TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1619

Jürgen Klopp: Musimy się cieszyć grą w półfinale


The Reds zagrają w środowy wieczór na Anfield pierwszy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów z Villarrealem, mając nadzieję na wypracowanie sobie przewagi w pierwszym meczu przed rewanżem w Hiszpanii.

Przed jutrzejszym spotkaniem Jürgen Klopp, walczący o swój kolejny finał w tych elitarnych rozgrywkach, tradycyjnie spotkał się z dziennikarzami, by odpowiedzieć na kilka pytań.

Oto zapis tego, co miał do powiedzenia menedżer Liverpoolu...

O finale Ligi Europy z Sevillą Unaia Emery'ego w 2016 roku i o tym, jak ten mecz wpłynął na rozwój drużyny...

Jeśli mam być szczery, długo nie myślałem o tamtym finale. Gdy myślę o meczach z Unaiem, to przypominają się choćby spotkania z Arsenalem. Owszem, tamten mecz był ważny. Mówiłem tamtego wieczoru, że wrócimy mocniejsi, choć nie wiedziałem, że tak będzie. Jednak w tamtym momencie naprawdę wierzyłem w to, że mamy sporą szansę, by wrócić silniejsi - i tak się stało. Ten finał był dla nas trudny, zagraliśmy naprawdę dobrą pierwszą połowę, choć powinniśmy strzelić więcej goli. Jeden z naszych goli został anulowany, już nawet nie pamiętam dlaczego. To był jednak nasz mecz numer 64 w sezonie, albo coś koło tego, to był dla nas generalnie ciężki sezon. Było dużo kłopotów z kontuzjami, niektórzy zawodnicy wrócili do sprawności na kilka dni przed wspomnianym finałem. Dlatego nie można tak naprawdę porównać dwóch różnych spotkań, szczególnie jeśli dzieli je sześć lat. Zresztą, czy coś potoczyłoby się inaczej, gdybyśmy wtedy wygrali? Szczerze mówiąc, nie sądzę. Bardzo chciałem wznieść trofeum tamtego wieczoru, ale trzeba wyciągać lekcje z takich rzeczy i to próbujemy robić.

O zagrożeniu ze strony Villarrealu...

Oczywiście przeprowadziliśmy szczegółową analizę ich gry. Już wcześniej darzyłem Unaia Emery'ego i Villarreal olbrzymim szacunkiem, bo jednym okiem zerkałem, jak grali z Bayernem, czy z Juventusem. Jednak teraz miałem okazję przyjrzeć się im dokładniej i muszę powiedzieć: wow, jestem pod wrażeniem. Jeśli przyjrzeć się grze zespołów Unaia, wygląda on na menedżera z obsesją na punkcie detali, który przygotowuje swoich piłkarzy na wszelkie możliwe sytuacje i to widać. Robią to naprawdę dobrze - mają różne sposoby rozgrywania, różne sposoby naciskania rywala, inaczej reagują w zależności od wyniku. To naprawdę imponujące. Oczywiście Unai to trener światowej klasy i wykonuje w Hiszpanii niesamowitą robotę. Jednak dobrą rzeczą w tych wszystkich analizach jest to, że to nie my graliśmy w meczach z nimi. Będziemy musieli się pewnie nieco dopasować, ale my również będziemy chcieli utrudnić im życie. Tego spróbujemy w tym dwumeczu.

O tym, w którym momencie sezonu Liverpool zaczął traktować każdy kolejny mecz jak finał...

Myślę, że to było wtedy, gdy wróciłem po przejściu covida, po meczu z Chelsea. W następnym meczu mieliśmy zagrać z Brentford, o ile dobrze pamiętam. Traciliśmy wtedy 14 punktów do lidera i mieliśmy dwa zaległe mecze do rozegrania, ale to wtedy zdecydowaliśmy, że warto spróbować, bo najłatwiej byłoby odpuścić w takim momencie. Mieliśmy duże ambicje przed tym sezonem, ale rozgrywaliśmy co najwyżej przyzwoitą kampanię - do tamtego czasu graliśmy w porządku, ale z pewnością to nie był wybitny sezon w naszym wykonaniu.

