SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1817

Analiza po meczu: czy to rok Firmino?


Poniżej przedstawiamy analizę występu Liverpoolu po sobotnim wygranym 3:1 spotkaniu z Arsenalem w trzeciej kolejce Premier League. Mohamed Salah udowadnia, że wciąż jest liderem, ale ten rok może być rokiem Roberto Firmino.

Zadziwiający Salah

To był piękny letni wieczór, kiedy Liverpool powitał Arsenal na Anfield.

A Mohamed Salah był niesamowity.

Po bramce trafionej w meczu otwierającym sezon przeciwko Norwich, w kolejnych spotkaniach Egipcjanin został przyćmiony przez napastników Sadio Mané i Roberto Firmino.

Jednak w meczu rozegranym przeciwko Kanonierom, wszyscy trzej zawodnicy the Reds mieli swoje szanse. Firmino, wielokrotnie dopingowany przez regularnie dobiegające z the Kop intepretacje „Si Señor”, starał się dodać kolejną bramkę do obecnych ośmiu, które strzelił w ośmiu występach przeciwko Londyńczykom. Pod względem statystyk w meczach przeciwko Arsenalowi Mané może pochwalić się czterema golami w sześciu rozegranych spotkaniach, a Salah – trzema w czterech meczach.

Jednak za sprawą niesamowitej drugiej połowy sobotniego spotkania, która pewnie przyprawiać będzie Davida Luiza o koszmary w najbliższych tygodniach, Salah obecnie osiągnął bilans 5 bramek w 5 rozegranych meczach i zapewnił Liverpoolowi utrzymanie pozycji na szczycie tabeli.

Brazylijczyk nie może twierdzić, że nie otrzymał ostrzeżenia, po tym jak w pierwszej połowie spotkania tuż przy linii pola karnego zawodnik Liverpoolu – ku przerażeniu Luiza - zagrał piłkę między jego nogami.

Biorąc pod uwagę, że Luiz grał u boku Salaha jeszcze w Chelsea, powinien wiedzieć lepiej niż większość obrońców w Premier League, do czego zdolny jest napastnik Liverpoolu.

Ale świadomość tego, co może zrobić Salah, a powstrzymanie go przed tym to dwie bardzo różne rzeczy.

Zwłaszcza biorąc pod uwagę zasady gry.

Minęły zaledwie minuty od rozpoczęcia drugiej połowy meczu, gdy leniwe pociągnięcie przez Luiza koszulki Salaha dało Egipcjaninowi perfekcyjną okazję do podwojenia przewagi the Reds przy wykorzystaniu przyznanego rzutu karnego.

Decyzja o przyznaniu rzutu karnego była nieunikniona i oczywista od momentu kiedy tylko Brazylijczyk podniósł ręce, ale nie aż tak nieunikniona jak kolejna bramka Salaha.

Po tym, jak oddał swój najważniejszy rzut karny przeciwko Tottenhamowi w czerwcowym finale Ligi Mistrzów, to co najlepsze zachował dla rywali z północnego Londynu – trafiając w sam róg bramki, i tym samym zaliczając siódmego trafionego karnego z rzędu.

Jego drugi gol, który padł niecałe dziesięć minut później był piękny i może być uznany za jedną z najlepszych bramek jakie zdobył dla klubu, omijając z łatwością Luiza na połowie Arsenalu, a następnie przedzierając się w kierunku bramki i z chłodną precyzją uderzając w dolny róg.

Może i Salah został przyćmiony w ostatnich meczach, ale nie bez powodu ma dwa Złote Buty i pozostaje wiodącym i kluczowym zawodnikiem Liverpoolu.

Zmiana melodii

Fani Liverpoolu już w ciągu pierwszych 20 sekund przypomnieli przybyłym z Londynu fanom Arsenalu i światowej publiczności, co sobą reprezentuje drużyna Jürgena Kloppa.

- Jesteśmy mistrzami, mistrzami Europy! - to na pewno nie był pierwszy raz w tym sezonie i nie będzie też ostatni, kiedy the Kop krzyczy to tak głośno.

Kiedy Liverpool w pierwszej połowie cierpliwie atakował przeciwnika, fani the Reds w dalszym ciągu śpiewali o zwycięstwie w Madrycie, ciesząc się obecnym statusem swojej drużyny na europejskiej arenie.

Po tak mocnym i historycznym zakończeniu poprzedniej kampanii, która zwieńczona została przez szóste zwycięstwo Liverpoolu w rozgrywkach Ligi Mistrzów, utrzymywanie się na wczesnych etapach obecnego sezonu na Anfield dobrego samopoczucia było czymś oczywistym. Szczególnie, że był to dopiero drugi mecz rozegrany w Merseyside od czasu podniesienia pucharu Ligi Mistrzów przez Jordana Hendersona.

Ale ostatecznie nie sposób uniknąć poczucia, że europejski triumf the Reds był w zasadzie najwspanialszą możliwą rekompensatą za przegraną w walce o tytuł, którego Liverpool pragnął najbardziej – zwycięzców Premier League.

Minęło już 30 lat odkąd Liverpool ostatnio zdobył tytuł mistrzów Anglii i zespół będzie w tym sezonie desperacko próbował zakończyć ten długi okres oczekiwania.

