JK: Liczę na otwarty mecz w finale
Jürgen Klopp odpowiedział na pytania reporterów z całego świata na piątkowej konferencji UEFA w Melwood przed finałem Ligi Europy z Sevillą. Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy menedżera the Reds z dziennikarzami.
Jak byś zareagował gdyby tuż po twoim przyjściu do Liverpoolu ktoś zasugerował, że na koniec sezonu będziecie grali w finale Ligi Europy?
Oczywiście że bym w to uwierzył - zakwalifikowaliśmy się do turnieju więc jasne jest, że było to możliwe. Powiedziałem chłopakom na samym początku, przed pierwszym meczem w Lidze Europy, że rywalizację o grę w tym pucharze zaczęło jakieś 148 drużyn, a szansę na wygranie ma 10, może 15 - i my jesteśmy jedną z nich, więc spróbujmy tego dokonać. Dlatego gramy w tych rozgrywkach, celem jest zawsze zwycięstwo. Teraz jesteśmy w finale i nasz cel się nie zmienia.
Czy to dobry wyznacznik zmian i postępu jaki drużyna dokonała pod twoją wodzą?
Tak, być może najbardziej oczywisty, ale ja dostrzegam także mnóstwo małych rzeczy, których wy nie widzicie. Wczoraj zostały rozdane nagrody dla najlepszych zawodników i wiele z nich sprawiło głosującym trochę kłopotu. Każdą z nich można było dać nawet pięciu czy sześciu zawodnikom. To znaczy, że coś się w tym roku zmieniło na lepsze. Oczywiście nie mieliśmy okazji powalczyć o mistrzostwo, ale mieliśmy szansę skończyć sezon w czwórce. Przeszkodziła nam nieco ilość meczy, kontuzje i przez to nie udało zdobyć się wystarczającej ilości punktów. Czasem też oczywiście zagraliśmy poniżej oczekiwań. Mamy jednak szansę w przyszłości o to powalczyć. Jeśli nie możesz być najlepszy, albo chociaż w najlepszej czwórce, jedyną opcją jest rozwijanie się - i to udało nam się osiągnąć. Wkrótce kolejny sezon Premier League i mamy nadzieję wykorzystać w nim doświadczenie z obecnej kampanii. Postaramy się to zrobić, zrobimy to. Na ten moment, jak już wspomniałem przed ostatnim meczem, atmosfera w Liverpoolu jest dobra i jesteśmy optymistami.
Jak ciężkim zadaniem jest wybór składu na finał, w którym rzecz jasna każdy chciałby zagrać i niektórzy będą rozczarowani?
Rozczarowanie to indywidualna sprawa zawodników. Gdy zaczynają grać w piłkę wiedzą, że skład kończy się na określonej liczbie zawodników - 11, 18, nie ważne. Ja muszę podjąć dobrą decyzję. Nie chcę nikogo rozczarować, ale w tej sytuacji jest to możliwe. Mam wpływ na wiele rzeczy z racji swojej roli w klubie, ale jednego nie mogę zrobić - nie zadowolę każdego, nawet moich wszystkich piłkarzy. Koniec końców najważniejszy jest klub, najważniejsze są dobre występy. Ja muszę znaleźć najlepszy skład i jeśli dobrze wykonam swoje zadanie, to efekty zazwyczaj widać po meczu. Wszyscy jednak zapracowaliśmy na ten finał, więc jeśli nie czujesz się częścią tego sukcesu, to ja tego nie zmienię, nie ma się co oszukiwać. Mam nadzieję, że będę musiał podjąć kilka trudnych decyzji, bo to będzie znak, że mamy wielu dobrych piłkarzy.
Najpierw przed wami spotkanie w Premier League z West Bromwich Albion, jak bardzo przykuwa on waszą uwagę na ten moment? Jak ważny jest ten mecz?
Jest bardzo ważny, ponieważ możemy awansować o dwie pozycje w tabeli. Nie mamy kontroli nad wynikami innych spotkań, ale musimy wygrać swój mecz, a już to będzie trudne samo w sobie. Być może nasi rywale nie byli w najlepszej formie w ostatnich tygodniach, ale zapewnili sobie utrzymanie wcześniejszymi występami i nie musieli się już o to martwić. To był całkiem dobry sezon dla West Brom. Będą chcieli równie dobrze go zakończyć, to więcej niż pewne. Spróbujemy wybrać jedenastkę, która pokona West Brom. Dla nas to obecnie najważniejsza rzecz na świecie, bo tylko na tym musimy się obecnie skupić - na niedzielnym popołudniu, meczu z West Brom i - miejmy nadzieję - wygranej.
Biorąc pod uwagę okoliczności zwycięstw w ostatnich trzech rundach - z Manchesterem United, Dortmundem i Villarrealem - czy oczekujesz, że finał pójdzie gładko, czy raczej podobnie jak w poprzednich spotkaniach będzie pełen zwrotów akcji?
