Trent gościem w podcaście "We are Liverpool"
Trent Alexander-Arnold był pierwszym gościem w drugim sezonie podcastu "We are Liverpool".
Wicekapitan odwiedził studio w AXA Training Centre, aby przeprowadzić rozmowę z gospodarzami - Peterem McDowallem i byłym pomocnikiem The Reds, Janem Molbym.
Oto, czego dowiedzieliśmy się z występu Alexandra-Arnolda...
Wizja > technika
Od jednego mistrza podań do drugiego, Jan rozpoczyna rozmowę od zapytania Trenta, czy bardziej cieszy się z umiejętności dostrzegania podań czy z umiejętności technicznych do ich wykonywania.
Numer 66 odpowiada: - Tak naprawdę obie te rzeczy są ważne. Uważam, że idą one ze sobą w parze, ale zawsze mówiłem, że najważniejsza jest wizja, ponieważ musisz ją widzieć, żeby móc ją wykonać.
- Jeśli czegoś nie widzisz, nigdy tego nie zrobisz. Jeśli jednak widzisz, masz nadal szansę, że to zrobisz.
- Uważam, że fundamentem dla każdego podania jest wizja, która kieruje decyzją. Następnie wybierasz technikę i próbujesz ją zrealizować.
Jak chłopiec stał się mężczyzną
Długo zanim zostanie wicekapitanem stało się rzeczywistością, Alexander-Arnold już planował kolejny krok w swoim rozwoju.
Z rozczarowującym sezonem 2022/23 jako motywacją, "nowy" Trent wrócił do treningów przedsezonowych tego lata.
Opowiada: - Uważam, że w poprzednich sezonach, bez przypinania sobie medalu za to, widziałem okres po sezonie jako okres "po sezonie", robiłem swoje biegi i program, ale w głowie miałem trzy, cztery tygodnie preseason'u, żeby naprawdę przygotować się do sezonu. Przed tym okresem starałem się jedynie utrzymać formę, a potem wchodziłem w przedsezon.
- W tym okresie przed sezonem to było zupełnie inne podejście. Myślałem: 'Muszę wrócić i być w takiej formie, że jeśli sezon miałby rozpocząć się pierwszego dnia preseason'u, to będę gotowy na grę 90 minut.' Taka była moja mentalność. Włożyłem w to dużo pracy tego lata.
- To także było inne uczucie. Po powrocie czułem się jak dorosły mężczyzna.
Kiedy Klopp powiedział mu, że zostaje wicekapitanem
Niezwykłe nagranie z kamery pokazało moment w lipcu, gdy Jürgen Klopp przekazał Alexandrowi-Arnoldowi, że będzie zastępować Jamesa Milnera jako wicekapitan.
Podczas podcastu Trent wspomina treść tej rozmowy, która miała miejsce w Singapurze podczas treningu.
Wspomina: - To był dzień przed meczem z Leicester i myślałem, że będzie to po prostu rozmowa o roli, jaką mam pełnić, jak ją wykorzystać wobec taktyki przeciwnika.
- On po prostu mówi: 'Gratulacje, jesteś wicekapitanem Liverpool Football Club.'
- Oczywiście w tamtym momencie chciałem podziękować i tak dalej. On kontynuował, mówiąc: 'Zrobimy spotkanie liderów z resztą chłopaków.' Powiedział: 'Nikt jeszcze nie wie, nie mów za wielu ludziom, ale powiem grupie liderów dzisiaj wieczorem. Oczywiście Virgil będzie kapitanem. Gratulacje.'
- Jeśli obejrzycie to nagranie, zobaczycie, że wiele razy po prostu kiwałem głową, mówiąc: 'Tak, tak.' Patrzyłem na niego, jakbym myślał: 'Tak, tak', bo w tamtym momencie mówił mi, żeby nie mówił zbyt wielu ludziom, nikt jeszcze nie wie, zrobimy ogłoszenie jutro, i tak dalej.
- To był surrealistyczny moment, moment dumy.
Jak radzi sobie z trudnymi okresami
Oczywiście kariera Alexandra-Arnolda to nie tylko asysty, rekordy i podnoszenie trofeów.
Jest szczery i otwarty, odpowiadając na pytanie o radzenie sobie z przeciwnościami i krytyką, mówiąc: - Myślę, że zawsze wiedziałem, że takie chwile przyjdą.
- I może przez pierwsze trzy, cztery lata gry, może wyznaczyłem pewien poziom oczekiwań wobec siebie. Uważam, że w zeszłym sezonie były momenty, w których grałem całkiem nieźle, ale niezależnie od tego, jak grałem, to nigdy nie byłem na poziomie, na jakim byłem wcześniej, więc nigdy nie mówiono o tym pozytywnie.
- Jednak moja mentalność zawsze była taka, że niezależnie od tego mam zawsze wiarę w siebie i normalne rozumienie, że nie obudzę się jutro i nie będę miał talentu, jaki mam dzisiaj. To niemożliwe.
- Mam zawsze ten talent, zawsze byłem piłkarzem, który potrafi grać w piłkę. W dobrych i złych momentach to jest fundament, który mam. Mam talent piłkarski, bez względu na okoliczności. To tylko kwestia tego, jak można konsekwentnie go wykorzystać i sprawić, żeby działał.
Ten jeden moment, który chciałby przeżyć jeszcze raz
25-letni zawodnik ma już wystarczająco wiele osiągnięć i momentów w swojej karierze, aby wystarczyły na całe życie.
Jednak który moment chciałby przeżyć jeszcze raz? Bycie częścią drużyny, która wreszcie sięgnęła po tytuł Premier League? Parady z trofeami? Jego debiut? Pierwszą bramkę? Corner taken quickly?
- Jedna część mnie myśli, że oczywiście rzut rożny i tamtą noc - mówi.
- Jednak dla mnie zdecydowanie najlepszym momentem, jaki kiedykolwiek doświadczyłem na boisku, był gol Divocka w Madrycie.
- Kiedy wpadł ten gol, to było uczucie, że już wygraliśmy. Cały mecz prowadziliśmy 1:0, walczyliśmy, broniliśmy się i zbliżaliśmy się coraz bardziej do końca, do 85. minuty i dalej.
- Potem wpadł gol... wtedy wiedzieliśmy, że chyba, że stanie się jakiś cud, to wygraliśmy.
- Nigdy nie zapomnę tego uczucia. To zdecydowanie najlepsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem na boisku.
Nie jest to wcale zły wybór.
Komentarze (0)