Tak więc wciąż mieliśmy o co grać, sytuacja u nas zawsze wygląda podobnie: najważniejsze to zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. To był ważny moment, osiągnęliśmy kwalifikację po meczu z United i umknęło mi to - nie zdarzyło mi się to nigdy wcześniej. Zazwyczaj świętowaliśmy ten moment, ale tym razem musiano mi o tym przypomnieć następnego dnia. Jednak to zawsze jest wielkie osiągnięcie i w styczniu pomyśleliśmy, że musimy spróbować. Wtedy przed nami było nie tylko City, ale także Chelsea i chyba ktoś jeszcze, ale już nie jestem pewny. Od tamtego momentu każde spotkanie jest dla nas jak finał. Właściwie to każdy mecz powinien być traktowany jak finał, ale gdy tracisz dużo punktów do lidera, nie wydaje się to tak oczywiste i ciężko jest tak do tego podchodzić. Jednak prawda jest taka, że my właśnie tak zachowywaliśmy się od tamtego momentu. To się nie zmieni, dopóki nie okaże się, że już nie ma o co walczyć. Próbujemy.

O poniesieniu tylko jednej porażki w 2022 roku...

Jesteśmy tu, ponieważ osiągaliśmy wyniki, jakich potrzebowaliśmy. To tyle. Nie musimy dziś mówić - szczególnie dziś - o innych rywalach, ponieważ teraz w pełni skupiamy się na Villarrealu i półfinale Ligi Mistrzów. To wyjątkowe móc brać udział w półfinale tych rozgrywek, to naprawdę szalone. To spotkanie olbrzymiej rangi. Tak wielu trenerów i piłkarzy daje z siebie wszystko, poświęca całe swoje życie i nie ma nawet szansy zbliżyć się do tego etapu. A my jesteśmy tu, więc musimy się tym cieszyć. Jasne, musimy to doceniać, ale także cieszyć się z tego. Owszem, zmierzymy się z naprawdę wymagającym rywalem, to prawda. Jeśli mam być szczery, oni są wprost stworzeni do tych rozgrywek, dzięki swojej organizacji gry. Jest naprawdę dobra. Myślę, że mogli mieć lekką przewagę w ostatnich starciach, w których Juve i Bayern być może trochę ich zlekceważyli - jednak nam coś takiego się nie przytrafia. Szczególnie po ich ostatnich czterech występach w Lidze Mistrzów nie ma na to szans, więc nie będą mieli już tego atutu. Jednak poza tym wszystkim, to wciąż bardzo dobry zespół, który również chce zapisać się w historii. Wydaje mi się, że to byłby ich pierwszy finał Ligi Mistrzów, więc jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wiele to znaczyłoby dla Villarrealu. Jednak dla nas jest to równie ważne. Chcemy tam dotrzeć ze wszystkich sił i musimy to pokazać jutro wieczorem.

O różnicach w taktyce Villarrealu na mecze ligowe i Ligę Mistrzów...