We wszystkich tych spotkaniach graliśmy dobrze i musimy to powtórzyć w finale. Musimy zagrać dobrze, finałów nie da się wygrać grając na 60 procent. Poprzednie rundy pokazały na co nas stać i jak wymagający są rywale w tych rozgrywkach. Będziemy starali się o powtórzenie dobrych występów, to dla nas niesamowita okazja i będziemy gotowi na sto procent. Musimy stworzyć w drużynie atmosferę, która pozwoli każdemu cieszyć się tym meczem. To bardzo ważne, bo jeśli odczuwasz samą presję - a presja jest, nie da się ukryć - to nie masz szans. Trzeba grać w piłkę, nawet finał to zwykły mecz, musimy spróbować zdrowo do niego podejść.
Czy czułeś, że oczekiwania rosną wraz z kolejnymi rundami Ligi Europy, jak niektórzy zaczynają spekulować że możecie wygrać trofeum?
Atmosfera była wspaniała, niesamowita, być może najlepsza na świecie w tym momencie. Nikt na świecie nie odczuwał wtedy czegoś takiego jak nasze zwycięstwo z Dortmundem. Zwycięstwo z Villarrealem również było całkiem dobre, podobnie występ przeciwko Manchesterowi United. To były dobre mecze w wykonaniu każdego z nas, a to bardzo lubię. Kiedy dopasujemy się do atmosfery, lub atmosfera dopasuje się do naszej gry, wtedy wszystko jest tak jak powinno być w piłce. To rozwój pod każdym względem, a ostatnie dwa lata nie pozwoliły wielu osobom cieszyć się grą Liverpoolu. Każdy czekał na moment, w którym znów będzie powód do radości i ta drużyna ten powód im dała. To miłe, jedna z rzeczy do których dążymy i wykorzystamy ten sukces w przyszłym sezonie.
Jak duży wpływ na ten mecz ma fakt, że Sevilla wygrała Ligę Europy w dwóch ostatnich sezonach - czy uważasz, że daje im to dużą przewagę?
Nie sądzę by miało to znaczenie, ale zobaczymy. Są bardzo doświadczeni, nie tylko dzięki zwycięstwom w dwóch ostatnich finałach, ale dlatego że są mocną drużyną. Dobrze bronią, potrafią kontrować i mają dobrych zawodników. Najważniejsze jest to, że są dobrą drużyną. Ale my też jesteśmy silną ekipą. Jeśli zagramy na maksimum naszych możliwości to czeka nas bardzo otwarty mecz, a otwarte spotkania można wygrać. Jeśli zagramy poniżej oczekiwań to będzie dla nas bardzo trudna potyczka. Sevilla nie jest od nas lepsza, my nie jesteśmy lepsi od Sevilli, nie o to chodzi. Sęk w tym, że trzeba podejmować dobre decyzje w odpowiednich momentach, to jest zawsze najważniejsze w piłce i zdajemy sobie z tego sprawę. Jesteśmy przygotowani, ale ostatecznie chodzi o to, by to wykorzystać i dobrze zagrać.
Jak czujesz się przed tym finałem w porównaniu do finału Ligi Mistrzów z Borussią przeciwko Bayernowi?
Szczerze mówiąc czuję się dobrze. Wiem, przegrałem finał Ligi Mistrzów, ale wiem też że zagraliśmy całkiem dobrze w tym meczu i tylko tego mi trzeba. To piłka, przyzwyczaiłem się do tego, że nawet grając bardzo dobrze nie masz gwarancji zwycięstwa. Tak było w finale i myślę, że wie to każdy, kto go oglądał. To był całkiem dobre, równy mecz przeciwko być może najlepszej drużynie świata. Jestem więc w dobrym nastroju, wiem że wszystkie drużyny z którymi grałem w finałach zaprezentowały się bardzo dobrze, były wyzwaniem, a to wszystko, czego potrzebujesz w piłce. Cieszę się perspektywą tego finału, a to że przegrałem finał Ligi Mistrzów nie ma najmniejszego znaczenia.
Czy patrząc na to realistycznie mogłeś wymagać więcej od swojej drużyny w ostatnich kilku miesiącach?
Nie jestem pewny czy mogło być lepiej w kwestii relacji z klubem, fanami i piłkarzami. To wszystko wyszło lepiej niż mogłem sobie wymarzyć. Mogliśmy jednak zdobyć więcej punktów. Pamiętam kilka spotkań, w których nasze porażki były bez sensu. Patrząc na tabelę i różnice punktowe możecie zobaczyć, gdzie mogli byśmy być mając te kilka punktów więcej. Inne drużyny może mogą myśleć tak samo, ale ja martwię się tylko o nas. W Premier League mogło być lepiej, ale obecnie jest w porządku i wciąż mamy szansę na wysoką lokatę. Damy z siebie wszystko, zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi, a potem mamy finał. To było dobre siedem miesięcy.
Komentarze (0)