Klopp: Musimy trzymać się razem
Jürgen Klopp w szczerym wywiadzie wyznał, czym oczarował go Liverpool i dlaczego ma podstawy, by wierzyć, że dla klubu nadchodzą dobre lata. Niemiec uczula jednak kibiców, aby uzbroili się w cierpliwość i dali drużynie czas.
Klopp rzadko sprawia wrażenie zrelaksowanego, spokojnego - takiego, który nie musi działać w pośpiechu.
Żywa gestykulacja przy linii bocznej i fakt, że zaledwie po siedmiu miesiącach pracy w klubie jest o krok od stania się elementem stadionowego folkloru sprawiają, że Niemiec nie wygląda na osobę, która potrafiłaby się wyluzować. Pozory mogą jednak mylić.
Klopp w pełni zdaje sobie sprawę, co jest najważniejszym elementem w piłce nożnej.
Cierpliwość.
W środę Liverpool może drogą na skróty dostać się do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, pokonując w Bazylei Sevillę. Klopp sprawia, że kibice na Anfield odzyskują nadzieję i wiarę.
Nowo odżyły fanatyzm powinien jednak zdaniem Kloppa nieco ustąpić miejsca zdrowemu rozsądkowi.
– Przyjemne jest to, że jeśli uda się osiągnąć sukces w trzy czy pięć lat, można spojrzeć w tył i przyznać, że dwa pierwsze lata odegrały kluczową rolę – wyznał Niemiec.
– Jeśli ktoś chce triumfować już w pierwszym roku pracy, nakłada na siebie więcej presji. Remis uznawany jest wtedy za katastrofę. Trzeba podejść do tego na spokojnie. Uwierzcie mi – jestem szalenie ambitny i gotów na wszystko.
– Ludzie byli tutaj świadkami sukcesów, po których przyszły jednak długie lata posuchy. To normalne, że nadal są wielkimi fanami, ale ich cierpliwość jest na wyczerpaniu.
– To praca, a ta wymaga czasu. Może to być tydzień, miesiąc, rok albo dwa. Jeżeli wszyscy będziemy się trzymać razem, Liverpool czeka świetlana przyszłość.
O podejściu liverpoolczyków do futbolu
Po zremisowanym 1:1 meczu z Chelsea Klopp dał jasno do zrozumienia, że zarówno kibice, jak i piłkarze muszą nauczyć się, że gdy sprawy nie układają się natychmiast zgodnie z planem, należy okazać cierpliwość.
Fanom trudno jest jednak nie zarazić się entuzjazmem niemieckiego szkoleniowca, który znajduje swoje odzwierciedlenie w postawie zespołu.
Dla Kloppa obie strony mają do odegrania swoją rolę.
– Uwielbiam sposób, w jaki liverpoolczycy żyją piłką, całą historię związaną z tym klubem, ich przywiązanie. W Niemczech wiele mówiło się o Liverpoolu. To nie tak, że oglądałem każdy mecz the Reds, przyklejony do telewizora i opatulony klubowym szalikiem. Chodziło raczej o pojmowanie tego, co się tam działo, o emocje.
– Kiedy przyjechałem tu jako trener Borussii na przedsezonowy mecz towarzyski w sierpniu 2014 roku, poczułem coś wyjątkowego. Nie miałem myśli typu: „Oby zwolnili Brendana”. Zawsze było dla mnie jasne, że jeśli nadarzyłaby się okazja pracy w Liverpoolu, musiałbym ją przemyśleć. Okazało się, że są tu naprawdę mili i wspaniali ludzie. Łatwo jest dla nich pracować.
O swoich podopiecznych
Osoba Kloppa podziałała nie tylko na kibiców. Niemcowi zawdzięcza się uratowanie karier w Liverpoolu takim zawodnikom, jak Adam Lallana, Dejan Lovren czy Joe Allen.
– Przede wszystkim ci piłkarze już są dobrzy, ja naprawdę nie muszę robić z nimi niczego wyjątkowego. Lallanę znałem już wcześniej z występów w Southampton. To znakomity zawodnik i ani przez chwilę nie zawracałem sobie głowy tym, jak prezentował się na początku gry w Liverpoolu.
– Dejana Lovrena też oglądałem i wiedziałem, że jest świetny. Gdy Divock Origi miał 17 lat, wszyscy zdawali sobie sprawę, że może zostać wielkim napastnikiem, grał w drużynie narodowej.
– Joe Allena kojarzyłem z gry w Swansea. Oglądałem piłkę dużo wcześniej zanim tu przyszedłem. Nie jest tak, że powiem komuś: „Nie umiesz grać, ale ja zrobię z ciebie gwiazdę”. Ci piłkarze mają naprawdę duże umiejętności. Wszyscy możemy zaliczyć upadek, popełniać błędy. To jednak nie jest ważne. Liczy się, jak na to zareagujesz.
O obowiązkach
Medialność Kloppa z miejsca sprawiła, że stał się popularną postacią wśród dziennikarzy. Niemiec ma jednak proste sposoby współpracy z mediami.
– Jeśli pytanie mi się spodoba, udzielam satysfakcjonującej odpowiedzi. Jeśli nie, moja odpowiedź jest zła. Tyle. Nie chodzi o to, by mówić, co ludzie chcą usłyszeć, albo o bycie na siłę zabawnym.
– Jeśli mogę cieszyć się z danej rzeczy, robię to. Konferencje prasowe są przerywnikiem od poważnych zajęć, którymi mam wypełniony cały dzień. Nie są elementem pracy – jeśli muszę, to biorę w nich udział.
Zapytany o receptę na sukces, Klopp odparł:
– Wierzę w Boga. To bardzo proste. Mam dawać z siebie wszystko, dbać o rodzinę i ludzi, za których czuję się odpowiedzialny – to moje jedyne obowiązki. Chcę być dobrym człowiekiem. Tylko w tym aspekcie odczuwam presję.
Komentarze (4)