Fatalna druga połowa. Porażka 1:4
Fatalna druga połowa meczu w wykonaniu Liverpoolu zdecydowanie przyćmiła to co się działo w pierwszej części. The Reds zostali zdominowani przez Manchester City i zasłużenie przegrali 1:4. To kolejna wyjazdowa porażka podopiecznych Jürgena Kloppa w tym sezonie Premier League, gdzie pod tym względem plasują się na dnie tabeli.
Po ponad dwutygodniowej przerwie piłkarze the Reds wracają do zmagań w Premier League i pierwszym przetarciem po tej przerwie był pojedynek z rywalem z najwyższej półki. Wielu z nas stęskniło się za swoimi ulubieńcami i przebierało nogami w oczekiwaniu na zbliżające się starcie z Obywatelami.
Powrót do treningów Luisa Díaza był dużym zastrzykiem pozytywnej energii, ale nie można było liczyć, że dzisiaj odegra jakąkolwiek rolę w zespole. Poza grą w kadrze Liverpoolu był m.in. Thiago, który zmagał się z urazem, a na ławce rezerwowych zabrakło miejsca dla Fábio Carvalho i Curtisa Jonesa. Naby Keïta wypadł na spotkanie z City z powodu... rzecz jasna kontuzji, jakiej nabawił się podczas przerwy reprezentacyjnej. Natomiast jedynym zmartwieniem Pepa Guardioli był występ pod znakiem zapytania Erlinga Haalanda, którego ostatecznie zabrakło na ławce rezerwowych.
Manchester City od początku dominował na boisku, długo posiadał piłkę i próbował wejść z nią do bramki the Reds, ale to drużyna gości objęła w 17. minucie spotkania prowadzenie ku zaskoczeniu miejscowych kibiców. Liverpool wyszedł z błyskawiczną kontrą, którą zakończył przepięknym uderzeniem w okienko Mohamed Salah. Dużo zasług przy wykończeniu Egipcjanina miał Diogo Jota, który fenomenalnie urwał się obrońcom City i wystawił piłkę napastnikowi the Reds.
Radość z prowadzenia nie trwała zbyt długo. Dziesięć minut później koronkowa i sztandarowa akcja Manchesteru City przyniosła gola na 1:1. Autorem trafienia był Julián Álvarez. Kolejne minuty spotkania mogły cieszyć każdego fana piłki nożnej. Oglądaliśmy nóstwo walki, ale tej pięknej i elektryzującej walki taktycznej na boisku. Obie drużyny szukały sposobu, aby znaleźć drogę do bramki przeciwnika.
Już w pierwszej minucie drugiej połowy Manchester City wyprowadził szybki atak, na którego gola zamienił Kevin De Bruyne, kierując gola do pustej bramki. W 53. minucie zbyt pasywna postawa we własnym polu karnym Fabinho wobec Álvareza przyczyniła się do utraty gola. Pierwszy strzał Argentyńczyka zdołał zablokować na piątym metrze Trent Alexander-Arnold, ale dobitka Gündoğana była precyzyjna, przyczyniając się do posłania Liverpoolu na deski.
W 74. minucie Jack Grealish ewidentnie dobił Liverpool. Bezradni piłkarze Jürgena Kloppa przyglądali się tylko jak gracze City wjeżdżają w pole karne, a Grealish precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał Alissona Beckera. Zdawało się, że gol zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie mentalnie położył Liverpool. Cała druga część w meczu w wykonaniu the Reds była beznadziejna. Gol Grealisha zabił mecz i wynikiem 4:1 dla the Citizens zakończył się mecz w sobotnie popołudnie.