Po zaledwie trzech spotkaniach w obecnym sezonie, the Reds stanęli w obliczu pierwszego starcia z zespołem z czołówki tabeli. I dopiero po godzinie meczu, kiedy Salah ustalił wynik na 3:0, zapewniając tym samym zespołowi zdobycie trzech punktów, ich uwaga lekko się rozproszyła.

- Liverpool najlepszy w lidze, Liverpool, Liverpool na szczycie tabeli!

Zwycięstwo the Reds nad Kanonierami z wynikiem 3:1 daje im na chwilę obecną komplet punktów i gwarantuje najwyższe miejsce w tabeli w kolejnym tygodniu, a także oznacza, że na zakończenie kolejki będą mieli przynajmniej dwa punkty przewagi nad Manchesterem City (w momencie publikacji tego artykułu wiemy już, że Manchester wygrał 3:1 niedzielne spotkanie z Bournemouth).

Każdego tygodnia kibice będą nadal przypominać przeciwnikom, że Liverpool jest mistrzem Europy i mają nadzieję, że będą mogli co tydzień przypominać także o tym, że ich zespół jest liderem tabeli Premier League.

Rok Bobby’ego

Fernando Torres dręczył Chelsea, Luis Suarez straszył Norwich, a Roberto Firmino przeraża Arsenal.

Napastnicy Liverpoolu zawsze wydają się mieć ten jeden przeciwny klub, któremu po prostu uwielbiają strzelać bramki.

Mimo to Brazylijczyk był zapewne sfrustrowany swoimi nieudanymi wysiłkami by dodać do swojego wyniku bramkowego przeciwko Kanonierom kolejnego gola, po tym jak w poprzednim spotkaniu z Londyńczykami zdobył hat-tricka. Chociaż jego próby zakończyły się w sobotę niepowodzeniem, nie można powiedzieć, że jest to wynik braku starań.

Napastnik zanotował w spotkaniu przeciwko Arsenalowi sześć strzałów, więcej niż jakikolwiek inny zawodnik na boisku, a szczerze mówiąc mogłoby ich być jeszcze więcej, biorąc pod uwagę jak starał się by dodać kolejne gole do wspomnianego już wcześniej niesamowitego wyniku 8 bramek w 8 starciach z drużyną z północnego Londynu.

Był zaledwie centymetry od trafienia bramki po dośrodkowaniu Andy’ego Robertsona, która to bramka otworzyłaby spotkanie i dała Liverpoolowi korzystny wynik w ciągu pierwszych 90 sekund gry.

Ale jedna szansa przed którą stanął Firmino wyróżniała się szczególnie, a gdyby akcja zakończyła się sukcesem, byłaby to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych bramek w historii klubu.

I jednocześnie byłoby to co coś, co spodziewasz się zobaczyć na zabłoconych ulicach Brazylii raczej niż w czołowym starciu Premier League, które ogląda cały świat.

Otrzymując piłkę na krawędzi pola karnego, Firmino zdobył się na śmiałe posunięcie i przerzucił piłkę nad Danim Ceballosem, po czym wykonał strzał - tylko po to by z frustracją zobaczyć, jak zostaje on zablokowany.

Kibice zgromadzeni na the Kop wydali z siebie pełne zaskoczenia westchnienia na widok tego, czego właśnie byli świadkami, nie mogąc uwierzyć, jaki niesamowity poziom umiejętności Firmino właśnie zaprezentował.

Nawet oglądając tę akcję w zwolnionym tempie na powtórkach, ciężko jest uwierzyć w to, co się tam wydarzyło.

27-latek od samego początku tego sezonu jest obietnicą spektakularnych efektów, niestety nie prezentując jednak równie oszałamiających akrobatycznych zagrań w czasie spotkań z Manchesterem City i Norwich.

Po tym jak jego koledzy z drużyny, Mané i Salah otrzymali Złote Buty, Firmino poza Anfield pozostaje niedoceniany – jednak fani Liverpoolu doskonale zdają sobie sprawę z tego, jakim wyjątkowym jest zawodnikiem.

Ze względu na doznaną kontuzję poprzedni sezon zakończył przedwcześnie, jednak obecnie, świeżo po wygranej w Copa América tego lata, nic nie zapowiada tego, by tym razem miał zwolnić tempa.

Biorąc pod uwagę jego zdolność do robienia rzeczy niespodziewanych, ten rok może być rokiem Firmino.

Theo Squires

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

poprzerwie2 25.08.2019 22:26 #
Przeanalizujcie system Var w PL bo zaczyna mi on smierdziec ustawianiem poszczegolnych spotkan lub checi tego typu, to wyglada tak jak by ktos chcial miec kontrole nad sportem a dokladniej meczem, bukmacherzy? To co dzisiaj zrobili w Londynie a wczesniej w Bornemouth to istny kryminak, smierdzi ten system na km
Tommyy 26.08.2019 07:44 #
@poprzerwie2

Ostro w temacie widzę.
Tommyy 26.08.2019 07:55 #
Znowu strasznie dziwny artykuł.

Bobby zajebiście zaczął sezon, no ale no bez przesady.

Ostatnio widząc artykuły rodem z Liverpool Echo czuję się jakbym oglądał TVP.

PS. Oceniam tylko treści, co do serwisu lfc.pl wielkie dzięki za tłumaczenie, których ostatnio sporo. Świetna robota.

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (13)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com