Robertson: TAA jest najlepszy na świecie
Andy Robertson wierzy, że jego partner z Liverpoolu Trent Alexander-Arnold jest najlepszym bocznym obrońcą na świecie - a wciąż będzie się jeszcze rozwijał.
Duet ten jest bardzo ważnym ogniwem drużyny, która zakończyła 30-letnie oczekiwanie The Reds na tytuł mistrzowski, po drodze zdobywając też trofea za Ligę Mistrzów i Klubowe Mistrzostwa Świata.
Robertson wystąpił w ostatnim odcinku podcastu Lockdown Tactics razem ze swoim byłym kolegą z Hull Robertem Snodgrassem oraz byłym napastnikiem Rangersów, Krisem Boydem.
W programie ostrzegł rywali na temat tego, czego mogą się jeszcze spodziewać po Trencie Alexandrze-Arnoldzie.
- Bardzo dobrze się wzajemnie uzupełniamy, uczymy się od siebie wzajemnie - powiedział. - Rywalizujemy ze sobą w sposób koleżeński, nie ma między nami negatywnych uczuć, staramy się po prostu wydobyć z siebie jak najwięcej i jak najwięcej dać drużynie.
- Trent jest najlepszym bocznym obrońcą świata, a z czasem będzie jeszcze lepszy.
Duet kolejny raz ściga się o to, kto z nich zdobędzie najwięcej asyst w sezonie, dzięki asyście w przegranym 1:2 meczu z Arsenalem Robertsonowi brakuje już tylko dwóch ostatnich podań, aby dogonić Trenta, który w tym sezonie zaliczył ich 12 w Premier League.
Tylko Kevin de Bruyne, rozgrywający Manchesteru City, może pochwalić się lepszym wynikiem asyst niż boczni obrońcy Liverpoolu, natomiast Robertson uważa, że Liverpool czerpie korzyści z tego, że boczni obrońcy The Reds wzajemnie się inspirują.
- Wiele dał nam pierwszy sezon, w którym powiedzieliśmy, że będziemy ze sobą rywalizować, na boisku bardzo pomaga nam też to, że poza nim dobrze się dogadujemy i jesteśmy ze sobą naprawdę blisko - powiedział.
- Kiedy ja popełniam kilka błędów na początku meczu, a potem zerkam na drugą stronę boiska i widzę jak on tam szaleje i tworzy okazje, wtedy myślę: 'okej, muszę wejść na taki poziom'.
- On robi to samo, wzajemnie wyciągamy z siebie maksimum umiejętności. Ludzie rozmawiają o naszym wyniku asyst, w ostatnich kilku sezonach on był naprawdę wysoki, a dzieje się tak po części dlatego, że wzajemnie ciągniemy się ku górze.
Komentarze (2)