Składy:
Manchester City: Ederson - Stones, Akanji, Dias, Aké - De Bruyne, Rodri (83' B. Silva), Gündoğan - Mahrez, Álvarez, Grealish (89' Palmer)
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Konaté, van Dijk, Robertson (70' Tsimikas) - Elliott (70' Oxlade-Chamberlain), Fabinho, Henderson - Salah (70' Firmino), Gakpo (82' Milner), Jota (70' Núñez)
Komentarze (359)
Może Jurgen nie ma pomysłu na tego chłopaka i na siłę pcha innych
Darwin wchodzi na podmęczonego rywala i "dobija gada" 🤣
W typerze dałem 2:1 dla nas 💪
Come on LFC 🔴
Debil rodri 😡
Mnie nie obchodza sprawy z reprezentacja. To jego wybor gdzie chce grac i czy w ogole chce grac. Problemy wychowawcze? To jest mlody szczyl i nic dziwnego ze sie zdarzaja. Gavi tez ma problemy wychowawcze i gra, jest chwalony za swoje zachowania a'la Gattuso, a tutaj Fabio ma podcinane skrzydla za sprawy osobiste?
Origi? Proszę Cię, kolejna liga go wyjaśnia, za kogo on miał grać przy legendarnym trio :D
Firmino w 20/21 byl tragicznym zawodnikiem, kopal sie po czole i przeszkadzal druzynie bardziej niz pomagal a mimo to Belg szans nie otrzymywal, ale jak pomsta to do Belga i gdyby nie on to ani jednego istotnego trofeum by ten zespol nie zdobyl.
Tego się słuchać nie da, chyba najlepiej wyciszyć TV.
Podoba mi się, że gramy licząc na kontry-mądra taktyka na "menczyster".
Wpuść Darwina, strzelić drugiego gola i wygrać⚽⚽💪🔴
Takie rzeczy nie zdarzały się w Canal +
Na koniec meczu dostanie płetwy i będzie Jack the Diver.
11 zl poszlo sie pieprzyc.
No ale moglismy to zrobic, wystarczylo grac na skupieniu ale nasza druzyna z disneylandu nie ma checi do gry.
- Bez zmian...
W 2022 roku tez remisowalismy z City na wyjezdzie...
Niech ten sezon się kończy.
Mozna przegrac ale poprzez walke, Liverpool nawet w slabszej formie i tak powinien byc grozny i przeciwko takim rywalom powinni gryzc glebe, to nie powinny byc latwe mecze dla takiego City. Smiejemy sie z Mułów ze ich zlalismy, ale jakie wtedy bylo nasze zaangazowanie a jakie dzisiaj.
"No, pewne niedociagniecia sa,
A gdzie ty tu widzisz dociagniecia"
Prawda jest taka ze mniej wiecej taki wynik i taka gre mozna bylo przed meczem przewidziec
Po raz kolejny dobija nas gol dający rywalom prowadzenie - tak było z Realem na Anfield, tak było dziś z City.
Jakoś rywale w analogicznych sytuacjach nie łamią się tylko dalej grają swoje, my mamy od razu pelne gacie.
Druga sprawa, to zastanawia mnie czemu nie kreślili linii przy pierwszej bramce dla City. Może to wrażenie, ale patrząc po granicy kolorze trawy, to mógłbyc delikatny spalony Mahreza, ale nikt nic nie sprawdzał. Dziwne bo sytuacja na styku w tak ważnym meczu. I dlaczego nie było spalonego Kevina przy drugim golu? Podanie nie do niego, ale absorbuje uwagę obrońcy i w dodatku bierze czynny udział w dalszej części w akcji, którą kończy golem. Nie rozumiem, że w jednym meczu takie akcje to spalony, a w innym jest ok. Nie szukam wymówek, bo City było w drugiej połowie zdecydowanie lepsze, ale gdyby odgwizdali spalonego to może mecz ułożył by się inaczej.
Pierwszy do odstrzału z tej drużyny. Zawsze cofa się w pole karne. Nie doskakuje do przeciwnika. Łamie linie spalonego. Wieczni obrońcy Robertsona zobaczcie jego braki.
Oczywistą oczywistością jest fakt, iż ten sezon nie jest udany jednak to nie usprawiedliwia obrażania własnych zawodników lub trenera.
Nie oglądałem bo po meczu z Bourmeth pisalem ze nie bede kobinował z czasem na godzine 13:÷0 bo to mi za bardzo nie pasuje a i tak graja padake do ogladania, przynajmniej oszczedzilem sobie cierpienia