SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1805

Leighton Clarkson: Musiałem odejść z LFC


Piątkowy wieczór w Aberdeen.

Leighton Clarkson znajduje się w swoim pokoju hotelowym w Malmaison przy ulicy Queen’s Road. Poprzedniego dnia podpisał kontrakt z Aberdeen i teraz przygotowuje się na kolację.

Na dole, w hotelowym ogrodzie, jego ojciec Wes rozmawia z małą grupą fanów Aberdeen, którzy okazują się być przyjaciółmi przewodniczącego klubu, Dave'a Cormacka.

– Znowu skończyliśmy jedząc w hotelu. Takie właśnie jest Aberdeen... – mówi Clarkson, śmiejąc się. 

Dla 21-letniego pomocnika ostatnie kilka dni były intensywne, niezwykle emocjonalne oraz ekscytujące. W rozmowie na wyłączność, którą odbył z The Athletic, opowiedział na temat swojego odejścia z Liverpoolu do szkockiej ekipy.

Oto, jak doszło do tego transferu oraz jakim uczuciem jest podjęcie decyzji, zmieniającej całe przyszłe życie...

***

Środowy wieczór, dwa tygodnie temu. Clarkson właśnie wylądował w Manchesterze po wakacjach z przyjaciółmi na Ibizie. Następnego ranka ponownie zapakował się w samolot, tym razem do Aberdeen, gdzie miał sfinalizować swój stały transfer z Liverpoolu — klubu, do którego dołączył w wieku sześciu lat po tym, jak został zrekrutowany grając jeszcze dla Clitheroe Wolves.

Clarkson, z okularami przeciwsłonecznymi na nosach, mającymi mu pomóc utrzymać transakcję w tajemnicy, został przywitany przez swojego agenta i przedstawiciela klubu. Stamtąd udali się na stadion Pittodrie. To na obiekcie szkockiej drużyny miało odbyć się dopełnienie wszystkich formalności, związanych zarówno z umową, jak i medialną częścią tej przeprowadzki. 

Wątpliwe jest to, że wspomniane okulary przeciwsłoneczne zadziałały. Jak mówi sam Clarkson, fani Aberdeenu są wszędzie i mają sokoli wzrok. Kilka dni wcześniej w popularnym klubie plażowym O Beach Ibiza, Clarkson znalazł się w otoczeniu dużej grupy fanów z Aberdeen, regularnie uczęszczających na mecze swojej drużyny.

– Nieustannie pytali "więc co zrobisz?". Chwilę się z nimi poprzekomarzałem... Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak dużą jest to sprawą, póki nie dojrzą cię wszędzie, gdziekolwiek byś się nie udał – przyznaje Clarkson.

Jeden z fanów ekipy obiecał, że wytatuuje sobie imię Clarksona, jeżeli ten przejdzie do Aberdeen na stałe. Gdy zawodnik, jego ojciec oraz agent ponownie zostali dostrzeżeni na Pittodrie, "aberdeenowy" Twitter wpadł w euforię.

– Zaparkowaliśmy za jednym samochodem. Było to Audi, bardzo podobne to mojego. Na rejestracji miałem napisane 'LC'. Poszedłem w kierunku stadionu i nagle zdjęcie błyskawicznie trafiło na Twittera. Ktoś zrobił zdjęcie mojego samochodu i napisał: "Leighton jest na Pittodrie". A nawet mnie przy nim nie było!

Mimo, że spędził w Liverpoolu piętnaście lat, z pierwszym zespołem trenował od 17 roku życia, rozgrywał w mecze Pucharu Ligii, Pucharu Anglii oraz Ligi Mistrzów, Clarkson – nazywany przez samego Kloppa "Philippem Lahmem" – wciąż czuje się dziwnie z tym, że może być tak rozpoznawalny. 

Od oficjalnego ogłoszenia przenosin, zalały go powitalne wiadomości. W jednej ktoś twierdził nawet, że jest najlepszym transferem w 120-letniej historii klubu.

