Henderson: Zawsze o tym marzyłem
Jordan Henderson mógł rozkoszować się uczuciem podniesienia trofeum Premier League dla Liverpoolu, spełniając życiowe marzenie w środowy wieczór.
Kapitan The Reds wspiął się na podium na The Kop, aby odebrać nagrodę i oficjalnie zakończyć 30-letnie oczekiwanie klubu na tytuł mistrza Anglii.
Zrobił to po kolejnym niesamowitym sezonie zespołu Jürgena Kloppa - Liverpool ma już 96 punktów dzięki wygranej 5:3 z Chelsea na Anfield, podczas gdy w całym zeszłym sezonie było to 97 punktów.
Podczas obchodów mistrzostwa na stadionie Henderson podzielił się swoimi przemyśleniami, związanymi z tą okazją, mówił też o ogólnym poczuciu osiągnięcia w wywiadzie udzielonym Sky Sports po meczu.
Poniżej zapis rozmowy z kapitanem LFC...
O emocjach towarzyszących podnoszeniu trofeum...
Czekaliśmy na to długo, jak mówiłem przed meczem. Samo przygotowanie do meczu i wejście tam były niesamowite. Jak już mówiłem, chłopaki zasłużyli na ten moment. Oglądały nas nasze rodziny i to było ważne dla nas jako zespołu. To był niesamowity sezon i ukoronowanie go w ten sposób było naprawdę wyjątkowe.
O tym, czy był w tym sezonie jakiś moment zwrotny...
Niezupełnie. Początek był oczywiście bardzo ważny. Od tamtego czasu tylko rosnęliśmy wraz z rozwojem sezonu, byliśmy coraz silniejsi, coraz bardziej pewni i bezlitośni. Znaleźliśmy sposób na zwycięstwo przy tak wielu okazjach, to kwestia mentalności. Chłopcy byli genialni przez cały sezon i zasłużyli na to, co dostali.
O mentalności Liverpoolu po tym, jak w zeszłym sezonie zabrakło do tytułu tylko jednego punktu...
To czyni to jeszcze bardziej wyjątkowym. Poprzedni sezon, zdobycie 97 punktów i nie zdobycie tytułu było trudne do przyjęcia, jednak zareagowaliśmy kilka tygodni później i wygraliśmy Ligę Mistrzów. Na początku sezonu Premier League wiedzieliśmy, że mamy niedokończone sprawy. To był niesamowity sezon i jestem bardzo wdzięczny za to, że mogę być częścią tego klubu, częścią tego zespołu, który po 30 latach zdołał wygrać Premier League.
O tym, czy kiedykolwiek marzył, że może wygrać Premier League...
Zawsze marzyłem. Premier League była moim marzeniem od dzieciństwa i to był jeden z powodów, dla których chciałem przyjechać do Liverpoolu - chcesz wygrywać trofea, a oczekiwania są tak wysokie. Kiedy jednak przychodzisz jako młody gracz, jest to trudne. To był proces, podróż, to nie wydarzyło się z dnia na dzień. Przez ostatnie pięć lat, odkąd przybył boss, był to proces, podróż i każdy gracz był tego częścią. Zakończenie sezonu w ten sposób było naprawdę wyjątkowe. Możemy cieszyć się dzisiejszym wieczorem, ale po tym następny sezon będzie dla nas dużym wyzwaniem. Myślę, że dziś wieczorem ponownie musieliśmy pokazać mentalność, żeby wystąpić tak jak my, i uzyskać wynik, który osiągnęliśmy.
O więzi w zespole...
To najważniejsza rzecz - zespół. Oczywiście zawsze będziesz mieć ludzi, którzy będą dobrze grać, ale najważniejsza jest drużyna. Jesteśmy zawsze razem dla siebie, to naprawdę ścisła grupa - jak widać - i to poza boiskiem i na boisku. To robi ogromną różnicę i jest to kolejna rzecz, którą przyniósł boss, odkąd przyszedł - wspólnota w szatni. To zrobiło naprawdę dużą różnicę na boisku.
O pochwałach jego indywidualnych występów na przestrzeni tego sezonu...
Oczywiście miło jest słyszeć dobre rzeczy, ale jednocześnie tak naprawdę nie chodzi o mnie. Chodzi o zespół. Nie byłbym tam, gdzie jestem dzisiaj, bez zawodników, z którymi grałem, odkąd byłem w Liverpoolu, bez menedżerów, których miałem, trenerów, z którymi pracowałem i zespołu z ostatnich kilku lat - ich wpływ na mnie był ogromny i bardzo mi pomógł. Mam szczęście, że jestem częścią tego klubu piłkarskiego, mam szczęście pracować z niesamowitymi ludźmi, którzy mi pomogli. Zawsze starałem się dawać wszystko, co mam, zawsze starałem się być coraz lepszy w każdym kolejnym sezonie i to nie skończy się, dopóki nie przestanę grać.
Komentarze (0)