Poprawa defensywy kluczem w walce o trofea
Liverpool zakończył swoją imponującą serię 24 meczów bez porażki, przegrywając w dramatycznych i kontrowersyjnych okolicznościach na Tottenham Hotspur Stadium. Spotkanie pierwszego półfinału Carabao Cup zakończyło się wynikiem 1:0 dla gospodarzy, co wywołało falę emocji i dyskusji.
Decydujący moment meczu miał miejsce w końcówce, gdy Lucas Bergvall, szwedzki młodzieżowiec, zdobył zwycięską bramkę dla Tottenhamu. Kontrowersje wzbudziła jednak decyzja sędziego Stuarta Attwella, który chwilę wcześniej nie pokazał Bergvallowi drugiej żółtej kartki za faul na Kostasie Tsimikasie. W wyniku tego zdarzenia Tsimikas musiał opuścić boisko z powodu urazu, co sprawiło, że Liverpool grał w osłabieniu w kluczowym momencie meczu.
- Nie ma co do tego wątpliwości. Bergvall powinien zobaczyć drugą żółtą kartkę. Powiedziano nam, że nie przerwał kontrataku, ale każdy trener wolałby taką decyzję, niż grać w osłabieniu - skomentował Arne Slot, który nie krył frustracji po końcowym gwizdku.
- Nikt nie mógł przewidzieć, że to zdarzenie będzie miało tak ogromne konsekwencje 30 sekund później. Jestem niemal pewien, że w momencie, gdy Bergvall zdobył bramkę, sędzia pomyślał: ‘Czy to naprawdę się dzieje?’. Ale wtedy było już za późno na jakąkolwiek korektę” – dodał rozgoryczony trener.
Straty można odrobić w rewanżowym spotkaniu, które odbędzie się 6 lutego. Obrońcy Carabao Cup z pewnością upatrują swoich szans na odwrócenie minimalnej straty w meczu u siebie, co pozwoliłoby im zapewnić sobie awans na finał na Wembley, zaplanowany na 16 marca. Ich przeciwnikiem będzie Arsenal lub Newcastle.
Jednak emocjonujące zakończenie środowego meczu nie powinno przesłonić faktu, że Liverpool zaprezentował mało przekonującą postawę na przestrzeni całego spotkania.
Po raz drugi z rzędu, po niedzielnym remisie 2:2 z walczącym o odbudowę formy Manchesterem United, drużynie prowadzonej przez Arne Slota zabrakło energii, dynamiki, kontroli oraz opanowania – cech, które dotąd wyróżniały ich grę pod wodzą holenderskiego szkoleniowca.
Niezmiennie odczuwalny był brak Dominika Szoboszlaia, który wciąż zmaga się z chorobą. Mohamed Salah i Cody Gakpo sprawiali wrażenie przygaszonych, a Diogo Jota, rozpoczynając swój pierwszy mecz od 20 października, wciąż poszukuje pełni formy po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.
Tottenham, który zaledwie 17 dni wcześniej przegrał z Liverpoolem 6:3 w ligowym starciu, przystąpił do meczu z osłabionym składem, mając już 10 nieobecnych zawodników. Dodatkowo, na początku meczu stracił Rodrigo Bentancura, co tylko zwiększyło problemy kadrowe. Pomimo tych przeciwności liderzy Premier League nie byli w stanie wykorzystać tej słabości przeciwnika, prezentując zbyt niską intensywność gry.
Dla porównania, podczas grudniowego starcia na tym samym stadionie Liverpool aż 10 razy odzyskał piłkę w ostatniej tercji boiska, przy pięciu takich akcjach Tottenhamu. Stworzył również 11 klarownych sytuacji bramkowych (według Opta), podczas gdy Spurs mieli ich zaledwie dwie. Tym razem role się odwróciły – gospodarze przeważali w tych statystykach: 5-2 w odzyskanych piłkach i 4-3 w liczbie dogodnych sytuacji bramkowych.
Druga porażka w 29 meczach pod wodzą Slota nie jest powodem do poważnych obaw. Liverpool wciąż ma sześć punktów przewagi na szczycie Premier League, a do tego zaległy mecz w ręku. Zespół przewodzi także w Lidze Mistrzów, mając komplet zwycięstw po sześciu z ośmiu kolejek fazy grupowej, a także jest na dobrej drodze do awansu do finału Carabao Cup. To pozycja, która pokazuje siłę drużyny.