Tak ciepłe przyjęcie jest w dużej mierze zasługą tego, jak dobrze prezentował się Clarkson grając tutaj na wypożyczeniu. W 38 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach, zgromadził sześć bramek oraz dziewięć asyst. Wygrywał w klubie nagrodę Young Player of the Year i pomógł mu zapewnić grę w kwalifikacjach do europejskich pucharów.

To na dwa dni przed powrotem z Ibizy, Clarkson podjął ostateczną decyzję o przenosinach do Szkocji. Spotykał się zainteresowaniem z wielu różnych stron. Pomocnik pamięta moment, w którym czytał więcej o Bologna FC, gdy okazało się, że włoski klub jest zainteresowany jego usługami. W rozmowach uczestniczył też Celtic oraz Rangersi. Kilka klubów z angielskiej piłki także miało na niego oko. Reading, Coventry czy West Bromwich Albion także chciały się skusić na transfer Clarksona. 

– Ludzie mogą dzwonić do twojego agenta przez cały dzień. Mówią: "bardzo podoba nam się ten zawodnik". Nasłuchałem się tego cały ubiegły sezon. Ale kończy się to tak, że po prostu czekasz tygodniami. Gdy byłem na wakacjach powiedziałem, żeby nie zawracać mi tym głowy, póki sprawy nie będą pewne. Były prawdopodobnie trzy lub cztery kluby, które naprawdę chciały mnie pozyskać. Niektóre z nikt oferowały mi więcej pieniędzy niż Aberdeen. Ale kontynuowanie kariery właśnie tutaj wydawało się być najlepszym rozwiązaniem dla mojej piłkarskiej kariery – opowiada Clarkson. 

Jeżeli chodzi o same negocjacje, Clarkson ma bardzo proste podejście: "Od tego są agenci, to jest ich praca". Poza tym, jego głowa frasuje się głównie kwestiami piłkarskimi, nie pieniędzmi. 

– Istnieje tylko piłka nożna. Chcę grać i czuć się szczęśliwym. Mój agent jest bardzo dobry pod tym względem, dobrze to działa. Rodzina też dużo mi pomaga. Przejrzała wszystkie dokumenty. Gdy coś nie wygląda jasno, od razu pytają o co chodzi. Albo czy można na przykład coś dodać. 

Po sfinalizowaniu i potwierdzeniu transferu, telefon Clarksona nie przestawał dzwonić. Jego dobry przyjaciel i były kolega z Liverpoolu, Rhys Williams, wysłał mu wiadomość, życząc wszystkiego najlepszego. Neco Williams, obecnie w Nottingham Forest, zrobił to samo. Barry Lewtas, trener drużyny Liverpoolu U-21, również szybko skontaktował się z Clarksonem, zwycięzcą Młodzieżowego Pucharu Anglii w 2019 roku. To samo zrobiło wielu innych pracowników klubowej akademii.

Ale od pracowników pierwszego zespółu, gdzie Clarkson spędził wiele czasu trenując w ciągu ostatnich kilku lat, usłyszał niewiele.

– Od kiedy dołączyłem do Aberdeen, miałem z nimi naprawdę niewiele kontaktu. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę ruszyć dalej. 

Clarkson czuje, że wypożyczenie do dziecięcego klubu, Blackburn Rovers w sezonie 2021/22, dało podstawy do przyszłego odejścia. Rozegrał wówczas zaledwie siedem meczów w Championship. Oba klubu ustaliły, że pomocnik wróci do Liverpoolu już w styczniu 2022 roku. 

