Sezon 2017/18: Joël Matip
Joël Matip rozczarował swoją postawą w rozgrywkach 2017/18 i pod znakiem zapytania stoi jego przyszłość jako podstawowego obrońcy Liverpoolu.
Pierwszy sezon Matipa na Anfield był w znacznej mierze pozytywny. Kameruńczyk zanotował wspaniały start na Merseydside, przekonując kibiców do tego, że wreszcie odnaleźli swojego stopera idealnego.
W aktualnym sezonie na drodze stanęły mu kontuzje i Matip zagrał w tylko 32 meczach na 47 możliwych.
The Reds nie ściągnęli latem środkowego obrońcy, a transfer Van Dijka został odłożony do stycznia, dlatego Matip zachował pozycję jako bezdyskusyjny numer jeden bloku defensywnego.
Jednakże jeśli już, to w bieżącym sezonie pozycja Matipa w zespole osłabła.
Joël Matip, 2017/18
W wyjściowym składzie: 31 (We wszystkich rozgrywkach)
Z ławki rezerwowych: 4
Niewykorzystany rezerwowy: 1
Gole: 1
Asysty: 0
Średnia ocena wg. TIA: 6.04
Nieprzekonujący i niekonsekwentny
Patrząc na Matipa z perspektywy jego warunków fizycznych, posiada on wszystko, aby być obrońcą klasy światowej. Zgrabnie porusza się z piłką przy nodze, dominuje w pojedynkach główkowych i zachowuje chłodną głowę.
Wydaje się jednak, że wszystkie te cechy nie występują równocześnie, co nie pozwala mu wspiąć się na poziom światowy, a zarazem nie skazuje na przeciętność.
Gdy gra się zaostrza, zbyt często wydaje się być onieśmielony i mając na uwadze wszystkie ułomności Dejana Lovrena, to Chorwat pokazał koledze, co to oznacza mieć serce do gry.
Niesatysfakcjonujący występ w meczu z Watford zakończonym rezultatem 3:3 nie był idealnym początkiem rozgrywek, ale Matip wykazał się dobrą grą w obydwu meczach z Hoffenheim i Arsenalem, zniszczonym 4:0 na Anfield.
W niedługo potem Matip miał kolejny zły dzień, gdy piłkarze Liverpoolu ponieśli porażkę 0:5 z Man City. Bez wątpienia to było trudne popołudnie, przez większość spotkania The Reds grali w dziesiątkę, ale to on został poniżony.
Okres jesienny uwypuklił problemy defensywne Liverpoolu, a Matip był wówczas stałym punktem defensywy, co wiele o nim mówi. Kilka solidnych występów zostało przyćmionych przez tragiczną postawę z Newcastle i Tottenhamem, gdy wykazał się bojaźliwą grą i brakiem woli walki.
Daleko było Matipowi do postaci, która tak wyraziście błyszczała w ubiegłym sezonie, a przybycie Van Dijka oznaczało, że musiał walczyć o miejsce w składzie z Dejanem Lovrenem.
To Lovren otrzymał więcej okazji do gry z Van Dijkiem, a gra Matipa wahała się od fantastycznej (z City na Anfield) do tragicznej (porażka z West Brom w FA Cup).
Bez wątpienia to był rozczarowujący sezon, a jego zdrowie stanowiło poważną przeszkodę.
Sezon okupiony kontuzjami
Oglądanie gry Matipa może być nie tylko niesłychanie frustrujące, mając na względzie jego potencjał, ale jest on również podatny na kontuzje.
Gwoli ścisłości, Kameruńczyk miał niewiele urazów w pierwszych trzech miesiącach sezonu, występując w 18 z 21 meczów wszystkich rozgrywek.
Kontuzja uda wykluczyła go z gry na większość listopada i grudnia i potem nie powrócił już na właściwe tory. Choć rozegrał satysfakcjonująca liczbę minut na początku roku 2018, to nigdy nie wyglądał na w pełni zdrowego i pewnego siebie.
Ostatni mecz sezonu dla Matipa miał miejsce 31. marca z Crystal Palce, co oznacza, że ominął go wspaniały marsz Liverpoolu do finału Ligi Mistrzów oraz walka o najlepszą czwórkę.
Panuje powszechne mniemanie, że te same kontuzje dalej będą dręczyły obrońcę, a jeśli będzie zdrowy, to dobre występy będzie przeplatał złymi.
Miejsce na poprawę i przyszła rola
Liverpool latem potrzebuje wzmocnień na pozycji środkowego obrońcy.
Zarówno Matip i Lovren posiadają pewne cechy, które dają wymierny efekt, gdy Ci mają swój dzień, ale ich braki w konsekwencji są ewidentne.
Możliwe, że Matip jest tutaj malowany w zbyt ciemnych barwach, ponieważ daleko mu do złego piłkarza, ale „nieprzekonująca” to najlepsze określenie dla jego kariery w barwach The Reds.
Bez wątpienia nie należy go sprzedawać, wciąż może być więcej jak przydatnym członkiem zespołu, który odgrywa swoją rolę, gdy nadejdzie taka potrzeba, ale nie można na nim polegać w każdym meczu.
Mieliśmy nadzieję, że do tej pory zapracuje na miejsce w zespole i otrzyma okazję do gry u boku Virgila Van Dijka, ale daleko mu do tego.
Najlepszy moment: Fantastyczny występ w wygranym 4:3 meczu z Man City.
Najgorszy moment: Okropna gra w przegranym spotkaniu z West Brom.
Rola w przyszłym sezonie: Zawodnik szerokiego składu.
Henry Jackson
Komentarze (1)