Boss: Mówią, że tytułów nie wygrywa się młodzieżą!
Jürgen Klopp określił wygraną w Pucharze Ligi przeciwko Chelsea na Wembley jako “najbardziej wyjątkowe trofeum, jakie zdobył”
Virgil van Dijk strzelił jedynego gola w samej końcówce dogrywki, zapewniając rekordowe dziesiąte zwycięstwo klubu w tych rozgrywkach.
Zapraszamy do zapoznania się z pomeczową wypowiedzą Bossa...
O jego odczuciach przed bramką Virgila...
Fajnie byłoby, gdybym wiedział o golach, zanim te padną, z pewnością częściej bywałbym zrelaksowany. Nie no, to było wspaniałe. Był moment, w którym chyba każdy mówił sobie “no dawać!”. To, co dzisiaj widzieliśmy, było tak niespotykane, że może już nigdy się nie powtórzyć i to wcale nie dlatego, że nie będzie mnie przy linii bocznej, gdyż takie rzeczy ogólnie nie zdarzają zbyt często. Podobno w Anglii mawiają, że “Tytułów nie wygrywa się młodzieżą” - nie słyszałem tego wcześniej! Niektóre kariery są dłuższe niż moja, dwudziestoletnia, ale to z pewnością najbardziej wyjątkowy triumf, jaki odniosłem. Jest absolutnie wyjątkowy. Czasami słyszę pytania, czy jestem dumny o to i owo, co jest dosyć podchwytliwym pytaniem. Chciałbym częściej odczuwać dumę, niż to czynie. Dziś odczuwam to przytłaczające uczucie, które jest jak: “o mój Boże, co tu się dzieje?” Jestem dumny z każdego, kto miał w tym swój udział.
Dumny z kibiców, którzy popychali nas w ten sposób. Dumny ze sztabu szkoleniowego, który umożliwia odpowiednią atmosferę, w której chłopaki mogą robić to, w czym są najlepsi. Dumny z akademii. Dumny z trenerów. Dumny z tak wielu rzeczy, że to wręcz przytłaczające. To nie ma nic wspólnego z tym, że to możliwie był mój ostatni mecz na Wembley. Prawdziwym powodem było zaangażowanie każdego, patrzenie na twarze dzieciaków, Jaydena Dannsa. Nie jest łatwo stworzyć niezapomniane historie w futbolu – jedni wygrali to, drudzy dokonali tamtego i tak dalej. Dzisiejszy wieczór jednak, gracze z Akademii naprzeciwko topowej drużynie wygrywający spotkanie, o czymś takim nigdy nie słyszałem.
O tym, jak to zwycięstwo wpłynie na jego dziedzictwo...
Ostatnia rzecz, o którą się martwię, to moje dziedzictwo. Nie jestem tu po to, żeby je tworzyć. Jako menadżer drużyny piłkarskiej jesteś tutaj od wykonywania swojej roboty. To co osiągnęliśmy w trakcie tych ośmiu i pół lat nie mogłoby zostać zreplikowane w innym klubie. To zostało uszyte na miarę dla tego konkretnego klubu i to jest wspaniałe. Wiele się uczymy w trakcie tego czasu, ja, ludzie wokół klubu. Odejście menadżera nie jest problemem. Odejście kibiców - to byłby problem. Dopóki jednak oni będą tacy, jacy są, Liverpool Football Club jest w dobrych rękach, co jest najważniejsze.
Come on, to było wyjątkowe. Widzieliście spotkanie, jego okoliczności. Mieliśmy problemy przed meczem, które tylko się pogłębiały w trakcie jego trwania. Mieliśmy do czynienia z sędzią, który nie poradził sobie z wagą tego spotkania, co nie pomagało żadnej z drużyn. Mimo to przeszliśmy przez to wszystko, spójrzcie na tych zmęczonych graczy, nie wiem, kto może zagrać w środę, gdyż na boisku byli gracze, którzy pod koniec meczu mieli już problemy. Poprosiliśmy Harveya i Luisa, żeby zostawali z przodu, nie wracali się już do obrony. Nie mam pojęcia, kto zagra w środę, lecz dzisiejszego wieczoru nigdy nie zapomnę. Jeżeli nikt nie podziela mojego zdania, trudno. Dla mnie będzie to na zawsze miłe wspomnienie.
O tym, czy dostrzega raczej “talent” aniżeli “nastolatka”, przy dokonywaniu zmian...