Nie bardzo to rozumiem, ale są na siódmym miejscu w lidze mimo naprawdę dobrej passy w ostatnim czasie. Nie wiem dokładnie, jak wyglądała ich pierwsza część sezonu. Pomiędzy ćwierćfinałami przeciwko Bayernowi zagrali z Bilbao, a Unai dokonał 11 zmian i zremisowali. Teraz wygrali z Valencią, która była finalistą krajowego pucharu, co też jest trudnym zadaniem. Gdyby sezon trwał dłużej, prawdopodobnie skończyliby ponownie na miejscu gwarantującym udział w Lidze Mistrzów, ale tak to już jest. La Liga jest oczywiście bardzo konkurencyjną ligą, ma stałą trójkę w czołówce, do tego dochodzi Sevilla, która w tym roku jest naprawdę dobra itd. To trudna liga do grania, trudno jest w niej odnosić sukcesy. Unai pokazuje jednak, że naprawdę ma plan na każdą ewentualność - inaczej grają przy 0:0, inaczej kiedy przegrywają lub wygrywają jedną bramką, potrafią dłużej utrzymywać się przy piłce, ale też potrafią ją oddać. W lidze widać, że są mecze, w których mają dużo więcej posiadania, w innych zaś mniej. Tak więc korzystają ze wszystkich możliwych środków i jeśli nie wygrywają, to są blisko zwycięstwa. To naprawdę imponujące, właśnie tego potrzebujesz w pucharach - planu na każdy potencjalny etap meczu. Przede wszystkim musisz wyjść z pozytywnym nastawieniem, a potem umieć uporać się z rywalem - my również musimy to zrobić.

O tym, czy na Anfield będzie potrzebny występ podobny do tego z Barceloną w 2019 roku...

Owszem, potrzebujemy atmosfery na trybunach, potrzebujemy dobrego występu, ale musimy zagrać również inaczej, bo czeka nas zupełnie inne spotkanie. Barcelona tamtego wieczoru była ustawiona zupełnie inaczej niż robi to Villarreal. Jednak tak - potrzebujemy wielkiego meczu, musimy zagrać nasz najlepszy futbol. Ja muszę być w najlepszej dyspozycji przed i w czasie meczu, ale chłopaki również. To całkowicie w porządku, ponieważ gramy w półfinale Ligi Mistrzów - gdyby było łatwo, to coś byłoby nie tak. Dlatego nie mogę się doczekać nawet teraz, w tym napiętym do granic terminarzu, gdy w ciągu tygodnia gramy z City, United i Evertonem. Po takich meczach łatwo o rozprężenie, ale na szczęście jutro zagramy z Villarrealem, więc będziemy skupieni w stu procentach.

O 20 różnych strzelcach goli dla Liverpoolu w tym sezonie...

Przede wszystkim to piękna statystyka, ponieważ nigdy nie byłem w sytuacji, w której 20 zawodników mojego zespołu strzeliło gola w trakcie sezonu. Jeśli mam być szczery, dla mnie zablokowanie strzału na linii jest jak gol. Wybicie piłki z linii jest trochę jak zdobycie bramki, ale nie liczymy tego, nie ma takiej klasyfikacji. Ali nie zdobył jeszcze gola w tym sezonie, ale zaliczył kilka interwencji, które liczą się dla mnie jak gole. Jest wiele różnych sposobów, by wygrać mecz i trzeba znaleźć ten odpowiedni. Tę umiejętność musieliśmy pokazać w weekend z Evertonem, bo pierwsza połowa nie była oczywiście dobra w naszym wykonaniu. To jednak nie jest równoznaczne z tym, że masz przestać próbować. Nie, to dopiero początek - wyciągnęliśmy wnioski z pierwszej połowy, próbowaliśmy zagrać lepiej, sprawiać więcej kłopotów rywalom i wtedy strzeliliśmy nasze gole. Jedną z bramek zdobył Robbo - to chyba jego pierwsza bramka przed The Kop? To dobre! Koniec końców, znaleźliśmy jednak sposób na zdobycie gola i jutro również musimy to zrobić.

