Jürgen Klopp: To jest Liverpool
Jürgen Klopp podjął się analizy niedawnego triumfu nad Barceloną. Boss The Reds stwierdził, że historyczny powrót Liverpoolu rozpostarł przed kibicami dokładnie taki obraz klubu, jaki chciał przedstawić.
Rewanżowy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów, który odbył się we wtorkowy wieczór, z pewnością przejdzie do historii Anfield.
Mimo trzybramkowej straty po pierwszym spotkaniu, The Reds zaprezentowali oszałamiający występ oparty na sile mentalnej zawodników i dzięki wynikowi 4-3 w dwumeczu zapewnili sobie udział w madryckim finale, w którym zmierzą się z Tottenhamem.
Analizując ten rezultat przed ostatnim meczem Premier League, Jürgen Klopp wyjaśnił jego kluczowy aspekt poza skradnięciem przez Liverpool nagłówków gazet.
- To jest dokładnie to, co chcieliśmy pokazać światu - mówił.
- To jest Liverpool - to jest tu możliwe, to jest możliwe w tym klubie, w tym mieście, z tymi ludźmi. Taki jest obraz.
- Moment taki, jak ten znaczy więcej niż trofeum. Gdy męczysz się w meczu, a przeciwnicy trafiają w słupek, poprzeczkę, ale jednak wygrywasz, to możesz spojrzeć wstecz i stwierdzić: 'Tego roku wygraliśmy, mieliśmy trochę szczęścia'. To fajna historia, ale to nie pomaga w rozwoju.
- Zadanie polega na tym, żeby rozwijać się najbardziej, jak to możliwe. To zwiększa szanse na zdobywanie trofeów i to robiliśmy do tej pory. Teraz podejdziemy do finału i zagramy go, wyciągając wnioski z zeszłych lat. Zobaczymy, co możemy tam osiągnąć.
- W niedzielę mamy ostatni mecz w Premier League. Jeśli zdołamy wygrać, to nie od nas będzie zależało, co z tego będziemy mieć. To jednak nie czyni sezonu w naszym wykonaniu ani odrobinę gorszym. To po prostu inne zakończenie.
Zespół Jürgena Kloppa dzielą tylko dwa zwycięstwa od prawdopodobnego sięgnięcia zarówno po tytuł mistrzowski, jak i Puchar Europy. To kolejny milowy krok na drodze rozwoju w tym sezonie.
Cokolwiek jednak wydarzy się w niedzielę, czy 1 czerwca w Madrycie, Niemiec dostrzega postępy poczynione przez zespół. Postępy te, według niego, będą kluczowe w przyszłym sezonie i pozwolą Liverpoolowi ponownie rywalizować o najwyższe trofea.
- Moja wizja nigdy nie była dziełem skończonym. Nigdy nie myślałem, że musimy być tu, czy tam, ponieważ wiem, że futbol nieustannie się zmienia. Chodzi tylko o zachowanie stabilności na jak najwyższym poziomie - tego sobie życzę.
- Nie chodzi o to, jaki typ futbolu potrafimy grać. Jestem zachwycony wielkimi postępami, jakie poczyniliśmy w różnych aspektach gry.
- Często męczyliśmy się w przeszłości z zarządzaniem grą. Potem na początku sezonu mieliśmy mecze, w których prowadziliśmy 1-0 i wyglądało to tak, jakbyśmy wtedy uspokajali kompletnie grę, podczas gdy ludzie liczyli na więcej futbolu. To dlatego, że nie nie przywykli do tego. My jednak musieliśmy zrobić ten krok.
- W futbolu nie można odpoczywać - nigdy. Mamy naprawdę spory zasób futbolowych narzędzi. Z naszą pomocą piłkarze Liverpoolu używają tych narzędzi w odpowiednich momentach. Teraz musimy wykonać nawet większy krok w najbliższych latach, bo w tym biznesie nikt nie śpi.
- Widzieliśmy, jak Arsenal i Chelsea dotarli do finału Ligi Europy - jaka jest między nami różnica? 20 punktów, może więcej. To nie prawdziwa różnica, jednak my byliśmy konsekwentni i to już jest różnica.
- Gdy spotykamy się z nimi, różnica to nie 20 punktów. Zawsze chodzi o jeden, czy dwa momenty, to konsekwencja robi różnicę punktową. To jest to, czego musimy być pewni w przyszłości.
Komentarze (9)
Mogą przegrać nawet i 4 tak jak chociażby City w tym sezonie byle tylko nie łapali głupich remisów. Gdyby te 7 remisów zamienić na 4 porażki i 3 zwycięstwa to obecnie mielibyśmy 99 pkt :/
O odpowiednio wyważonej obronie nie można zapominać, a powtórzenie takiej ilości punktów co sezon jest piekielnie trudne.
Przestań się ośmieszać.
Rzut monetą to wygrał....Górnik w półfinale z Romą by później w decydującej rozgrywce przegrać ze znakomitym wtedy City 1:2.
Kolega się douczy proszę,żeby wstydu nam nie przynosić-:)
Ajj masz mnie. Następnym razem będę bardziej uważał :)