Fabinho: Nie interesowały mnie inne kluby
Fabinho już po pierwszym spotkaniu z Jürgenem Kloppem wiedział, że to jest idealne miejsce do kontynuowania kariery.
Pomocnik niedawno świętował pięć lat spędzonych na Merseyside, po tym jak dołączył do the Reds w maju 2018 roku z AS Monaco.
Brazylijczyk odegrał kluczową rolą w zdobyciu przez klub ostatnich siedmiu trofeów pod wodzą Kloppa, występując do tej pory w 219 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach.
Jego świetna gra w środku boiska była kluczowa dla zespołu w powrocie na szczyt.
- Liverpool nie był jedynym klubem, który złożył ofertę tamtego lata – powiedział Fabinho.
- Był inny klub w Anglii, który mogłem wybrać. Po rozmowie z Jürgenem Kloppem decyzja mogła być tylko jedna. Nie interesowały mnie inne zespoły, to było na zasadzie „Ok, dziękuje i dołączam do Liverpoolu!”
- Spotkaliśmy się w Anglii, a on wyjaśnił mi swoją wizję, opowiedział jak chce żeby grała drużyna i jaką ważną częścią tego będę. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem o czym on do mnie mówi, bo nie znałem angielskiego, ale to nie miało znaczenia! Po jakimś czasie dołączył do nas tłumacz, ale nawet bez niego można było zrozumieć jego pozytywne nastawienie. Kiwałem głową zanim jeszcze powiedzieli mi co mówi.
Fabinho wystąpił ponad 40 razy w każdym z dotychczasowych sezonów w barwach the Reds, z wyjątkiem jednego, w którym zabrakło mu jednego występu. Udowodnił tym, że jest bardzo ważnym ogniwem w środku pola drużyny Kloppa.
- Dokonał niesamowitych rzeczy dla tego klubu, ale szczerze mówiąc, trudno jest mówić o tym, jak dobry jest, ponieważ dla nas jako graczy jest to normalne. Jego metody, przygotowania, rozmowy z drużyną, podejmowanie decyzji... wszystko robi perfekcyjnie i tego oczekujemy od niego każdego dnia. Nie ma drugiego Kloppa.
- Kiedy przybyłem do Liverpoolu czułem, że klub jest na początku czegoś naprawdę wyjątkowego. Klub czekał na trofea niczym rolnik na żniwa i ten czas nadszedł. Jako nowy zawodnik jesteś witany w klubie jak rodzina. Sposób w jaki jesteśmy ze sobą, w jaki się traktujemy i jak się wspieramy jest czymś wyjątkowym. To takie małe uczucie. Liverpool to ogromny klub, każdego dnia widzisz co on znaczy dla ludzi w mieście i poza nim. Nieważne gdzie gramy, nasi kibice podróżują z nami po całym świecie, aby zobaczyć jak gramy. Ta miłość i wsparcie są niesamowite. No i jest jeszcze Anfield.
- Nie zrozum mnie źle, zawsze kochałem kibiców. Szczerze mówiąc, przed Liverpoolem, gdybyś zapytał mnie czy kibice robią różnicę na boisku, odpowiedział bym, że nie. A teraz? Po tym co przeżyłem grając tutaj? Grając na Anfield widzisz ogromną różnicę, czujesz ją na własnej skórze.
Komentarze (0)