Mamy do rozegrania dwie połowy - pierwszą tutaj i drugą na wyjeździe. Wiemy, że niezależnie od jutrzejszego wyniku będziemy musieli polecieć do Villarrealu, gdzie będzie panowała niesamowicie gorąca atmosfera i taką samą musimy stworzyć jutro wieczorem. Dobrze jest grać pierwszy mecz na wyjeździe, by potem móc walczyć o wynik u siebie, przed swoimi kibicami, ale kogo to obchodzi? Tak to teraz wygląda, dlatego musimy się upewnić, że zaprezentujemy się na swoim absolutnie najwyższym poziomie - wszyscy na stadionie. Mamy bystrych kibiców, oglądają mecze, wiedzą, że Villarreal jest naprawdę mocny. Będą momenty, w których będziemy jutro cierpieć. Zdecydowanie, wiem to już teraz - na to właśnie musimy być przygotowani. Jednak nie ma czym się denerwować, my również możemy sprawić, że oni będą cierpieć i musimy to robić. Gramy pierwszy mecz u siebie, musimy jutro wykorzystać tę przewagę. Nie wiem, jaki będzie wynik jutrzejszego meczu, ale jaki by nie był, przepracujemy go i będziemy walczyć w Villarrealu, ponieważ dotarcie do finału Ligi Mistrzów jest dla nas wszystkim. Musimy to pokazać.

O presji związanej z próbą wygrania każdego kolejnego meczu...

Odkąd tu jestem tak to wygląda. Na początku po prostu nie wychodziło nam to wystarczająco często, ale podejście było zawsze właśnie takie. Gdziekolwiek jesteśmy, niezależnie od sytuacji - czy wygraliśmy, czy przegraliśmy w ostatnim meczu - jesteśmy Liverpool i gdzie byśmy nie pojechali, każdy z nas będzie walczył, jakby to był jego ostatni mecz w sezonie. Musimy walczyć, jakbyśmy nie wygrali przez ostatnie 12 lat. Tak wygląda sytuacja odkąd tu jestem i to się nie zmieniło. Po prostu okoliczności generalnie dały nam to "coś" ekstra, bo w pewnym momencie pomyśleliśmy: "jeśli chcemy coś jeszcze osiągnąć w tym roku, to lepiej zacznijmy coś robić, w przeciwnym wypadku wyścig może się skończyć zanim tak naprawdę się zaczął". Właściwie tak to wyglądało. Czy, odkąd tu jestem, przypominacie sobie mecz, o którym pomyślelibyście: "jeśli dziś przegrają, nikt się tym nie przejmie"? Ja nie mogę sobie przypomnieć. Dlatego też nasze nastawienie zawsze było, jest i będzie właśnie takie.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (6)

użytkownik zablokowany 26.04.2022 21:05 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.
użytkownik zablokowany 26.04.2022 21:14 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.
BigAnfield 26.04.2022 23:26 #
Dobre meczycho City z Realem. Swoją drogą chyba wolałbym City. Ten Real ma jakiś dziwny patent na LM. Niby nie grają nic specjalnego, ale przechodzą dalej.
A tego Rumuna z gwizdkiem z chęcią zaprosiłbym na Wyspy, żeby te angielskie pseudo sędziny miały od kogo się uczyć.
użytkownik zablokowany 27.04.2022 00:37 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.
Klopp12 26.04.2022 23:43 #
Byle jutro pewny awans z 3:0 taki i można rotować, a City musi na pełnej piździe wyjść na Bernabeu, bo ich zmiotą. Wszystko się pod nas układa, tylko musimy to wykorzystać. A Leeds już czeka na City w sobotę.
Elnino6786 27.04.2022 11:41 #
Leeds się obsra zobaczysz. W tym meczu nie ma co szukać pkt dla Leeds niestety
użytkownik zablokowany 27.04.2022 11:48 #
Leeds w formie niezłej. Zobaczy się.
Karasu 27.04.2022 09:34 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.
lfcarty 27.04.2022 11:37 #
Wieczór bez Diariusza Dzikenowskiego (pomyłka zamierzona jemu wolno to i mi wolno;)w lidze mistrzów (TVP1) to już smakuje jak zwycięstwo!!!
Nie mogę się doczekać.
adamne 27.04.2022 15:47 #
Na pewno Villarreal będzie niesamowicie zmotywowane w tym dwumeczu, nie dość że walczą o pierwszy w historii finał LM to jeszcze ich jedyna szansa na LM w przyszłym sezonie bo przez LL to już nie dadzą rady. Postawią więc wszystko na jedną kartę, nie będzie oszczędzania zawodników na ligę.

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com