Oczywiście wiek nie ma znaczenia w momencie podejmowania decyzji. Wiedzieliśmy, kogo weźmiemy, że będziemy musieli skleić jakoś skład. To było oczywiste podczas wczorajszego treningu, że weźmiemy tych chłopaków. Potrzebowaliśmy świeżych nóg. Zawsze myślisz o tym, kogo zdjąć. Koniec końców zawsze podejmujesz ciężką decyzję, “zdjąć Cody’ego czy Lucho?”, “ściągamy Harveya czy Maccę?” “zostaje Wataru czy Macca?” i tak dalej. To oczywiste, że musimy dokonywać zmian. Koniec końców dokładnie nas obserwujecie, tak więc rozwój Bobby’ego Clarka... to szaleństwo, muszę przyznać. Rozwój Jamesa McConnela także jest niesamowity, Jayden Danns zaledwie niedawno dołączył do treningów z pierwszą drużyną. Zakochałem się w nim od pierwszej sekundy. Wszedł dzisiaj, jasne, zagrał też w poprzednim spotkaniu, ale dziś mógł strzelić dwa gole w finale Carabao Cup. Niezwykłe.
To tyczy się też reszty dzieciaków, których także mogliśmy wprowadzić, Lewis Koumas, Trey Nyoni, i tak dalej. Niektórzy zostali w domu, przykładowo Kaide Gordon, to miłe, towarzyszyć chłopakom w tych momentach. To, jak bardziej doświadczeni gracze angażują ich w drużynę, jest wyjątkowe, wspaniałe. Wielu graczy, niektórzy z nich nie mogli nam dzisiaj towarzyszyć w świętowaniu. Pewnie, Darwin Núñez czy Dominik Szoboszlai, nie mogli dzisiaj zagrać z powodu urazów, ale przy świętowaniu dali z siebie 100%, powiem tak, podoba mi się to! Muszę o tym pogadać z działem medycznym! Dla tej grupy jak i całego klubu to wyjątkowy wieczór.
O występie Wataru Endō i jego rozwoju w trakcie sezonu...
Nieźle, nieprawdaż? Już kilka razy mówiłem, że nam się poszczęściło. Przyszedł tutaj i zdaje mi się, że za trzy, cztery lata podpisze kolejny długoterminowy kontrakt z Liverpoolem. Może i ma 30, 31 lat w paszporcie, ale w rzeczywistości tak nie jest. Jest maszyną. Jest wyjątkowym piłkarzem. Jego zmysł obronny jest wybitny. Daje nam wiele wolności w naszych poczynaniach. Wspaniały rozwój. Bardzo, bardzo pomocny.
O przywództwie Van Dijka...
Uwielbiam rozmawiać o swoich piłkarzach. Naprawdę to uwielbiam. Od pierwszego dnia był on absolutnie wyjątkowy. Wy jednak czepiacie się go, gdy ma nieco gorsze momenty, jakby wcale nie chciał dobrze grać. “Czemu taki jest?” - pytacie. Przepraszam, ale to tylko ludzie. To się czasami zdarza. Zdarza się nam nie być w najlepszej formie, co zapewne zdarza się i wam. Dzięki Bogu, on jest naprawdę w świetnej dyspozycji, formie, potrzebujemy go. Potrzebujemy wszystkich. Myślę, że Virg nauczył się tego wieczoru czegoś naprawdę ważnego. To nie tak, że musiał dostać taką lekcję, ale daliśmy mu na nią szansę. Cokolwiek się nie dzieje, zawsze możesz wygrać mecz.
A to dlatego, że nie mogliśmy wytłumaczyć graczom, jaki był plan na mecz. Daliśmy instrukcje poszczególnym graczom. Reszta z nich na boisku po prostu zaadaptowała się do reszty. Harvey do środka, Harvey na zewnątrz; Joey [Gomez] do środka, takie tam. Sam byłem graczem i w takich sytuacjach myślałem sobie: “jaki jest pomysł na grę?”. Jednakże nie widziałem tego po swoich graczach. Po prostu “Okej, jedziemy”. Virgil z pewnością tego nie zapomni, nie dlatego, że to jego pierwsze trofeum w roli kapitana Liverpoolu, lecz ze względu na okoliczności spotkania.
Komentarze (14)
Dobra, nie wiem co się stanie w środę, ale musimy zlepić jakiś skład i walczyć o FA Cup. Ja chcę jeszcze jeden finał na Wembley z Jürasem.
PS. Dzięki za bana na forum za fakt przyznania się do pisania po piwku. Cnotka moderatorska, która uznała to za stosowny krok, powinna uważniej przyjrzeć się niektórym wpisom, bo niczego złego nie zrobiłem, a dostałem bana dosłownie za fakt napisania, że "jestem pijanawy" ;)
To jest gość, czapki z głów.
Y.N.W.A Jurgen