LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1102

Woltman: Chcę udowodnić swoją wartość


To już rok, odkąd Max Woltman zaliczył debiut dla klubu, w którym się wychował. Rok, odkąd po raz pierwszy założył koszulkę Liverpoolu i wszedł na boisko po wysłuchaniu instrukcji menedżera.

I choć wielu innych adeptów akademii swoje pierwsze występy dla Liverpoolu zaliczało w krajowych pucharach, pierwszy występ Woltmana nastąpił w zupełnie innych okolicznościach - młody Scouser wszedł z ławki w meczu z Milanem na San Siro.

Urodzony w Wirral napastnik nie obchodził jeszcze swoich drugich urodzin, kiedy podopieczni Rafy Beniteza pokonali AC Milan, wygrywając finał Ligi Mistrzów w 2005 roku. Teraz jednak wychowanek The Reds poszedł w ślady niektórych swoich bohaterów. Został wprowadzony jako zmiennik w 93. minucie w miejsce Takumiego Minamino. Liverpool grał w mocno zmienionym składzie, będąc już pewnym pierwszego miejsca w grupie i prowadził 2:1, by za chwilę sięgnąć po komplet punktów w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

- To było niewiarygodne, to był wyjątkowy dzień dla mnie i mojej rodziny - wspominał 19-latek w ekskluzywnym wywiadzie dla ECHO.

- Boss i Pep Lijnders powiedzieli mi, żebym po prostu wszedł, dobrze się bawił i ciężko pracował. Graliśmy na ogromnym stadionie przeciwko potężnej drużynie. Musiałem wejść, wykonać swoją pracę, a potem mogłem zacząć swoje małe świętowanie.

- Z trybun obserwował mnie mój brat. Myślę, że sama świadomość, że jest na trybunach, dodawała mi otuchy.

- Cieszyłem się, że ktoś mnie ogląda i widzi ten moment na żywo. To było jeszcze lepsze uczucie, gdy wiedziałem, że jest na stadionie i patrzy. Mam nadzieję, że był ze mnie dumny.

Woltman nie był sam także na boisku. Zagrał razem ze swoim najlepszym przyjacielem, Tylerem Mortonem, który zagrał od pierwszej minuty tej nocy na San Siro po debiucie niecałe trzy miesiące wcześniej przeciwko Norwich City w Pucharze Ligi. Po wspólnym przejściu przez szeregi młodzieżowe Liverpoolu, historia obydwu zawodników jest dość wyjątkowa i napastnik podkreślał to na każdym kroku.

- To było dość zabawne, ponieważ kiedy biegałem po boisku, patrzyłem na Tylera, a on uśmiechał się do mnie - powiedział.

- Był ze mnie niesamowicie dumny, zresztą obydwaj byliśmy dumni z siebie. Nie ma chyba nic lepszego niż debiut u boku najlepszego kumpla. To był niewiarygodny moment dla nas i naszych rodzin.

- Jeśli mam być szczery, to istne szaleństwo. Odkąd trafiłem tu jako dziecko, dorastałem z moim najlepszym przyjacielem. To niebywałe. Czasami tak naprawdę o tym nie myślisz, po prostu cieszysz się chwilą. Kiedy jednak cofniesz się myślami do przeszłości i spojrzysz na to wszystko, to jest to trochę szalone.

- Jeśli będę miał okazję zobaczyć go w akcji (na wypożyczeniu w Blackburn), zrobię to i jestem pewny, że on też przyjechałby zobaczyć, jak radzę sobie w Doncaster. Zawsze wysyłamy sobie SMS-y, często spędzamy ze sobą czas.

- Zawsze wychodzimy razem na miasto coś zjeść. Naprawdę miło jest móc z nim porozmawiać i zobaczyć, jakie ma doświadczenia. On może natomiast porozmawiać ze mną i zobaczyć, czego uczę się tutaj. Dobrze jest zobaczyć, jak pracują różne zespoły i jak różne mogą być środowiska pracy.

- To niewiarygodna podróż, w której uczestniczyliśmy ja i Tyler. Mam tylko nadzieję, że będziemy to kontynuować.

Woltman po swoim debiucie w Liverpoolu zaliczył też pierwszy występ w wyjściowej jedenastce oraz pierwszy występ seniorski na Anfield przeciwko Shrewsbury Town w styczniu. Rozpoczął mecz w ataku - Morton zagrał w środku pola - zanim został zastąpiony w przerwie. The Reds wygrali 4:1, rozpoczynając ubiegłoroczną udaną kampanię w FA Cup.

