Matip: Będziemy walczyć do końca
Joël Matip stanowi podstawowe ogniwo defensywy the Reds w obecnej kampanii. Kameruńczyk opowiada o zrozumieniu frustracji kibiców, przedstawia plan na dalszą część sezonu i zapowiada walkę o każdy punkt, aż do zakończenia kampanii.
Kiedy Matip jest na boisku, zbiera się wokół niego aura spokoju.
Zrównoważony styl obrońcy nie powinien utrzymywać obserwatorów w przekonaniu, że Kameruńczyk jest bierny w zrozumieniu uczucia frustracji, kiedy rzeczy nie idą po myśli the Reds.
Seria ciągnących się niepowodzeń od stycznia do lutego była dla Joëla czymś nowym od czasu, gdy przeniósł się w lecie do Merseyside z Bundesligi.
Jednakże, sprostał on oczekiwaniom i standardom na Anfield. Były gracz Schalke rozumiał uczucie zawodu, które panowało wśród kibiców, podczas gdy ich klub odpadł z dwóch pucharów i stracił kontrolę nad rozgrywkami ligowymi.
Rosły obrońca apeluje, by się nie zatrzymywać, a drużyna wygląda na ożywioną po sobotniej bitwie z Arsenalem. Matip określa, co musi zostać wykonane, podczas ostatnich tygodni zmagań.
– Człowiek dużo się uczy w trudnych chwilach, a ja wierzę, że to pomoże nam w byciu silniejszym, jako zespół i każdemu z osobna – powiedział w wywiadzie dla nowej edycji oficjalnego magazynu LFC.
– Musimy spróbować wrócić do tego, co robiliśmy wcześniej. Do tego, co dało nam moc, trzeba ponownie to odszukać. Musimy biegać więcej niż rywale, pracować ciężej niż rywale i robić więcej niż oni.
– Wszyscy myślimy optymistycznie, ponieważ jeśli będziemy w stanie to zrobić, to możemy ponownie wrócić na zwycięską ścieżkę – dodał.
– Rozumiemy frustrację kibiców, ale nie tylko oni się tak czują. My reagujemy podobnie, ponieważ też chcemy wygrywać każde spotkanie, a żadnego nie przegrać.
– Mamy wystarczająco pewności siebie i wiary w swoje umiejętności, lecz potrzeba też pozytywnych chwil, by wzmocnić te cechy – podkreślił.
– Ten okres czasu był bardzo ciężki, ale wszyscy próbowaliśmy mu sprostać i dawać z siebie wszystko. To normalne, że w takim klubie jak Liverpool presja jest zawsze wyższa.
Jürgen Klopp zaakceptował, iż zniżka formy pojawiła się jako efekt uboczny rozwoju drużyny, lecz pomimo to był szczery oraz prostolinijny, kiedy dyskutował z drużyną w ubiegłym tygodniu.
Poniedziałkowa porażka 3:1 z Leicester City była nieoczekiwanym rezultatem po 16 – dniowej przerwie, która nastąpiła po pokonaniu kandydata do TOP4 – Tottenhamu.
Trener otrzymał odpowiedź, jaką chciał, i na jaką oczekiwał. Działa Kanonierów zostały przejęte i przetopione, dzięki wspaniałym i pełnym energii atakom the Reds.
Nie jest to jednak wielkim zaskoczeniem, gdyż Liverpool jest w tym sezonie rekordzistą w starciach z zespołami z pierwszej szóstki.
Gorzej Matip i ekipa, mają się w potyczkach z resztą stawki. 25 – latek apeluje, by w końcu to zmienić i zachować pełną koncentrację podczas ostatnich jedenastu spotkań ligowych.
– Oczywiście to miłe, że nie tracimy zbyt wielu punktów z zespołami z czołówki, lecz fakty są takie, że zdobywasz tylko 3 punkty za wygraną, nie ważne czy z czołówką, czy z dołem tabeli – uważa Kameruńczyk.
– Nie jesteśmy sami na boisku. Zawsze mierzymy się z oponentem, który też chce się dobrze zaprezentować i wygrać spotkanie. W przeciągu stycznia przeciwnicy grali z nami bardzo dobrze, a my mieliśmy swoje problemy.
– Dlaczego dokładnie mieliśmy te kłopoty? Nie jestem pewien… Nie wiem czy był to brak regularności, czy coś innego, lecz wiem, że każdy z nas chciał wygrać każde spotkanie, nie zważając na rywala. Wiemy też, że mamy jakość, by to osiągać.
– Nie można zmienić przeszłości, lecz mamy wpływ na przyszłość – tym się teraz kierujemy.
Czerwoni będą mieli szanse przekuć słowa w czyny w niedzielne popołudnie, kiedy to drużyna Burnley odwiedzi Anfield.
Potencjalni rywale w walce o czołową czwórkę są wciąż zaangażowani w walkę o FA Cup, więc kolejne zwycięstwo Liverpoolu wpłynie na poprawę ich pozycji w tabeli.
– Najważniejsze jest najbliższe spotkanie – zaznacza.
– To, co się teraz liczy, to kolejne 90 minut i chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by poprawić swoją pozycję.
– Wszyscy możemy popatrzeć teraz na tabelę, ale jedyna licząca się tabela to ta publikowana na koniec sezonu.
– Wciąż mamy możliwość zdobycia wielu punktów i musimy mieć pewność, że to wykorzystamy. To będzie ciężka walka do samego końca, gdyż jest kilka ekip, które włączą się do walki o te cztery pierwsze pozycje.
– Musimy zrobić wszystko, co tylko możemy, by wrócić tam, gdzie chcemy być! – zakończył.
Komentarze (0)