheyi Ojo, który lubi pograć kombinacyjnie i podryblować, jednak najczęściej decyduje się na rajd do końca boiska i dopiero stamtąd albo wrzuca, albo wchodzi w drybling. Wystawienie po drugiej stronie grającego bardzo podobnie Ibe’a mogłoby ułatwić pracę defensywie Szerszeni. Jednocześnie, obecność na boku sprytnego i szukającego zagrań na jeden kontakt z Benteke Coutinho na pewno pokrzyżowała trochę plany prawemu obrońcy gości.
– O wzorcowej rehabilitacj Danny’ego Ingsa… (Jetzu)
Danny Ings to obok Joego Gomeza największy pechowiec siedmiu miesięcy Jürgena Kloppa w Liverpoolu. Były napastnik Burnley nabawił się poważnej kontuzji po zaledwie 20 minutach pierwszej sesji treningowej pod okiem niemieckiego szkoleniowca, a lekarze przewidywali, że do gry najwcześniej wróci na początku przyszłego sezonu. Młody napastnik od samego początku postawił sobie za cel, żeby jeszcze w tym sezonie powrócić na murawę i wszystko wskazuje na to, że mu się to uda. W karierze Ingsa jest to już trzecia tak poważna kontuzja, za każdym razem siadało co innego i za każdym razem wracał silniejszy. Jürgen Klopp nie ukrywał w wywiadach, że jest pod wrażeniem walecznego charakteru Anglika i jego ciężkiej pracy włożonej w jak najszybszy powrót do zdrowia, teraz to 23-letni napastnik musi przekonać Niemca, że warto na niego stawiać, a pod jego nieobecność wiele się zmieniło jeśli chodzi o sytuację na szpicy w ekipie z Anfield.
– O szansach na ligowy awans do Europy… (Chaki)
Liverpool ma jeszcze szanse, żeby znaleźć się na szóstym miejscu w ligowej tabeli. Potrzebne do tego są dwa zwycięstwa w meczach z Chelsea oraz WBA, a także potknięcie West Hamu. Jeśli the Reds nie wygrają finału Ligi Europy to występ w tych rozgrywkach w następnym sezonie może im zapewnić wspomniane szóste miejsce, dlatego powinien być to plan B dla Kloppa. Kluczowe jest zdobycie sześciu punktów w ostatnich dwóch meczach, nie tylko ze względu na walkę o miejsce premiowane występami w Europie, ale także dla pewności siebie oraz podtrzymania wysokiej formy. Najrozsądniejszym wyborem w takim przypadku jest wystawienie silnego składu przeciw the Blues, a na The Hawthorns wyjść nieco przemeblowanym składem, aby dać odpocząć najważniejszym zawodnikom przed finałem Ligi Europy.
– O „towarzyskim spotkaniu” z Diego Costą i spółką… (AirCanada)
Wciąż mamy o co grać w lidze, zaś the Blues nieszczególnie. Chelsea chce za wszelką cenę zakończyć ten koszmarny sezon. Jeśli podejdziemy do tego spotkania na poważnie i z pełną koncentracją, nie powinniśmy mieć większych problemów z ograniem londyńczyków. Klopp zresztą zapowiedział, że nie ma mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu, zwłaszcza w tak prestiżowym spotkaniu jak z Chelsea. Spodziewam się występu Lovrena, Cana, Sturridge’a etc. Zawodnicy muszą być w rytmie meczowym u progu najważniejszego spotkania w sezonie na stadionie w Bazylei. Najważniejsze jest zdrowie naszych piłkarzy, oby w ostatnich dwóch ligowych spotkaniach nie przypałętały się nowe urazy.
Komentarze (0)