Prawdę mówiąc, szansa dla Woltmana przyszła w dość dziwnych okolicznościach - w AXA Training Centre panował covid, co sprawiło, że wielu starszych graczy nie było dostępnych na spotkanie ze Shrewsbury. Mimo to był to kolejny pamiętny dzień dla rodziny Woltmanów. 19-latek twierdzi jednak, że podszedł do tego meczu zupełnie normalnie.

- Trenowałem jak zwykle, szczerze mówiąc - przyznał Woltman.

- Dostałem tylko scenariusz tego, co dzieje się w weekend i w jaki sposób mam ustawiać się na treningach przez cały tydzień.

- W takiej sytuacji nie możesz sobie pozwolić, żeby twoje nerwy i podekscytowanie wpływały na ciebie zbyt mocno. Musisz zachować chłodną głowę, wyjść na boisko, cieszyć się grą, ale też wykonać pracę dla zespołu. Ja liczyłem tylko, że pomożemy dostać się chłopakom do następnej rundy i zrobiliśmy to.

- Na początku meczu podszedł do mnie trener i powiedział: "Wejdź, rób swoje i ciesz się tym. Baw się dobrze, pamiętaj o tym". To było bardzo uspokajające i pocieszające.

- Uderzyło mnie to, że boss poświęcił trochę czasu przygotowań, by przyjść i porozmawiać ze mną. Myślę, że to pozwoliło mi w dużym stopniu opanować nerwy.

Obaj absolwenci akademii są obecnie wypożyczeni w tym sezonie, a Morton wręcz rozkwita w Championship, grając dla Blackburn Rovers. Przed przerwą na Mistrzostwa Świata zaliczył 22 występy i otrzymał pierwsze powołanie do reprezentacji Anglii U-21.

Jednak dla Woltmana nie wszystko poszło tak gładko w ekipie Doncaster Rovers, grającej w League Two. Do tej pory wystąpił tylko w 10 spotkaniach, a niektóre doniesienia sugerowały, że w styczniu może zostać ściągnięty z powrotem do Liverpoolu.

Nie pomógł mu fakt, że w październiku zwolniono z posady menedżera byłego napastnika Coventry City i Birmingham, Gary'ego McSheffreya, który sprowadzał go na wypożyczenie. Nastolatek zaliczył jednak w piątkowy wieczór swój drugi start w tym sezonie w meczu z Walsall, po tym, jak nie został uwzględniony w składzie meczowym Doncaster na poprzednie dwie kolejki.

Przed jego ostatnim występem w zeszły weekend nowy boss Rovers, Danny Schofield, pochwalił zaangażowanie Woltmana na treningach w minionych tygodniach, co może sugerować powrót zawodnika do pierwszej jedenastki.

- Max to ciekawy zawodnik, był niesamowity w ciągu ostatnich dwóch tygodni treningów - mówił Schofield.

- Miał lekki dołek, gdy był poza składem. Usiedliśmy z nim i porozmawialiśmy o futbolu. To w końcu 19-letni chłopak.

- Ma oczywiście olbrzymi potencjał, inaczej nie grałby w Liverpoolu. W ostatnich dwóch tygodniach był fantastyczny i powiedziałem mu: "Jeśli nadal będziesz tak spisywał się na treningach, dostaniesz swoją szansę".

- Ze względu na kontuzję Aidana (Barlowa) wygląda na to, że będzie w składzie na mecz z Walsall. On cieszy się treningami, kocha futbol. Powiedział mi: "Chcę tylko grać, chcę udowodnić, że potrafię grać i wierzę, że mogę".

- Prawdopodobnie dostanie trochę czasu gry w ciągu najbliższych kilku meczów. Wie, czego potrzeba, aby rywalizować na poziomie League Two.

I z pewnością podobne wrażenie zrobił Woltman w rozmowie z ECHO. Zamiast czuć się przygnębiony, że nie gra więcej, jest zdeterminowany, aby udowodnić swoją wartość na Eco-Power Stadium. Nie spieszy się z powrotem na Anfield, ponieważ widzi potencjalną szansę na awans z Doncaster do League One.

- Zwolnienie menedżera to dla mnie coś nowego, ponieważ jeszcze nie doświadczyłem czegoś podobnego w swojej karierze. Taki jest jednak futbol, to też biznes - mówił Woltman.

- Szybko musisz przejść z tym do porządku dziennego i zaadaptować się do sposobu gry nowego menedżera. Było oczywiście zupełnie inaczej, ale taka jest piłka i trzeba za tym wszystkim nadążać.

- Nowy trener lubi grać piłką. Jego styl gry jest naprawdę dobry, pasuje mi. Mam nadzieję, że zbudujemy dobrą relację i będę dużo grał. Zobaczymy, co sezon przyniesie mi i zespołowi.

