VVD: Chcemy napisać własną historię
Virgil van Dijk jest zawodnikiem Liverpoolu od zaledwie 5 miesięcy, zna jednak osiągnięcia klubu w europejskich pucharach, a po zasięgnięciu informacji u źródła, czyli u klubowych legend, chce pomiędzy nimi umieścić nazwiska swoich obecnych kolegów z zespołu.
Holenderski obrońca, który trafił do Merseyside z Southampton 1 stycznia, zdążył już doświadczyć magii Anfield podczas europejskich rozgrywek, ponieważ wystąpił w wygranych meczach z Manchesterem City i AS Romą.
Mając w perspektywie zbliżający się mecz finałowy Champions League z Realem Madryt, van Dijk chciałby, aby obecni zawodnicy drużyny zasilili szeregi tych, którzy wznieśli to europejskie trofeum.
- Mecze Ligi Mistrzów, w których do tej pory wystąpiłem, były niesamowite - nawet wyjazdowe spotkanie z Romą było wspaniałe, zwłaszcza przez wzgląd na kibiców, to było fantastyczne przeżycie - powiedział w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu.
- To szaleństwo, że udało nam się zakwalifikować do finału Champions League. Rozmawiałem z wieloma legendami klubu, podobały mi się historie o tym, jak to wszystko wyglądało kiedyś. Wspaniale być częścią podobnie wspaniałej historii.
- Z pewnością mamy okazję napisać własną. To będzie na pewno bardzo trudne zadanie, ale musimy po prostu w siebie uwierzyć. Wiemy, że mamy odpowiednią jakość, mamy plan na ten mecz, który sprawi, że nie będzie im wcale łatwo grać.
- Oczywiście musimy do nich podejść z pewną dozą szacunku, ale nie będziemy się bać. Chcemy wygrać i zrobimy wszystko, aby tak się stało. To będzie niesamowity mecz.
“Brak strachu” to coś, co van Dijk wielokrotnie podkreślił w czasie wywiadu.
26-latek zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkim klubem jest Real, jak utalentowani zawodnicy tam grają, wie też, jak doświadczoną na tym etapie rozgrywek drużyną jest ekipa z Hiszpanii, jednak uważa, że The Reds nie powinni podchodzić do tego spotkania ze strachem.
- Wygrali 3 razy przez ostatnie 4 lata - powiedział w odniesieniu do niesamowitej passy Realu w Lidze Mistrzów. - Mają doświadczenie i naprawdę bardzo silny skład.
- Musimy o tym pamiętać, ale najważniejsze, żebyśmy skupili się na sobie. Powtórzę to, co mówiłem już wcześniej - nie znaleźliśmy się w finale przypadkiem, zasłużyliśmy na niego.
- Musimy udowodnić to na boisku: musimy być odważni, grać swoją piłkę, to, co robimy zazwyczaj. To jest tylko jeden mecz, musimy być pewni siebie i pokazać to, co mamy najlepszego.
- W Lidze Mistrzów przegraliśmy tylko jeden mecz z Romą, to mówi samo za siebie. Jeśli wszyscy są przygotowani na sto procent i mamy dobraną odpowiednią taktykę, to każdemu będzie się grało ciężko przeciwko nam.
- Oni mają doświadczenie w rozgrywaniu takich spotkań, występowali w nich przez ostatnich kilka lat. Dla nas to pewnego rodzaju nowość, ale to nie ma znaczenia. Musimy grać swoją piłkę i być na wszystko przygotowani. Myślę, że tak właśnie będzie.
Wygrana w Lidze Mistrzów byłaby wymarzonym startem kariery van Dijka na Anfield, który zaaklimatyzował się w drużynie bez żadnych problemów po transferze z Southampton.
Zdolności przywódcze zawodnika sprawiły, że z miejsca stał się on ulubieńcem fanów, z resztą on sam odwzajemnia te uczucia.
- Czasami zapominam, że jestem w klubie dopiero od 5 miesięcy - powiedział z uśmiechem. - Myślę, że muszę za to podziękować wszystkim, którzy są dookoła mnie - sztabowi, oczywiście zawodnikom, pracownikom klubu, którzy pomagają mi każdego dnia. Pomaga mi również fakt, że jest ze mną moja rodzina.
- Mamy naprawdę zgrany zespół, duch drużyny jest bardzo ważny, zwłaszcza dla nowych zawodników, pomaga w aklimatyzacji. To pomaga w rozwoju.
- Nie zdziwiło mnie to, jakich mamy kibiców. Widziałem wiele przykładów, meczów, zdjęć i tak dalej, mamy swoich fanów wszędzie. Kiedy jeszcze nie byłem zawodnikiem Liverpoolu, to w czasie podróży po świecie wszędzie widywałem klubowe koszulki i kibiców. Teraz wiem dobrze, jak dużą bazę fanów ma Liverpool. Jestem bardzo dumny, że mogę reprezentować te barwy, że mogę dawać z siebie wszystko dla tych ludzi.
- Oglądam różne filmiki w mediach społecznościowych, nie mogę się powstrzymać! To napawa dumą. To motywuje, żeby dawać z siebie jeszcze więcej niż dotychczas. Gra się dla drużyny, dla klubu, a także dla kibiców. Wspaniale jest mieć takie wsparcie.
W sobotę po południu Liverpool powrócił z czterodniowego obozu przygotowawczego w Marbelli, gdzie zespół wykorzystał przerwę między ostatnim spotkaniem Premier League a finałem w Kijowie na, jak to ujął Jürgen Klopp, “odpoczynek i naładowanie baterii”.
Pozostałe 5 dni do pojedynku z Realem na Ukrainie drużyna wykorzysta na końcowe przygotowania fizyczne, taktyczne i analityczne.
- Oczywiście, że jestem podekscytowany - powiedział van Dijk. - To fantastyczny mecz, ciężko o ważniejsze spotkanie. Nie możemy się go doczekać, będziemy się nim cieszyć, ale przede wszystkim musimy być na niego przygotowani.
- Nie wszyscy zawodnicy dostępują zaszczytu gry w takim spotkaniu w czasie kariery. Występ w finale Ligi Mistrzów w barwach Liverpoolu jest czymś wyjątkowym i nie mogę się już tego doczekać.
Przed końcem wywiadu i powrotem van Dijka do treningu padło jeszcze jedno pytanie.
Czy jako uosobienie spokoju chociaż przez chwilę pozwolił sobie na marzenia?
- Niezbyt, szczerze mówiąc - nie jestem gościem, który w takich sytuacjach sięga myślami zbyt daleko - odpowiedział.
- Musimy się przygotować. Musimy cieszyć się chwilą, tym meczem, razem z naszymi fanami. Damy z siebie sto procent, a nawet więcej i miejmy nadzieję, że po meczu będziemy się cieszyć, ale w tej chwili nie wybiegamy tak daleko w przyszłość.
- To jest tylko jedno spotkanie i nie wiem, co dzieje się w głowach innych zawodników, ale ja chcę się tym po prostu cieszyć, ale także wygrać ten mecz. Nie chciałbym wrócić z uczuciem przegranej.
- Przygotujemy się jak na każde inne spotkanie, damy z siebie wszystko. To będzie najważniejsze.
- Zagramy swoją piłkę.
Komentarze (2)