Trzy kropki: Mecz z Burnley
Z przyjemnością prezentujemy Państwu najnowsze „Trzy kropki” po niedzielnym zwycięstwie nad ekipą Burnley. Tym razem do odpowiedzi podeszli redaktorzy licznerek, Gall oraz kinio25LFC.
O ogólnym przebiegu meczu... (licznerek)
Szybko stracona bramka mogła podłamać zawodników, biorąc pod uwagę wszystkie ostatnie spotkania z drużynami niżej notowanymi, które regularnie zdobywały punkty w starciach z Liverpoolem. The Reds potrafili odrobić stratę i w końcu wygrać, co było obowiązkiem w tym meczu. Jednak postawa drużyny nie zasłużyła na komplementy, trudno zauważyć progres w grze. Liverpool dalej męczy się z piłką przy nodze, ma duże problemy, by wykreować zagrożenie i składne akcje. Trochę się podopiecznym Kloppa poszczęściło - okoliczności bramki Wijnalduma były niecodziennie, tak samo niecodziennie Can popisuje się tak cudownymi strzałami z dystansu. Kolejną niepokojącą kwestią jest gra po objęciu prowadzenia, Burnley potrafiło zepchnąć Liverpool do głębokiej defensywy, ale tym razem po żadnym zamieszaniu w polu karnym nie padła bramka.
O kolejnym meczu bez "napastnika"...(gall)
W tym sezonie jednym z największych problemów w klubie jest brak rasowego napastnika, który swoimi bramkami zapewniłby punkty, albo wygrał mecz w pojedynkę. Kiedyś Fowler, Torres czy nawet Suarez potrafili wziąć odpowiedzialność na siebie i strzelić. Czasem samolubnie, czasem ryzykownie, ale ile wtedy dawało nam to punktów. W tej kampanii co prawda Klopp chce, żeby każdy piłkarz udzielał się w ofensywie, ale zdecydowanie to za mało. Druga linia robi co może, jednak brak piłek do rasowego strzelca mocno ogranicza zespół. Zwłaszcza w spotkaniach z takimi rywalem jak Burnley, które potrafi zamknąć cały zespół na swojej połowie i nic nie robić. Mistrzowie destrukcji. Oczywiście ważne są trzy punkty i to, że wreszcie Can zdołał się przełamać, jednak w przyszłej kampanii nie może być tak, że w linii ataku gra pomocnik. Tracimy wtedy i jednego napastnika i pomocnika. Według mnie musimy wreszcie podjąć stanowczą decyzje co do przyszłości Sturridga oraz poszukać nowego strzelca.
O kolejnych problemach z zachowaniem czystego konta...(licznerek)
W sierpniowym meczu zawodnicy Burnley znaleźli drogę do bramki Liverpoolu już w drugiej minucie, w niedzielę potrzebowali na to kilka minut więcej. Liverpool chciał nacisnąć na rozgrywających piłkę obrońców przeciwnika, na wskutek czego po lewej stronie The Reds powstała duża dziura, co wykorzystał Lowton, który będąc niepokojonym popisał się bardzo dobrym dośrodkowaniem za linię obrony. Ani Matip, ani Clyne nie potrafili odpowiednio ustawić się, by przeciąć tę piłkę. Sposobem gości na akcje ofensywne były długie piłki w pole karne. Takie granie na aferę mogło przynieść skutek w postaci drugiej bramki, kilka razy było groźnie, ale ostatecznie skończyło się na utracie tylko jednego gola.
O trudnym wyjeździe na Etihad...(kinio25LFC)
Wydaje się, że szanse Liverpoolu w starciu z Manchesterem City są relatywnie duże, zwłaszcza jeśli spojrzeć na "prawo serii", które towarzyszy nam w tym sezonie: jeszcze nie przegraliśmy z drużyną z topu. Wiadomo jednak, że każde prawo serii prędzej czy później musi się skończyć, a nie opuszczający nas od stycznia pech pozwala domniemywać, że Obywatele z którymi bijemy się o miejsce w pierwszej czwórce będą tą drużyną, która wreszcie przełamie naszą fantastyczną passę. Żeby wydźwięk mojej wypowiedzi nie był taki pesymistyczny przyznam, że jestem dość spokojny o wynik a już na pewno o świetny spektakl, jaki zgotują nam obydwie jedenastki. Będzie to także kolejna odsłona świetnego pojedynku menedżerów - tylko się cieszyć.
O walce do końca w ostatnich 10 spotkaniach...(gall)
Większa część sezonu już za nami. Zostało ostatnie dziesięć meczów. Trzydzieści punktów do zdobycia i tyle samo do stracenia. Może kampania nie rozpieszcza i marzenia o mistrzostwie trzeba było znowu odłożyć na później, ale ten sezon nie musi być całkiem stracony. O miejsce w czołowej czwórce będzie piekielnie trudno, zwłaszcza, że mamy w dalszym ciągu problemy ze stabilizacją formy, jednak musimy zacząć zbierać punkty. Każde potknięcie może zostać skrzętnie wykorzystane przez rywali, a jest ich kilku. Każdy remis czy też porażka może oznaczać wylądowanie poza europejskimi pucharami w przyszłym sezonie. Nikt tego nie chce, dlatego na pełnej koncentracji trzeba próbować wyciągnąć tyle ile tylko się da. Mam nadzieje, że nie będziemy świadkami kolejnej nic nie znaczącej końcówki sezonu a wielu emocji. I mam nadzieje, że na koniec sezonu będziemy przynajmniej na trzecim miejscu. Choć Bill Shankly raczej by tego nie skomentował pozytywnie.
O wyjątkowo długim występie Woodburna w lidze...(kinio25LFC)
Trudno odpowiedzieć sobie na pytanie czy to wyjątkowość i talent Woodburna czy też może tragicznie wąska ławka są główną przyczyną jego niemal półgodzinnego debiutu. Osobiście skłaniam się ku stwierdzeniu, że prawda leży gdzieś po środku. Zabawne, że przez tyle lat budowania "głębi składu" za Rodgersa, po roku pod batutą Kloppa, mając tak wielki budżet na płace i niemal zawsze gwarantowaną w pakiecie walkę o miejsca 1-6 musimy ratować się siedemnastoletnimi zawodnikami. Z drugiej jednak strony młody Woodburn wypadł co najmniej dobrze. Może więc w tym szaleństwie jest jakaś metoda?
Komentarze (0)