- Naprawdę dobrze się tu czuję. Zadomowiłem się tu, a chłopaki przyjęli mnie serdecznie od samego wejścia. Dobrze jest być tydzień w tydzień w otoczeniu pierwszego zespołu. Te wszystkie wyjazdy, treningi, możliwość przebywania z profesjonalnymi zawodnikami - to naprawdę sprawia mi radość.

- Na tym poziomie jest o wiele większa rywalizacja, stawka jest dużo większa. Dołączenie do Doncaster i gra z dorosłymi mężczyznami zamiast nauki w akademii to duży krok w mojej karierze.

- Jest trochę inaczej, ale zasady gry są te same. Doncaster chce grać w piłkę, ja również, choć w razie potrzeby mogę też wykonać brudną robotę. Czuję, że zadomowiłem się tu i dostosowuję się powoli do tego, co chce grać nasz menedżer i czego oczekują ode mnie koledzy z zespołu.

- Chcę zobaczyć, jak zespół zapewnia sobie awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Myślę, że mamy wystarczająco silny zespół, by to osiągnąć. Chciałbym w tym pomóc, jak tylko mogę.

Być może dobrze się stało, że Woltman przez cały czas, który spędził w akademii Liverpoolu, był porównywany do Roberto Firmino. Asystent menedżera, Pep Lijnders, zachęcał młodego napastnika do studiowania gry Brazylijczyka, ponieważ w klubie chciano, by poczuł się w pierwszym zespole jak w domu.

- Myślę, że najważniejszym przekazem od ludzi w Liverpoolu, jest to, by po prostu dobrze się bawić - powiedział Woltman.

- Żyj chwilą i nie daj się zbytnio ponieść emocjom związanym z przebywaniem blisko zespołu. W klubie chcą, żebyś przede wszystkim dobrze się bawił i czuł, że jesteś jego częścią.

- Wyraź siebie i pokaż, na co cię stać. To jest dla mnie najważniejsze - dobra zabawa i faktyczna radość z gry.

- Wszyscy w pierwszym zespole się tobą opiekują i biorą cię pod swoje skrzydła. Rozmawiają z tobą, pomagają ci, dają wskazówki. To była dla mnie jedna z pierwszych rzeczy, które zauważyłem.

- Milner jest w tym naprawdę dobry. Pomaga ci, rozmawia z tobą podczas sesji, mówi ci o tym, jak chce, żebyś grał. Myślę, że to jest dokładnie to, czego potrzebuje młody chłopak, który wchodzi do pierwszego zespołu. Szczególnie widać to w przypadku Curtisa i Trenta - obydwaj rozmawiają z tobą i pomagają ci się dopasować. Myślę, że naprawdę potrafią pomóc zawodnikom w adaptacji, pomagając ci poczuć się częścią zespołu.

- Kiedy po raz pierwszy trenowałem z pierwszym zespołem, był to dla mnie zupełnie inny poziom. Zawodnicy wracali wówczas do klubu po przerwie reprezentacyjnej. Trenowałem z nimi i myślałem: "Wow! To duży krok pod względem intensywności i poziomu".

- Każdy z nich gra na absurdalnym poziomie. W moich oczach to najlepsza drużyna w Europie i kiedy trenujesz z nimi, jest to wręcz niewiarygodne. Musisz się jednak do tego dostosować, musisz być gotowy, jeśli będziesz potrzebny.

- Pep Lijnders i inni trenerzy dużo ze mną rozmawiają. Proszą mnie, żebym podglądał małe rzeczy od Roberto Firmino. U niego widać najlepiej różnicę poziomów. Gdy patrzysz na jego pierwszy kontakt i umiejętności techniczne, myślisz, że to po prostu szalone, jaki jest dobry. Rzeczy, które może zrobić z piłką i bez niej, jego tempo, pracowitość itd. - wszystko to po prostu inna klasa.

Czy to w Doncaster, czy w Liverpoolu, Woltman będzie nadal cieszył się piłką nożną, biorąc pod uwagę rady swoich trenerów. Jego ograniczone występy w League Two mogą rysować obraz młodego gracza, który cierpi na wypożyczeniu, jednak on sam jest zdeterminowany, by stworzyć inną narrację - zarówno w tym sezonie, jak i w następnych.

- Poczekajmy do końca sezonu, a potem zobaczymy, co wydarzy się latem - mówił napastnik, zastanawiając się nad swoją przyszłością.

- Chcę grać na najwyższym możliwym poziomie i chcę to robić przez długi czas. Chcę grać w Premier League i Lidze Mistrzów. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić.

- Muszę po prostu udowadniać swoją wartość każdego dnia na treningach. Mam nadzieję, że nadal będę czynił postępy i że wchodząc na boisko, ciężko pracując i czerpiąc radość z gry, będę w stanie pokazać swoim trenerom, jakim typem zawodnika jestem. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (0)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic