Klopp: To po prostu kolejny dzień w pracy
Z zaledwie jednym punktem dzielącym zespoły w tabeli Premier League i ośmioma meczami do rozegrania, Manchester City i Liverpool spotkają się w ten weekend na Etihad Stadium.
The Reds, po dołożeniu do gabloty z trofeami Pucharu Carabao, celują również w sukces w Lidze Mistrzów oraz Emirates FA Cup na ostatniej prostej sezonu.
Niemniej jednak Klopp podczas drugiej części swojej przedmeczowej konferencji prasowej wyjaśnił, dlaczego Liverpool nie zmieni swojego nastawienia, polegającego na podchodzeniu do każdego meczu z osobna, i to bez względu na to, co wydarzy się w niedzielę w Manchesterze.
Poniżej dalsza część tego, co miał do powiedzenia boss The Reds dziennikarzom...
O tym, czy zniwelowanie 14 punktów straty do zaledwie jednego przed niedzielnym spotkaniem wytworzy jakąkolwiek presję...
Przede wszystkim to było 14 punktów, ale mieliśmy do rozegrania dwa zaległe mecze - bodajże z Leeds i Arsenalem. Wyjazd na Arsenal to nie jest mecz, przed którym możesz sobie dopisywać trzy punkty, podobnie to wygląda z Leeds, gdy gra u siebie. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek prowadziłem 14 punktami, by potem przewaga stopniała do jednego punktu, naprawdę nie pamiętam. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, żeby czuli większą presję. Tu trzeba skoncentrować się na sobie, mieć rozeznanie w sytuacji, zdawać sobie sprawę z formy, w jakiej się znajdujemy. Myślę, że to wszystko wygląda u nas w porządku, ale nie mogę odpowiedzieć na twoje pytanie. To nie my znajdujemy się w tej sytuacji. Nie umiem sobie przypomnieć, żebym był kiedyś w podobnej - być może byłem, ale zdążyłem zapomnieć.
To nie jest aspekt, nad którym szczególnie rozmyślam - ujmę to w ten sposób. Wcale nie myślę, że są pod większą presją niż my. Grają u siebie, zachowują spokój i są zdecydowani w większości swoich meczów, my też musimy tacy być. To ważny mecz - nawet bardzo ważny - ale tak naprawdę, sezon nie skończy się po nim, a następne spotkania są równie ważne. Nasz terminarz jest szalony - gramy z City, Benficą, z City, United i Evertonem. Wszyscy będą mieć nadzieję, że jeśli wygramy jeden z meczów z City, będziemy świętować przez trzy lub cztery dni, ale tak się nie stanie. Dla nas wszystkich jest to bardzo ekscytujące przeżycie i naprawdę nie mogę się tego doczekać, ale to też kolejny dzień pracy. To po prostu kolejny ważny mecz, rozgrywamy takie odkąd rozpoczęliśmy naszą pogoń - wszystkie dotychczasowe mecze były jak finał i w tym przypadku nie będzie inaczej.
O statystyce pokazującej, że od sezonu 2018/19 Liverpool zgromadził tylko o jeden punkt mniej od Manchesteru City w Premier League...
To wspaniałe. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony tymi liczbami, ale to ogromne osiągnięcie, wręcz olbrzymie. Jak już mówiłem, oni nie zdobyliby tylu punktów, gdyby nie my i odwrotnie. Wzajemnie nakręcaliśmy się do lepszej gry. Taka jest prawda i to miłe. Gdyby ktoś zapytał mnie cztery lata temu: „Czy myślisz, że to możliwe?”, odpowiedziałbym, że niezbyt. Wiem, jak ludzie postrzegają nas i ich - owszem, mówią o nas jako o dobrej drużynie itd., ale to City jest uważane za najlepszą drużynę piłkarską na świecie. I ma o jeden punkt więcej niż my. Zatem co to tak właściwie oznacza?
Jeśli mam być szczery, myślę, że to najlepsza drużyna piłkarska na świecie, ale w tej chwili ma tylko jeden punkt więcej od nas, więc coś zrobiliśmy dobrze. Zdaję sobie z tego sprawę i jestem z tego zadowolony. Z pewnością byłoby lepiej, gdybyśmy zdobyli 20 punktów więcej w tym okresie, wtedy prawdopodobnie mielibyśmy jeszcze jeden tytuł lub jeszcze jedno trofeum itd. Wszystko jest jednak w porządku takie, jakie jest. Taki położyliśmy fundament pod finisz sezonu i z tego miejsca ruszymy.
O tym, czy czuje, że Liverpool jest teraz na równi z City…
Czy jesteśmy równi? Nie jestem pewny. Główna różnica między Dortmundem i Bayernem polegała na tym, że w Dortmundzie co roku traciliśmy ważnych piłkarzy, a Bayern nigdy. Jeśli opuszczasz Bayern, to w dużej mierze dzieje się tak dlatego, że przechodzisz na emeryturę lub nie grasz - przynajmniej tak było kiedyś. Jeśli zagrałeś wybitny sezon w Dortmundzie, pojawiało się wiele klubów zainteresowanych i bardzo często był to sam Bayern. Tak więc na tym polegała różnica. Tutaj mogliśmy coś zbudować i jesteśmy o wiele bardziej na równi z City, niż gdy rywalizowałem w Borussii z Bayernem.
Taka sytuacja zdecydowanie pomaga, ponieważ mogliśmy się po prostu rozwijać, mogliśmy budować na tym, co robiliśmy wcześniej. Mieliśmy gorszy okres w zeszłym roku, co nie było miłe, ale nawet na tym mogliśmy budować, ponieważ wiedzieliśmy, dlaczego to się stało. Nie obchodzi mnie, czy jesteśmy „równi”. Na pewno jednak jesteśmy dziś znacznie bliżej City niż wtedy Borussia Bayernu.
Komentarze (0)