Kluczowi zawodnicy będą mieli okazję odpocząć podczas sobotniego meczu Pucharu Anglii przeciwko Accrington Stanley z League Two. Byłoby zaskoczeniem, gdyby w tym spotkaniu wystąpili m.in. Alisson, Virgil van Dijk, Ibrahima Konate, Ryan Gravenberch, Alexis Mac Allister, Mohamed Salah, Cody Gakpo czy Luis Diaz. Trener Slot nie może ryzykować zdrowiem swoich liderów przed trudnym wyjazdem na mecz z Nottingham Forest, który znajduje się w dobrej formie.
Mecz trzeciej rundy Pucharu Anglii będzie natomiast doskonałą okazją dla młodych zawodników, takich jak Jayden Danns, James McConnell czy Trey Nyoni. Harvey Elliott, który nie pojawił się na boisku w ostatnim meczu, również potrzebuje minut, by wrócić do rytmu meczowego. Federico Chiesa, który po raz drugi od transferu latem może wyjść w podstawowym składzie, oraz Darwin Nunez, który będzie pauzował z powodu zawieszenia w meczu z Forest, również powinni znaleźć się w kadrze na to spotkanie.
Problemy dla Slota stanowią jednak kontuzje w obronie.
Jarell Quansah musiał opuścić boisko w pierwszej połowie z powodu choroby, a nie kontuzji. Na razie nie wiadomo, jak szybko wróci do gry. Młody obrońca przeżywa trudny sezon, a jego pewność siebie została wielokrotnie poddana próbom.
Przy kontuzji Joe Gomeza (ścięgno udowe), Wataru Endo może być zmuszony do gry na pozycji środkowego obrońcy. 31-letni Japończyk grał na tej pozycji w początkowych latach swojej kariery w klubach Shonan Bellmare i Urawa Red Diamonds, ale rywalizacja na najwyższym poziomie to zupełnie inna liga.
Slot początkowo postawił na Endo zamiast Konate w środowym meczu, chcąc unikać przeciążenia Francuza po długiej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Gdy Konate wszedł na boisko, nie zaprezentował się zbyt dobrze – w akcji bramkowej został łatwo odepchnięty przez Dominica Solanke. Mimo to, utrzymanie Konate w zdrowiu będzie kluczowe dla Liverpoolu w drugiej części sezonu.
Jeśli Quansah nie zdąży wrócić na mecz z Accrington, Slot może dać szansę debiutu 18-letniemu środkowemu obrońcy Amarze Nallo. Młody zawodnik, który dołączył do akademii Liverpoolu z West Hamu 18 miesięcy temu, czterokrotnie był w kadrze meczowej pierwszej drużyny, ale nadal czeka na swoją szansę na boisku.
Van Dijk był niezastąpiony, ale obrona Liverpoolu zaczyna wykazywać oznaki słabości.
Choć przy straconym golu w tym meczu można wskazać pewne okoliczności łagodzące – Liverpool chwilowo grał w osłabieniu, co pozwoliło rywalom zaskoczyć ich defensywę – wcześniej Van Dijk wykonał kluczową interwencję, ratując bramkę po błędzie Alissona. Z kolei Pedro Porro zmarnował doskonałą okazję, a Solanke strzelił gola, który został anulowany po kontrowersyjnej decyzji o spalonym.
Podobnie jak w niedzielnym meczu, gra była zbyt otwarta, a atakowanie defensywy Slota zbyt łatwe. W początkowej fazie sezonu Liverpool prezentował się jako zespół bardziej zwarty i pewny w defensywie.
Od momentu dwóch czystych kont w wygranych meczach z Realem Madryt i Manchesterem City w listopadzie oraz grudniu, Liverpool stracił 13 bramek w dziewięciu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. Jedynymi drużynami, przeciwko którym udało się utrzymać czyste konto, były Girona (8. miejsce w La Liga) oraz West Ham (14. miejsce w Premier League).
- Mecz był bardzo pechowy dla nas, ponieważ nigdy nie czułem, że możemy przegrać. Szczególnie nie po pierwszych 15–20 minutach, bo to Tottenham zaczął spotkanie lepiej od nas. Ale potem, moim zdaniem, mieliśmy większą kontrolę nad grą, większość czasu spędziliśmy na ich połowie, dominowaliśmy w posiadaniu piłki, a potem wydarzył się taki moment. Jeśli na kilka sekund zostajesz w osłabieniu przeciwko drużynie, która potrafi grać w piłkę, jak Tottenham, to na pewno nie jest to idealna sytuacja - podsumował Slot.
Późniejszy zwrot akcji z Bergvallem był bolesny, ale prawda jest taka, że to, co Liverpool zaprezentował wcześniej, dalekie było od perfekcji.
James Pearce
Komentarze (7)