– Mogłem oraz prawdopodobnie powinienem był grać. To było moje pierwsze wypożyczenie i wiele się wydarzyło. Trenerzy czasem mają swoich ulubieńców, po prostu lubią ich styl gry. Blackburn radziło sobie wtedy całkiem nieźle. Jeśli chodzi o mnie, to raz miałem być w czymś uwzględniany, a później się to zmieniało. Nie byłem w szczytowej formie. Wygrali wtedy dziewięć z jedenastu meczów, zachowując przy tym osiem czystych kont. Coś takiego. I nagle jesteś w okolicach Bożego Narodzenia, twoja drużyna jest druga w tabeli, a ty jeszcze nie miałeś okazji kopnąć piłki.

– Chcieli żebym został i dokończył z nimi sezon. Dał z siebie wszystko, wywalczył awans. Ale jednocześnie nie mogłem po prostu zostać w klubie, by grzać ławę. Nie wiedziałem co wydarzy się przez kolejne sześć miesięcy. Nie byłem w dobrej formie. Dodatkowo to był mój region, znałem całe mnóstwo ludzi przychodzących na nasze mecze. Czułem, że ich zawodzę. Dlatego chciałem wrócić do Liverpoolu, być dookoła pierwszej drużyny. Ale skończyło się na kadrze U-23. 

Czy czuje, że to zmieniło jego postrzeganie ludzi w świecie piłki?

– Cóż, może... Gdy trenujesz z najlepszymi piłkarzami na świecie, wiele się zmienia i staje normą. Chciałem po prostu wyjść na boisko i grać na profesjonalnym poziomie. Gdybym dobrze spisał się w Blackburn wróciłbym do klubu i miał okazję do tych treningów. Bóg wie, co by się wtedy zadziało. Ale to wypożyczenie i brak moich występów, skłoniły wiele osób do myślenia. 

– Dostałem w Liverpoolu kontrakt, który mogłem podpisać. Ale już od jakiegoś czasu czułem, że chyba pora na zmiany, czas spróbować wyrobić swoją markę gdzie indziej. Zamiast cały czas bujać się po wypożyczeniach, chciałem trafić gdzieś, gdzie będę mógł po prostu grać. 

Clarkson zawdzięcza Aberdeen wyciągnięcie z dołka, w który wpadł po pobycie na Ewood Park. W trakcie minionego sezonu, jego dziadkowie mówili, że jest najszczęśliwszy od kiedy tylko pamiętają. Clarkson więc postanowił podążyć tym śladem i ponownie wrócił do Szkocji. Musiał zerwać z Liverpoolem. 

Spędził godzinę pisząc pożegnalną wiadomość, do której załączone było wideo z materiałów, które sam pozbierał. Clarkson traktował to bardzo sentymentalnie. Miał właśnie podsumować 15 lat swoich dobrych doświadczeń. Było to trudne. A odejście jeszcze trudniejsze. 

W piątkowe przedpołudnie, gdy telefon nadal dzwonił, skupili się na praktycznych aspektach przeprowadzki o 350 mil na północ. Clarkson i jego tata zostali odwiezieni po Aberdeen przez lokalnego agenta nieruchomości, Davida Lamba. Starali się znaleźć wystarczająco duże mieszkanie, aby mógł gościć całą rodzinę.

– Pomogli mi przez to wszystko przejść. Chciałbym, żeby był to dla nich drugi dom za każdym razem, gdy przyjadą mnie odwiedzić – mówił Clarkson. 

To przypomnienie, że w całym chaosie współczesnej piłki, żadna sekunda nie może być zmarnowana. Aberdeen rozpocznie sezon w przyszłym miesiącu od baraży do Ligi Europy, a celem Clarksona jest zbudowanie jak najlepszej formy przed sezonem przygotowawczym.

Poprzednia kampania zakończyła się dla Clarksona pakowaniem rzeczy z mieszkania w Aberdeen i sześciogodzinną podróżą do domu. Przedsezon rozpocznie się od rozpakowania swojego życia w nowym mieszkaniu. Życie zawodowego piłkarza. Mamy powody by podejrzewać, że Clarkson jest odpowiednio przykonany, aby rozkwitnąć w swoim nowym domu. 

Caoimhe O'Neill

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (13)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com